Artykuły

Nowy Mrożek

Prapremiera "Letniego dnia" Sławomira Mrożka odbyła się w Sztokholmie. Wkrótce potem Kazimierz Dejmek wystawił tę sztukę, w swej reżyserii, na kameralnej scenie Teatru Polskiego. W znakomitej obsadzie. Przy wielkim zaciekawieniu widzów.

Można się domyślić, z jakiego powodu ceni Dejmek dramatopisarstwo Mrożka i często sięga po jego utwory. Jest to pisarstwo o doskonałej technice, ścisłe, jasne. Takie rzemiosło musiało zwrócić uwagę artysty, konstruującego swe spektakle ze znaczną dokładnością. Metoda Mrożka na tym polega że z określonego założenia wyprowadza logiczne wnioski, o komicznym czy tragikomicznym efekcie. Ale logika abstrakcyjnej sytuacji nie wyklucza u Mrożka ukonkretnienia. W "Emigrantach" protagoniści nie noszą nazwisk czy imion. Są określeni... cyframi. A przecież - niemal wszystko o nich wiemy. Gest wzruszającej bezradności, jaki dał na prapremierze Mieczysław Czechowicz, pozostał w naszej pamięci.

Nie bez powodu wspomniałem "Emigrantów". I nie bez racji skojarzyłem ten utwór z grą aktorską. "Letni dzień" nie jest sztuką tak świetną. Ale także tu zestawiono dwie przeciwstawne postawy, doprowadzające do podobnego rezultatu. Jedna wynika z nieustannych klęsk. Druga - z nadmiaru sukcesów, co im odbiera smak i sens. Wobec siebie ci dwaj ludzie zachowują egoistyczną obojętność. Nie tylko litość, współczucie, ale i poczucie naturalnej solidarności jest tu nieobecne. Przypuszczam, że owe sprawy zbyt żywo pisarza obchodzą i właśnie z tego powodu przeciwstawia swemu niepokojowi - przekorną drwinę. Ale zostawmy w spokoju tę zbyt prostą filozofię, uogólnienia, sporne paradoksy. Poddajmy się urokowi Mrożkowego dialogu, nie tylko lśniącego inteligentnym dowcipem, ale i tworzącego niespodziewane sytuacje.

Zresztą komplikuje to wszystko - pojawienie się kobiecości, czyli splotu zagadek. Kim jest Dama przechodząca przez park, gdzie dwaj kandydaci na samobójców toczą dialog? Kogo ta Dama - i dlaczego prowokuje? O kogo jej chodzi? W pechowcu dostrzega mężczyznę niezwykłego, który ją bezinteresownie kocha. Jego rywala pragnie może goręcej. Ale czy nie postępuje złośliwie, z okrutną przewrotnością? Zbyt wielu rzeczy się domyśla owa Dama, by jej nie podejrzewać o dwulicowość.

Aktorzy udowadniają, że ich gra może konkretnością zachowań uzupełnić abstrakcyjną logikę Mrożkowego tekstu. Przykładem jest pierwsza scena Jana Englerta, jego milcząca próba samobójcza, nerwowe i niepewne, desperackie poszukiwanie środków, by spełnić zamiar. A potem - niezdolność zaciśnięcia pętli wobec niespodziewanego zjawienia się świadka! Entuzjazm, wywołany nadejściem Damy, Jej rozmową, nadzieją na miłość! Czy ten pechowiec jest tchórzem? Nie - to zapewne człowiek, który się potrafi raczej zgubić, niż wykorzystać szanse.

Andrzej Łapicki ma początkową scenę lodowatej, bezgranicznej obojętności wobec cudzego załamania. Ani jeden muskuł nie drgnie w jego twarzy, ani jeden odruch nie zdradzi wrażeń. Później daje Łapicki raczej akcenty znużenia, niż przesycenia. To łagodzi wrażenie okrucieństwa, jakie mogłyby sprawiać sceny końcowe.

Magdalena Zawadzka jest dokładnie nakreśloną Damą. Dialektyka flirtów z obu partnerami została przeprowadzona w sposób interesujący. Że aktorka nie wyjaśnia istotnych pobudek działania tej Damy, wydaje się zaletą roli. I jej sukcesem.

Kazimierz Dejmek wie, że właśnie dynamika gry aktorskiej zapewnia rzetelną teatralność spektaklu, obywającego się bez sztucznych efektów. Nawet scenografia Krzysztofa Pankiewicza nie wydaje się czynnikiem istotnym. Współpraca z aktorem jest równocześnie wiedzą o interpretacji tekstu. Reżyser maksymalnie akcentuje wartości utworu, zarazem zasłaniając jego słabości czy potknięcia. Samym rytmem gry - bez retuszowania słowa!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji