Artykuły

Jak w ludowej baśni...

"Igraszki z diabłem" Jana Drdy w Teatrze Placówka

WIDOWISKO, które ukazał nam Teatr Placówka, oparte jest całkowicie na motywach czeskiej baśni ludowej, tak wiele mającej wspólnego z naszymi ludowymi gadkami.

Marcin Kabat, dobrze nam znany Chłopek - Roztropek, który dla zwycięstwa sprawiedliwości nie zawaha się pójść do samego piekła, walka o dusze ludzkie, diabły, niczym sam czart z "Pana Twardowskiego", podsuwające do podpisania cyrografy co głupszym, czy co słabszym ludziom, ostatecznie pognębienie złego, to przecież wszystko znamy z naszych rodzimych podań i baśni ludowych.

DIABŁY I ANIOŁY

PRZECIEŻ i w naszych baśniach - roi się od Diabłów, Kusych, Czartów, Złych, Belzebubów, Szatanów, Antychrystów tak samo, jak w piekle, ukazanym nam przez Drdę.

Autor "Igraszek z diabłem" wycisnął na tym piekle co prawda jedną nową powojenną, a raczej pookupacyjną pieczęć: jego piekło dziwnie nam przypomina Gestapo, a dr. Solfernus z jego nowoczesnymi metodami "psychologicznymi" jest łudząco podobny do hitlerowskich uczonych, robiących eksperymenty na więźniach. Ale to nam, bynajmniej, nie przeszkadza, przeciwnie dodaje pewnego smaku ukazanemu nam piekłu.

Prócz piekła jest u Drdy i niebo, a raczej gromadka aniołów i anielic pod dowództwem anioła Teofila. Anioły te nie biorą, co prawda, udziału w walce o dusze dwu dziewcząt, królewny Disperandy i służebnej Kasi, pozostawiając ten trud Marcinowi Kabatowi, ale zato potrafią przekazywać temu właśnie Kabatowi nagrody, przesyłane przez nich od Pana Boga i ślicznie zaaranżować końcowy "happy end", w którym jak przystało na baśń ludową, zło zostaje całkowicie pognębione przez dobro, a diabły, jak niepyszne bez zdobycia duszyczek wtrącają do piekła, źli ludzie nawracają się, leniwy zbój zostaje skazany na karę pracy i wszyscy są zadowoleni.

KWIATEK DO KOŻUCHA

TĘ to niewybredną, gdy chodzi o treść i pełną prostoty baśń ludową wystawiono jako bardzo jaskrawą groteskę.

Można by się posprzeczać ze znakomitym dramaturgiem i reżyserem, jakim jest Leon Schiller o tę właśnie koncepcję. Niewątpliwie sztuka w ten sposób zyskuje na humorze, ale tego rodzaju "wymianie" motywów ludowych, bo groteska jest przecież karykaturą, odziera je z poezji i w pewnym sennie z najcenniejszej zalety prostoty. Jest trochę tak, jakgdyby Chaplin zagrał "Pana Twardowskiego", byłoby to nieodparcie komiczne, ale zatraciłoby swój prymityzm. I tutaj przez zbytnie podkreślanie prymitywizmu, przedstawienie zatraciło prymitywny charakter.

Kunsztowny kwiatek przypięto do kożucha.

Dekoracje i kostiumy Axera poszły po tej samej linii, co reżyseria. Harmonizował także z tą koncepcją język, jakim przemawiali bohaterowie. Było w nim trochę gwary z okolic Śląska, ale także trochę i języka Wiecha.

Znakomita wprost była ilustracja muzyczna Kiesewettera i Rączkowskiego, podkreślająca doskonale pointy nastroju w poszczególnych momentach akcji.

Nie wiem, czy Jan Drda tak właśnie wyobrażał sobie to widowisko, ale wiem, że reżyser położył na nim swoje oryginalne piętno konsekwentnie przeprowadzając założenie karykaturalnej groteski.

WYKONAWCY

Z WYKONAWCÓW na pierwszym miejscu należy postawić Władysława Grabowskiego w króciutkim epizodzie jako Belzebuba księcia piekieł, a równorzędnie z nim doskonałego Łapińskiego, jako leniwego rozbójnika Sarka Farkę (jego taniec w pokutniczej sukience był wstrząsająco groteskowy) oraz doskonale dobrodusznego Żukowskiego jako Marcina Kabata, wędrującego do piekieł dla wydarcia diabłom wyłudzonych cyrografów.

Kazimierz Dejunowicz w roli fałszywie obłudnego i w gruncie rzeczy nienawidzącego ludzi pustelnika Scholastikusa przypominał nam chwilami do złudzenia świetnego aktora - Godika, Maciejewski był wykwintnym kusicielem, a scena rozdwajania się Lucjusza na dwu kusicieli wypadła pierwszorzędnie.

Z dwu panienek, które w pamiętnym poszukiwaniu "chłopa" zagalopowały się aż do zaprzedania dusz diabłom trafnie ujęła rolę Barbara Fijewska, jako królewna Disperanda, Zdzisława Zyczkowska jako Kasia była nawet jak na herod babę zbyt hałaśliwa. Może i trzeba krzyczeć by nastraszyć diabły, ale chyba nie tak.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji