Koty i kotki
Dzieci koty w różnobarwnych perukach zawładnęły w sobotę teatrem Roma. Zwiedzały pracownie, garderoby, oglądały fragmenty prób do musicalu "Koty ", a potem szalały po scenie.
W tej niesamowitej wycieczce wzięli udział zwycięzcy konkursu plastycznego, który Teatr Muzyczny "Roma" i "Gazeta" ogłosiły z okazji premiery "Kotów" Andrew Lloyda Webbera w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego.
Nim rozpoczęła się wyprawa za kulisy, wszystkie dzieci poddano charakteryzacji. Marta stanęła przed lustrem i nie mogła się nadziwić, że wygląda jak prawdziwy kot. Najbardziej podobała się jej ogromna peruka, spod której ledwie widać było oczy. - Szkoda, że nie mam takich włosów, Piotrek chyba by oszalał - zwierzyła się. Justynka tez była ślicznym kotem, wyjątkowym, bo w uroczych, drucianych okularach. Dominika - kotem z modną torbą.
Zaglądaliśmy do garderób i pracowni. Ola (laureatka I nagrody w konkursie) od razu wypatrzyła futro z szynszyli - kostium gwiazdy musicalu kotki Grizabelli. Teodor dziwił się, że jedna peruka powstaje w kilka dni. Zaś w teatralnym bufecie najwięcej emocji wzbudziło akwarium. "O, rybka Nemo!" - wołały dzieci. Jednak spotkanie z filmową rybką przestało mieć znaczenie, kiedy za kulisami pojawiły się koty - aktorzy w fantazyjnych kostiumach autorstwa Doroty Kołodyńskiej. - Niebieski kot, jak to możliwe? - dziwił się Teodor.
A potem oglądaliśmy fragmenty "Kotów" m.in. z udziałem aktora Damiana Aleksandra. - Ten śpiewający kot Aleksander był najfajniejszy - podsumował Piotruś. - I jeszcze te gwiazdki, które tak nagle zabłysły na niebie - dodała Dominika.
Ola już nie może doczekać się premiery musicalu (zaproszenie wygrała w naszym konkursie). I świąt Bożego Narodzenia, bo - jak zdradziła jej mama - od św. Mikołaja dostanie w tym roku... kota.