Artykuły

Lublin. Na ESK 2016 da się zarobić

Sporo zarobili ludzie kultury pracujący przy przygotowaniu aplikacji Lublina w konkursie do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Za program ESK, napisanie aplikacji i zaprezentowanie jej przed jury konkursu kilka osób zainkasowało łącznie grubo ponad sto tysięcy złotych.

Zespół pracujący nad aplikacją i kandydaturą Lublina do ESK to tylko kilka z długiej listy osób, które dostały w 2011 roku pieniądze z ratusza z tytułu umów o dzieło i umów-zleceń. Urząd miasta bardzo niechętnie ujawnił te kwoty, o co jeszcze jesienią upomniała się Małgorzata Suchanowska, miejska radna PiS. Piórem sekretarza miasta Andrzeja Wojewódzkiego urząd odpowiedział jej, że za ujawnieniem tych sum musi stać tylko ważny interes społeczny. Dopiero po pełnym skarg piśmie radnej do prezydenta Krzysztofa Żuka ujawniono pełny spis umów wraz z wypłaconymi kwotami.

W konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury miasto ostatecznie sukcesu nie odniosło, mimo że członkowie jury przyznawali, że nasz program i aplikacja zostały ocenione wysoko. Najwyraźniej w ratuszu uznano, że za tak dobrą robotę należy się godziwe wynagrodzenie. Jak bardzo godziwe? Oto niektóre kwoty.

86 tysięcy złotych - tyle zainkasował Krzysztof Czyżewski, czyli dyrektor artystyczny programu Lublin 2016 i główna osoba odpowiadająca za naszą kandydaturę. W spisie umów figuruje trzy razy. Miasto na podstawie oddzielnych umów wypłaciło mu za starania na rzecz zwycięstwa Lublina w konkursie ESK 80 tys. złotych: 50 tys. za przygotowanie tekstu drugiej aplikacji i 30 tys. za przygotowanie prezentacji, które Lublin przedstawił jury tuż przed finałem konkursu w czerwcu 2011 r. Do tego Czyżewski zarobił jeszcze sześć tysięcy złotych w ramach projektu "Partnerstwo Wschodnie jako projekt kulturowy".

Wśród osób, które zarobiły dzięki umowom z ratuszem, nie ma nikogo, czyje konto zostałoby zasilone w takim stopniu, jak rachunek bankowy Czyżewskiego. Ci, którzy z nim współpracowali przy ESK zarobili niemało, ale dużo, dużo mniej.

Grzegorz Kondrasiuk, na co dzień pracownik Warsztatów Kultury, uciułał w ciągu roku 46,5 tys. złotych dzięki pięciu umowom z miastem. Najwięcej jednorazowo dostał 17,8 tys. złotych na mocy podpisanej ponad rok temu umowy. Kondrasiuk opracowywał "dokumentację i koordynację wymiany informacji w ramach projektu ESK Lublin 2016". 9,9 tys. złotych dostał za "autorską redakcję i edycję polskiej wersji aplikacji miasta Lublina w konkursie o tytuł ESK 2016". Chodzi tu o program przygotowany w pierwszym etapie konkursu. Kondrasiuk brał udział w pracach nad aplikacją w etapie finałowym i za to otrzymał nieco mniej, bo 8,8 tys. Jeśli jednak wierzyć opisowi zlecenia udzielonemu mu przez ratusz, to chodziło tym razem o "autorską redakcję i edycję" polskiej wersji materiałów dodatkowych do drugiej aplikacji.

Ale to nie wszystko, co otrzymał z ratuszowej kasy Kondrasiuk. Kolejne 8,8 tys. wziął za przewodnik "Lublin - Miasto w dialogu. Ludzie i miejsca". Przygotował koncepcję i tekst tego wydawnictwa, a także je zredagował. Do tego dochodzi jeszcze skromne w porównaniu z pozostałymi kwotami 1,2 tys., które ze swoich środków wypłaciło mu biuro miejskiego konserwatora zabytków za artykuł "Wpisywanie widowisk kultury w dziedzictwo kulturowe".

Z kolei 29,6 tys. złotych za swoje zaangażowanie na rzecz naszej kandydatury zarobił Michał Miłosz Zieliński, na co dzień redagujący lubelski informator kulturalny ZOOM. Dostał najpierw 17,8 tys. (podobnie jak Kondrasiuk, a także Rafał "Koza" Koziński) za udział w przygotowaniu pierwszej aplikacji, choć opis umowy Zielińskiego mówi jedynie o "współpracy w ramach projektu". Skoro Kondrasiuk otrzymał 8,8 tys. złotych za polską wersję materiałów dodatkowych do drugiej aplikacji, to ktoś musiał opracować wersję angielską. Tą osobą był Zieliński i otrzymał za to identyczną kwotę, jak Kondrasiuk. Do tego trzeba dodać jeszcze 3,01 tys. za współpracę przy przygotowaniu, organizacji i przeprowadzeniu wizyty w Lublinie ekspertów oceniających kandydatów do ESK, która odbyła się 13 czerwca 2011 r. Całą oś tematyczną "Kultura Wiedzy" opracował dla aplikacji filozof z UMCS Jan Hudzik, otrzymał za to 22 tys.

To jedne z najwyższych sum ze spisu umów zawartych przez miasto w 2011 r. Do tego można dorzucić 33 tys. złotych, które zarobił Waldemar Sulisz z "Dziennika Wschodniego" za przygotowanie tekstu o historii Teatru Starego i dobranie min. 50 fotografii do książki o Teatrze Starym. Większa część pozycji spisu to osoby, które otrzymały drobne kwoty, np. stronami ciągną się nazwiska ludzi, którzy zarobili od 100 do 250 zł. za pracę przy wyborach.

O pieniądze wydawane przez miasto w ramach umów-zleceń i o dzieło zapytaliśmy Katarzynę Mieczkowską-Czerniak, rzecznika prasowego prezydenta Lublina. - Nie wszystkie z umów zawartych w tym spisie są finansowane ze środków z budżetu miasta. Spora część tych zobowiązań została opłacona z pieniędzy pozyskanych przez miasto z zewnątrz, np. z Unii Europejskiej. Co do wydatków związanych z kandydaturą do tytułu ESK, to aplikacja zawierała autorskie pomysły, koncepcje i projekty autorów. Budżet tego przedsięwzięcia nie był tajemnicą - mówi Mieczkowska-Czerniak.

W budżecie miasta na 2011 rok na ESK przeznaczono dwa miliony złotych. - Przypomnę, że aplikacja przygotowana m.in. przez panów Czyżewskiego, Kondrasiuka i Zielińskiego została oceniona przez jury konkursu bardzo wysoko - zaznacza Mieczkowska-Czerniak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji