Artykuły

Świat schodzi na psy(chopatyzm)

Nasz świat karmi się psychopatycznymi zachowaniami zaczerpniętymi między innymi właśnie z filmów, a my nie widzimy, jak powoli ta fikcyjna rzeczywistość staje się naszym udziałem - o spektaklu "Hamlet" w reż. Radosława Rychcika z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach pisze Agata Kulik z Nowej Siły Krytycznej.

"Hamlet" w reżyserii Radosława Rychcika w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach to - pełna odniesień do świata filmu - opowieść o psychopatogennym świecie, rodzącym jednostki tak dyssocjalne jak przedstawiona w sztuce postać duńskiego księcia. Świat, nasycony zaczerpniętymi z klasyki kina pastiszami i konwencjami, został przez Rychcika wykrzywiony na kształt fikcyjnej rzeczywistości, wpajanej nam poprzez popkulturę, rzeczywistości, która stanowi dla nas niejako podświadomy wzorzec.

Wizja reżysera jest naznaczona czymś wręcz upiornym: z jednej strony przyciąga, z drugiej zaś jest na wskroś odrażająca. Rychcik nawiązuje w swej realizacji do klimatu znanego z thrillerów i horrorów. W kieleckim przedstawieniu odnajdziemy również ślady kina Quentina Tarantino czy Christophera Nolana widoczne zarówno w scenografii (maska Yoricka, garnitury , tatuaże ), jaki w konkretnych scenach ( np. duet bohaterów przed podniesieniem kurtyny stylizowanych na: Vincenta Vega i Julesa Winnfield ).

Wprowadzeniem w spektakl jest hipnotyzujący monolog Yoricka (niesamowita stylizacja i mimika Tomasza Nosinskiego), napisany przez Agnieszkę Jakimiak. Stylistyka tej sceny zaczerpnięta została z kabaretów lat 30. (punktowe światło, frak i cylinder, czerwone żarówki wokół rampy i konferansjer). Ten epizod ma demoniczny charakter, odsyłający się do filmów grozy, co zapowiada dalszą poetykę przedstawienia. Po rozsunięciu kurtyny ukazuje się nam elita rządząca Danią, zgromadzona za wielkim stołem. Sala pałacu królewskiego udekorowana jest licznymi, wypchanymi zwierzętami stojącymi na regałach, wpatrzonymi w widzów przeszywającym, złowrogim wzrokiem. Przestrzeń przywodzi na myśl raczej kryjówkę psychopaty niż królewską siedzibę. Taka sceneria dodatkowo podkreśla silne cechy osobowości dyssocjalnej (psychopatycznej) przejawiające się u kieleckiego Hamleta, choć z pozoru książę wydaje się porostu trudnym dzieciakiem z patologicznej rodziny, któremu zdecydowanie brak kindersztuby. Wprawdzie psychopata/osobowość psychopatyczna powszechnie kojarzy się nam z okrutnymi seryjnymi mordercami w stylu Teda Bunndego, czy Hannibala z "Milczenia Owiec", jednak niejednokrotnie okazuje się osobą z naszego otoczenia (według psychiatrów to nawet 3% naszego społeczeństwa). Kim zatem jest psychopata?

To przede wszystkim osoba całkowicie pozbawiona sumienia i empatii. Zdobywa to, czego pragnie, i postępuje tak, jak zechce, łamiąc przyjęte w społeczeństwie zasady bez cienia żalu i poczucia winy. Jest obojętna wobec ewentualnych kar. Za wszystko obwiniania innych - traktując to jako usprawiedliwienie i wyjaśnienie własnego zachowania. Rychcik tworzy postać Hamleta (Nosinski) według tego opisu. Egocentryczny książę widzi tylko i wyłącznie swoje, zresztą nadmiernie rozdmuchane, problemy, co wytyka mu w końcu zniecierpliwiony jego postawą Horacy (Andrzej Plata). Hamlet chce, żeby wszytko kręciło się tylko wokół niego. By uzyskać swój cel, łamie wszelkie zasady - dlatego właśnie wydaje nam się rozpieszczonym, źle wychowanym dzieckiem. Książę jest jednak po prostu pozbawiony sumienia: torturuje psychicznie matkę (Joanna Kasperek), przemocą oddziałuje na ojczyma (Mirosław Bieliński), dla kaprysu zabija Poloniusza (Dawid Żłobiński). Nie ma poczucia winny. Wręcz przeciwnie - bawi go to. Ukrywa zwłoki ojca Ofelii i ma niezłą frajdę, kiedy wszyscy ich daremnie szukają (jak morderca z horrorów?). Hamlet lubi patrzeć na cierpienie innych: z ciekawością (właśnie tak!)znęca się wraz z Ofelią (Karolina Porcari) nad aktorem z trupy teatralnej (w tej roli świetny Maciej Pesta).

Bohater w sztuce Rychcika jest jakby niespójny - co odzwierciedla modelową sylwetkę psychopaty: ma w sobie coś upiornego i przejmującego, jest na swój sposób diaboliczny i straszny. Dziecięcy strój mocno kontrastuje z jego zachowaniem, co przywodzi na myśl częsty zabieg w filmach grozy.

Hamlet udaje ofiarę, która cierpi, ponieważ właśnie dzięki swojemu wykreowanemu bólowi jest w centrum uwagi. Wie doskonale, jak żerować na innych, wpędzać ich w poczucie winy (psychopaci to wspaniali manipulanci). Dzięki temu nie ponosi prawie żadnej odpowiedzialności za swoje czyny. Krzywdy, które go dotykają (śmierć ojca, małżeństwo matki z innym człowiekiem) traktuje jako jedyne usprawiedliwienie swojego zachowania. Nie interesuje go zemsta, ani egzystencjalne problemy - interesuje go on sam, zaspokojenie własnych potrzeb i zwrócenie na siebie uwagi innych. Dlatego też na próżno szukać będziemy w kieleckiej realizacji słynnego: być albo nie być.

W końcowej scenie książę wkracza do sali w stroju Ofelii, czym doprowadza do szału, a w konsekwencji do śmierci swą matkę. Scena ta ma dwojakie znaczenie: z jednej strony Hamlet wzbudza ponowie zainteresowanie swoją osobą, z drugiej zaś podkreśla, że Ofelia nie wiele różniła się od niego.

Żyjemy bowiem w wypaczonym społeczeństwie, cierpiącym na brak uczuć, poza jednym - miłości własnej. Stajemy przez pustką, którą zapełniamy automatycznie różnymi wzorcami z popkultury. Nasz świat karmi się psychopatycznymi zachowaniami zaczerpniętymi między innymi właśnie z filmów, a my nie widzimy, jak powoli ta fikcyjna rzeczywistość staje się naszym udziałem. Gdzieś zaciera się nam granica między wirtualnym światem, a realnością. I nawet jeśli w pierwszej chwili teza o braku uczuć wśród społecznictwa wydaje się przerysowana, to niestety, okazuje się, że jednak nie tak bardzo bezpodstawna i oderwana od współczesnej rzeczywistości, jakbyśmy sobie tego życzyli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji