Artykuły

Gdańsk. Güntera Grassa zabawy przyjemne i pożyteczne

Co tu znów robi Günter Grass [na zdjęciu]? Laureat literackiej Nagrody Nobla, honorowy gdańszczanin, artysta wielu talentów, tym razem w Gdańsku ciężko pracuje.

Zaczęło się w połowie maja od wernisażu wystawy "Cień" w Ratuszu Staromiejskim. Złożyły się na nią grafiki Grassa z cyklów "Ostatnie tańce" oraz ilustracji do bajek Hansa Christiana Andersena, a także eksponowane po raz pierwszy w Polsce rzeźby. Skończy się zaś w czwartek [16 czerwca] w Nadbałtyckim Centrum Kultury finisażem tej wystawy. A pomiędzy obu wydarzeniami zajęty jest Grass czymś pośrednim: z jednej strony syzyfowe prace nad tłumaczeniami, z drugiej - jak elegancko sformułował ks. bp Ignacy Krasicki - zabawy przyjemne i pożyteczne.

Główne gdańskie zajęcie siedemdziesięciosześcioletniego dziś artysty to warsztaty tłumackie. Zebrało się w Gdańsku otóż doborowe grono europejskich tłumaczy, które postanowiło na nowo przełożyć "Blaszany bębenek", pierwsze dzieło do chwały Grassa. Są wśród nich reprezentanci głównych języków unijnych, m.in. angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, włoskiego, holenderskiego, duńskiego, łotewskiego... Jest i reprezentant polskiego, Sławomir Błaut, ale jego pozycja tłumacka nie wydaje się zagrożona. Po co im sam Grass? Do tłumaczenia miejsc niejasnych, wyjaśniania subtelności, rozgryzania aluzji i wskazywania głębszych znaczeń, ukrytych w powieści o dzielnym bębniście, Oskarze.

Warsztaty dopiero się zaczęły; ich cząstkowe rezultaty poznamy być może podczas otwartego dla publiczności spotkania Güntera Grassa, jego tłumaczy, a poniekąd i uczniów w Teatrze Miniatura w najbliższy piątek [17 czerwca]. Do tego wydarzenia jeszcze zatem wrócimy.

Tymczasem - zaczęły się także zajęcia spod znaku "zabaw przyjemnych i pożytecznych", od których Grass też nie stroni. Pierwszy był sobotni "teatr gotowania", starannie obmyślony przez Macieja Kraińskiego (szefa Stowarzyszenia Güntera Grassa w Gdańsku, a także szefa kuchni restauracji Turbot w podziemiach Staromiejskiego Ratusza), wg Grassa, Chwina i Huellego. Spektakl kulinarny zwał się "Kuchnia czasu przeprowadzki"; dania oparte były na recepturach tej kuchni, która z Gdańska w roku 1945 musiała się wynieść, oraz kuchni, która w tymże roku tutaj - na mocy układu jałtańskiego - musiała się przenieść: z Wilna i Lwowa. Czyli: polityka, historia, los.

Z powodu choroby nie wziął udziału w spektaklu Paweł Huelle (życzymy rychłego powrotu do zdrowia, najpóźniej do piątku, czyli występu w Teatrze Miniatura!). Grass i Chwin zaś - wzięli udział jak najbardziej. Co więcej: obaj dali się nakłonić do wzajemnego czytania fragmentów swoich utworów. Grass - o przyjeździe nowych gdańszczan z "Hanemanna", Chwin - wiersz o walcu z tomu "Ostatnie tańce". Inne fragmenty czytał Zbigniew Jankowski (aktor), towarzyszył im wirtuoz instrumentów perkusyjnych Piotr Sutt, całość prowadził wspomniany Szef, czyli Maciej Kraiński.

Jaka szkoda, że Państwo tego nie widzieli, tzn. nie jedli i nie słyszeli! Zarówno serwowane dania, od przystawek (śledź po kaszubsku, cynaderki), przez danie główne (karp po żydowsku) i deser (pischinger), jak i aktorzy tego widowiska byli wyśmienici. Zwłaszcza Grass, ale i Sutt wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Większość z Państwa musi obejść się smakiem, ale jest jeszcze cień szansy coś z tego usłyszeć. Oto dzielnie sekundowała wielogodzinnej biesiadzie (oprócz nas) redaktor Małgorzata Żerwe z Radia Gdańsk i właśnie dzisiaj o 21.10 będzie można usłyszeć jej sprawozdanie z tego, co się sobotnim, późnym wieczorem zdarzyło pod Turbotem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji