Artykuły

Obrona inteligenta

Dzień, w którym okazało się, że bohaterami polskich filmów nie są już docenci, ale były esbek o swojskim imieniu Franz oraz pewien taksówkarz udający zawodowego mordercę, musiał być dla wielu filmowców sądnym dniem. Zapowiada się, że podobny szok przeżyją wkrótce ludzie teatru, gdyż również i w tej dziedzinie twórczości doszło do zmiany na stanowisku idola. W wywiadzie dla "Elle" Zbigniew Zapasiewicz zauważył znaczącą zmianę w odbiorze sztuki "Tango" Sławomira Mrożka, granej na deskach Teatru Współczesnego. Jak twierdzi Zapasiewicz, a można mu wierzyć, bo w rzeczonym spektaklu gra rolę Stomila, ulubieńcem publiczności nieoczekiwanie stał się Edek. Jak państwo pamiętają, ten miłośnik gry w karty, właściciel "ciosu" i wyznawca filozofii "przodem do przodu", w finale niezapomnianej sztuki Mrożka przejmuje władzę i bierze wszystkich za mordę. I publiczności bardzo się to podoba. "Inteligent przestał być wzorcem postępowania" - ubolewa Zbigniew Zapasiewicz i śpieszy z wyjaśnieniem zjawiska: "Edek nazywa rzeczy prosto, mówi prostym językiem. Gdy Krzysztof Kowalewski, grający tę rolę wnosi na scenę wódkę, dostaje brawa, gdyż jest to rozpoznawalny symbol".

Z wypowiedzi Zbigniewa Zapasiewicza wynikało, że inteligencja oddała ostatni przyczółek, jakim przez lata niewątpliwie był teatr na Mokotowskiej, i chamstwo będzie się teraz panoszyć po całej Warszawie. Na szczęście mamy jeszcze w Polsce paru innych obrońców inteligencji, na przykład Krzysztofa Zanussiego.

Ten wybitny twórca w porę zareagował i rzucił koło ratunkowe Teatrowi Współczesnemu. Kołem tym był jeden z odcinków telewizyjnego serialu "Opowieści weekendowe" poświęcony rozterkom młodego naukowca, który ma do wyboru albo klepać biedę na uniwersytecie, albo oddać się bogatemu homoseksualiście. Dzięki sprytnym sztuczkom scenarzysty z tego beznadziejnego, wydawałoby się, dylematu bohater wychodzi obronną ręką, i nie tylko ręką. Czuje się w tym filmie głębokie przekonanie reżysera o tym, że inteligent zachowa twarz niezależnie od wysokości pensji, gdyż jest powołany do świecenia przykładem. Nie ma wątpliwości, że gdyby Krzysztof Zanussi reżyserował "Tango" we Współczesnym, to nie Edek tańczyłby tango nad trupem Artura, ale odwrotnie.

I pewnie dałoby się jakoś uratować tonących w chamstwie inteligentów, gdyby nie jeden drobiazg. Otóż tego pedała, który prześladuje biednych naukowców, zagrał nie kto inny, tylko Zbigniew Zapasiewicz. Zagrał wirtuozersko, jak tylko on potrafi, z masą szczegółów, zmienionym głosem i wymyślonym obleśnym uśmieszkiem. Im bardziej jednak Zapasiewicz wchodził w rolę, tym mniej mi się chciało wierzyć, że polski inteligent istotnie może zachować twarz. O ile ją kiedykolwiek posiadał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji