Artykuły

Wygnańcy

Także jako autor teatralny James Joyce żyje - "Ulissesem", a mówiąc ściślej ponawianymi od czasu do czasu przez różne teatry adaptacjami tej powieści na scenę. Z oryginalnej twórczości dramatycznej Joyce'a młodzieńcza sztuka "A Brillant Career" nie została dotąd odnaleziona, druga zaś - i ostatnia - to owi mało znani "Wygnańcy" (Exiles), napisani około roku 1914.

Joyce od wczesnej młodości interesował się sceną; jako student ogłaszał pamflety przeciwko teatrowi irlandzkiemu, zarzucając mu, iż nie interesuje się wielkimi dramaturgami kontynentu, pisał eseje o Ibsenie, tłumaczył Hauptmanna, zajmował się Czechowem (którego oddziaływanie widoczne jest w literackich nastrojach "Dublińczyków"). Także i "Wygnańców" można uznać za późny plon fascynacji dramaturgią europejską z przełomu wieków.

Obecne wystawienie w Teatrze Małym - to już trzecia inscenizacja tej sztuki w Polsce, po prapremierze lubelskiej i po wersji telewizyjnej Hanuszkiewicza z udziałem Aleksandry Śląskiej, Gustawa Holoubka, Hanuszkiewicza i Anny Milewskiej. Dziś reżyseruje - Andrzej Łapicki. Spektakl telewizyjny sprzed lat - to była rzeźba w kamei, niezwykle piękna w rysunku, można rzec elegancka. Nie rozumiem, dlaczego Irlandczyk Joyce tak prowokuje naszych artystów do akcentowania tej właśnie elegancji: Łapicki też nie zdołał oprzeć się pokusie, ale zaraz trzeba dodać, iż odkrył w "Wygnańcach" więcej, niż tylko wytworność zachowań.

Sytuacja i fabuła "Wygnańców" nie zafascynują dziś nikogo: banalny trójkąt, a nawet - gdyby wniknąć ściślej - wielokąt. Ich walorem natomiast jest rozmowa, jest słowo - to narzędzie, przy pomocy którego pisarz portretuje swoich samotników, ich osobliwe racje i motywy. Pragną porozumienia i bliskości drugiego człowieka, ale nie za cenę "mrocznej wiary"; bardziej optymistyczna wydaje im się perspektywa "jasnego wątpienia". Andrzej Łapicki pokazał, że słowem - tak dziś atakowanym, tak kwestionowanym z powodu jego rzekomej niewystarczalności - wciąż jeszcze można wypowiedzieć wiele interesujących treści.

Rzecz toczy się w nagiej scenerii Teatru Małego, co oznacza, że nie ma tam nic - ponad aktora i słowo. I jeśli mimo to jest teatr - a jest! - to mamy do czynienia ze zdarzeniem artystycznym. O pracy aktorów - Zofii Kucówny, Andrzeja Łapickiego, Zdzisława Wardejna i Joanny Sobieskiej - można mówić tylko najlepiej; uderza zwłaszcza precyzyjna intonacja oraz naturalność i swoboda dialogu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji