Artykuły

Zakaz miauczenia

"Koty" w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w teatrze Roma w Warszawie. Z Wojciechem Kępczyńskim rozmawia Dorota Wyżyńska.

Ostatnie przymiarki kocich kostiumów. Ostatni moment na poprawki fryzur. We wtorek po raz pierwszy publiczność Teatru Muzycznego "Roma" zobaczy musical "Koty" w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego.

Choć oficjalna premiera tego słynnego musicalu Andrew Lloyda Webbera dopiero 10 stycznia. Roma zaprasza widzów na pokazy przedpremierowe. Pierwszy odbędzie się jutro o godz. 19. Drugi, specjalny - w środę w wieczór sylwestrowy.

DOROTA WYŻYŃSKA: Przenosi Pan akcję "Kotów" w polskie realia...

WOJCIECH KĘPCZYŃSKI: Teatr Muzyczny "Roma" jako jedyny na świecie posiada obecnie prawa do wystawienia własnej wersji (non-replica production) musicalu Andrew Lloyda Webbera. Pięć lat trwały rozmowy z Really Useful Group, właścicielem praw do tytułu. I wreszcie w lutym otrzymaliśmy zgodę na wystawienie naszych "Kotów". Warunek umowy - odchodzimy od wersji londyńskiej i fantazjujemy.

Akcja naszych "Kotów" rozgrywa się na podwórzu wytwórni filmowej, wśród starych dekoracji. Powiedzmy, że dzieje się to w Warszawie, przy ulicy Chełmskiej. Ale nie staramy się trzymać polskich realiów. Nie będzie aluzji do polityków, aktorów. Nie będzie Leppera ani pani Beger. Choć nie ukrywam, że początkowo myślałem, aby dyskretnie wskazać na podobieństwa do postaci z naszego życia publicznego. Sugerując się tym, że Eliot tworzył swoje koty, wzorując się na konkretnych osobach, swoich znajomych, i odniesienia te były dla Anglików czytelne. Jednak szybko zrozumiałem, że to nie ma sensu, i skupiłem się na kocich charakterach. Przedstawiamy koci świat, który opowiada o naszych, ludzkich, małych i dużych problemach.

D.W.: Aby poznać kocie charaktery, zorganizował Pan warsztaty dla aktorów, podczas których mieli zajęcia m.in. z psychiki kociej.

W.K.: Zależało mi na tym, żeby koty były wiarygodne. Tragedią byłoby, gdybyśmy z doklejonymi ogonami, zaczęli biegać na czworakach i miauczeć. W naszym spektaklu jest zakaz miauczenia. Podczas warsztatów poznaliśmy budowę anatomiczną kotów. Uświadomiliśmy sobie, że kot nigdy nie chodzi z łapami na boki. Zawsze trzyma je przed sobą (tak też będą poruszać się nasi aktorzy).

Próbowaliśmy dowiedzieć się, w jaki sposób kot wyraża swoje uczucia, jak zachowuje się, kiedy jest zaciekawiony, jak ziewa.

D.W.: Jak ziewa?

W.K.: - Wyciąga język maksymalnie w dół. Nasze koty też będą tak ziewać, oczywiście o ile się to uda.

D.W.: A jak, rozkoszując się magią tego wielkiego widowiska, nie uszkodzić niezwykłej urody poezji Eliota?

W.K.: - Pomógł nam autor polskiego przekładu Daniel Wyszogrodzki, który dokonał cudu. Nie tracąc subtelności oryginału, posłużył się szalenie współczesnym językiem, co - nie ukrywam - wielce ułatwiło nam pracę.

Większość imion kotów została przetłumaczona na polski. Jest Myszołap, Galaretka, Promyczek. Dla tych, którzy dobrze znają londyńską wersję, mam niespodziankę. W naszym spektaklu jest kilka kotów więcej niż na scenie w Londynie. Dodaliśmy nowe postaci - kotów-tancerzy.

D.W.: Do charakteryzacji i fryzur zaprosił Pan "topowych" stylistów - Jagę Hupało i Sergiusza Osmańskiego. Dlaczego?

W.K.: - Zależało nam, aby w kostiumie, fryzurach i charakteryzacji uchwycić to, co jest fantazją na temat kota, kreacją z XXI wieku. Aby nasze koty wyglądały jak z pokazu mody. Kiedy podjęliśmy taką decyzję, nie miałem wyjścia. Wiedziałem, że muszę sięgnąć po Jagę Hupało i Sergiusza Osmańskiego. A praca z nimi była niezwykła. Po raz pierwszy nie miałem na biurku gotowych projektów. Każdy kot był tworzony "na żywo". Charakteryzacja i peruka wynikały z układu twarzy, z sylwetki aktora.

D.W.: Po raz pierwszy od kilku sezonów Roma otrzymała na produkcję spektaklu oprócz ogromnych pieniędzy od sponsora również wsparcie z miasta.

W.K.: - Za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. Budżet tego przedstawienia jest większy niż dotychczasowych produkcji. Kupiliśmy do teatru nowe nagłośnienie. Bo przecież w "Kotach" niesłychanie ważne jest każde słowo poezji Eliota.

Ciekawostką jest też to, że orkiestra będzie grała na żywo nie na scenie, jak dotąd, ale w naszej sali kameralnej. Aktorzy będą widzieć dyrygenta na monitorach umieszczonych nad widownią. To typowa praktyka musicalowa na West Endzie i Broadwayu, która gwarantuje absolutną czystość dźwięku. Z radością chcę też poinformować, że premierze towarzyszyć będzie płyta CD, na której znajdzie się 14 utworów z "Kotów" w wykonaniu naszych wspaniałych aktorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji