Artykuły

Dom zły według Szekspira

"Burza" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

W "Burzy" Mai Kleczewskiej niewiele pozostało z Szekspirowskiej bajki. Powstał szczery i piękny spektakl o złym życiu i toksycznej rodzinie

Z tej "Burzy" można wyjść z przekonaniem, że instytucja "przedślubnego błogosławieństwa" to najlepsze, co wymyśliła ludzkość. Pokojowy gest uwolnienia się od wpływu rodziców to warunek konieczny do rozpoczęcia życia na własny rachunek. Tyle że rodzice nie zawsze stają na wysokości zadania.

Przy stole w zrujnowanym baraku o pozdzieranych paznokciami ścianach gromadzą się wszyscy bohaterowie dramatu o krwawych rodzinnych porachunkach. Z jednej strony mieszkający na wyspie książę Mediolanu Prospero (Michał Jarmicki) i jego córka Miranda (Marta Nieradkiewicz). z drugiej - brat księcia Antonio (Artur Krajewski) i Alonso (Mirosław Guzowski), którzy przed laty usiłowali Prospera zgładzić, teraz zaś w wyniku burzy i katastrofy okrętu stali się jego więźniami.

Nawet gdy zapada decyzja, by zapomnieć o wzajemnych urazach i dać szansę na szczęście młodszemu pokoleniu, nic się nie zmienia. Prospero i Alonso nie zamierzają bowiem nikogo z niczego zwalniać. Wesele swoich dzieci - Mirandy i Ferdynanda (Piotr Jankowski) - wykorzystują, by upewnić się, że młodzi zachowają ich nienawiść i zgotują sobie nawzajem piekło.

Wznosząc toasty za nowożeńców, usiłują ugruntować w nich poczucie zależności. Prospero żebrze o uwagę córki, która siedzi u szczytu stołu z martwą twarzą człowieka zbierającego odwagę do skoku w przepaść. Alonso usiłuje mówić kategorycznie i władczo. Przybiera pozy przywódcy mafii przyjmującego do rodziny nowych członków. Młodzi bezczelnie nie zauważają jego gestów.

Pojawia się także nieobecna w Szekspirowskim oryginale matka Mirandy (Małgorzata Witkowska). Ona także krąży między młodymi, przygniatając ich własną neurozą i emocjonalnym głodem. Niedoszły zabójca Prospera Antonio krzywi się w grymasie politowania. Niewolnik Kaliban (Michał Czachor) łypie spod ściany. Jeśli nikt tu nie rzuca się nikomu do gardła, to tylko przez niepewność: jestem bardziej skrzywdzony czy winny?

Aktorze, idź na terapię

Spektakl zaczyna się od sceny pozornego happy endu z zaślubinami, by stopniowo ujawnić koszmar nie-załatwionych spraw. Wyspa, na której utknęli Prospero z córką, pokazana jest jako śmietnik, który mieszkańcy sami sobie zbudowali przez zaniedbanie i tchórzostwo. Wnętrze odrapanego bunkra pokryte jest piachem. Nanoszony latami niemal całkowicie pokrył tanią wykładzinę. Na łóżku kłębią się nieświeże kołdry. Uruchamiane co chwilę wiatraki nie oczyszczają powietrza, ale podrywają z ziemi kurz i pył. Deszcz, zamiast obmywać, sprawia, że aktorzy brodzą w błocie i szlamie.

Maja Kleczewska i dramaturg Łukasz Chotkowski wyciągnęli z "Burzy" traktat o złym życiu. Bohaterowie cierpią przez własne zaniedbania. Krzywdy, jakich doznali w przeszłości, to dla nich usprawiedliwienie najbardziej autodestrukcyjnych i nikczemnych decyzji. Podsycanie w najbliższych poczucia winy, a jednocześnie niedostrzeganie własnej - tak w tym spektaklu funkcjonuje rodzina.

Przygotowując spektakl, autorzy zwrócili się o pomoc do psychologów, specjalistów od metody ustawień Berta Hellingera. To forma terapii grupowej, która nie ma leczyć, ale ujawnić problemy. Współuczestnicy terapii zajmują wokół "ustawianego" wskazane pozycje. Wchodzą w rolę, stają się reprezentantami rodziców, dzieci, dalekich przodków, czasem jego "zdrowia", "firmy" czy "celu". To, co czują w konkretnej roli, jest ważnym sygnałem. Prowadzący dochodzi na tej podstawie do wniosków na temat historii i obecnej sytuacji pacjenta.

Pod opieką terapeuty Marka Wilkirskiego aktorzy przeszli serię ćwiczeń, które miały pomóc im dotrzeć do źródeł własnej agresji, wstydu, bólu i błędów. Te odkrycia wykorzystywali później w improwizacjach.

Chcę być twoim niewolnikiem

To, co najbardziej uderza we fragmentach spektaklu zrealizowanych pod wpływem ustawień, to upór, z jakim bohaterowie usiłują zniewolić innych lub stać się cudzymi niewolnikami. Nikt tu nie chce odpowiedzialności tylko za siebie. Jeśli kontrola - to nie nad własnym życiem, ale nad innymi. Jeśli swoboda - to dziecięca, kryjąca założenie, że zawsze ktoś się nami jednak zaopiekuje.

Miranda nie potrafi o nic poprosić ojca. Wszelkie marzenia i problemy wysyła w pustkę przez CB-radio. Gdy Prospera dopada atak nerwowy, córka bezwolnie naśladuj e jego manię, ciska wokół przekleństwa i oskarżenia. Gdy ma szansę na bliskość z Ferdynandem, odzywa się pamięć upokorzeń, a wstręt wykręca jej ciało w krzyku. Kaliban oferuje przybyłym na wyspę rozbitkom-turystom własne poddaństwo. Gdy ci łatwo wchodzą w relację "nadużywany-nadużywający", urządza im niespodziewaną jatkę.

Maja Kleczewska i Łukasz Chotkowski nie wystawili dramatu Szekspira. Skierowali raczej do widzów odezwę: "Nie żyjcie głupio. Nie myślcie, że życie w niewoli urazy i poczucia krzywdy was uświęca. Nie czekajcie, aż ktoś was uwolni i pobłogosławi".

Ten gwałtowny, intymny spektakl pełen mocnych słów i poetyckich obrazów to jak dotąd najciekawsza wypowiedź duetu Kleczewska - Chotkowski. Szczera, mobilizująca, piękna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji