Artykuły

Mamy balet!

"Córka źle strzeżona" w choreografii Giorgio Madia w Operze Wrocławskiej. Pisze Karolina Obszańska w Teatraliach.

Zgrabna choreografia Giorgio Madii, utrzymana w nieco ludowym klimacie, poprzetykana gdzieniegdzie nienachalną pantomimą - tworzy spektakl łagodny i niebanalny. Minimalistyczna, a może nawet ekologiczna scenografia nadaje osiemnastowiecznemu dziełu sterylną powłokę z białego papieru. Lekkie i zwiewne kostiumy Małgorzaty Słoniowskiej dopełniają całości iście arkadyjskiej. Mamy balet. "Córka źle strzeżona" premierowo w Operze Wrocławskiej.

Akcja ma miejsce pod Paryżem, w małej wiosce, gdzie konserwatywna wdowa stawia sobie za cel strzec córczynego wianka - aż do transakcji z bogatym Thomasem. Simone chce, aby Lise wyszła za mąż za Alaina, na co, rzecz jasna, dziewczyna zakochana w innym nie zamierza się decydować. Miłość oczywiście zwycięża - Lise oddaje się gorącym uściskom z ukochanym Colasem, jej matka zostaje podstępnie udobruchana uczuciem do Thomasa, a i niedoszły narzeczony wygląda na zadowolonego, wesoło podrygując z niebieskim kwieciem. Dwa akty naprawdę przykuwającego uwagę obrazu, który obfituje w dobry humor. Salwy śmiechu wywołuje stara Simone (niezły aktorsko Dariusz Raczycki), niekobieco-kobiece monstrum z biustem w rozmiarze E, falującym przy każdej okazji. W nieco burleskowej konwencji utrzymana jest rola Alaina (Anatoliy Ivanov), absolutnie najlepszego w balecie. Ivanov bawi się trochę w Chaplina, a trochę w cyrkowego błazna z melonikiem na głowie i jest przy tym absolutnie urzekający. Paulina Woś (tytułowa córka) oprócz oczywistych elementów tanecznych posługuje się pantomimą - scena, w której dziewczyna marzy o przyszłości z Colasem, jest opowiedziana gestami, począwszy od wyimaginowanych zaręczyn, aż po wizualizację gromadki niesfornych dzieci. Właściwie chwilami można się zastanawiać, czy więcej tu tańca, czy pantomimy, ale niezależnie od wniosków, przedstawienie zdecydowanie zyskało dzięki tej formie.

Scenografię tworzą białe, papierowe łany zbóż, między którymi biegają, tańczą i oddają się miłosnym uniesieniom Lise, Colas i ich przyjaciele, czyli pozostałe pary. Ciężko zapracowanych udają za każdym razem, gdy pojawia się surowa Simone, zupełnie nieświadoma kabaretu, w jakim bierze udział. Po żniwach przychodzi czas na piknik, który przerywa kapryśna, burzowa pogoda, nawiasem mówiąc, naprawdę ciekawie zainscenizowana.

Nie mogą ujść uwadze kostiumy Słoniowskiej, błękitne w pierwszym akcie, żółte w drugim, dla których w obu przypadkach tło stanowi podobnie dobrana scenografia. Trochę wiosny, trochę lata, dużo powiewających falbanek, ale nie do przesady, dalekich od barokowych sukien na kole.

Tak właśnie robi się balet. Z wymowną choreografią, dobrze opowiedzianą historią, szczyptą komizmu i utalentowanymi tancerzami. Szkoda tylko, że w wielu momentach żeńska część baletu ma problem z dograniem szczegółów, chwilami tańczą wyraźnie nierówno. Natomiast samej Paulinie Woś nic nie można zarzucić. Naprawdę polecam "Córkę źle strzeżoną" wszystkim, którzy chcą zobaczyć jej niekonwencjonalną odsłonę, pachnącą świeżością i rześkim wiatrem młodości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji