Artykuły

Kto siedzi na widowni?

Coraz częściej chodzimy do teatru - tak od kilku lat dowodzą statystyki. Co lubimy oglądać? Czy tylko komedie? Czy mamy swoje zwyczaje? - analizuje Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej Stołecznej.

Wieczory w teatrze spędzamy ze znajomymi ze studiów, z pracy, a najczęściej - w parze. Niektórzy widzowie traktują teatr jako miejsce wydarzeń wyjątkowych, jak młody chłopak, który na scenie Teatru Bajka po spektaklu "Dzikie żądze" oświadczył się. Został przyjęty i dostał burzę braw.

Czy publiczność się zmienia? Magdalena Cielecka, aktorka związana pierwotnie z Teatrem Rozmaitości (TR Warszawa), a obecnie z Nowym Teatrem, uważa, że tak: - Kiedy zaczynaliśmy grać w Teatrze Rozmaitości w drugiej połowie lat 90., zdarzało się, że widzowie ostro reagowali. Podczas "Hamleta" pani z widowni powiedziała do stojącego nago na scenie Jacka Poniedziałka: "Proszę się ubrać i grać dalej!". Dziś, jeśli coś dzieje się na widowni, najczęściej okazuje się, że to fragment spektaklu. Trudniej poruszyć widza.

Według statystyk GUS od 2005 roku publiczność teatrów w Polsce powiększa się. Jak to wygląda w samej Warszawie? Do których teatrów chodzimy najchętniej? Wbrew pozorom niełatwo to określić.

Komedie na trudne tematy

Wśród 11 najpopularniejszych spektakli granych przez teatry miejskie od stycznia do września 2011 roku (dane z biura kultury) są aż trzy przedstawienia dla dzieci. Dorośli wybierają najchętniej musical - "Les Miserables" w Teatrze Muzycznym "Roma" obejrzało 143 140 widzów. To ogromna przewaga - na drugim miejscu jest przedstawienie "Dziewczyny z kalendarza" z Teatru Komedia (16 038 widzów). Chociaż warszawiacy chętniej oglądają komedie - to aż 6 z 11 tytułów - to wśród popularnych spektakli jest także "Nasza klasa" Tadeusza Słobodzianka wystawiana w Teatrze Na Woli. Przedstawienie opowiadające o wydarzeniach w Jedwabnem, oparte na głośnej sztuce Tadeusza Słobodzianka, która dostała m.in. nagrodę Nike, obejrzało 7430 widzów. Kilka pozycji niżej znalazł się śmieszno-gorzki spektakl Grzegorza Jarzyny "Między nami dobrze jest" na podstawie sztuki Doroty Masłowskiej (3627 widzów).

Jednak są tytuły, które nawet gdyby były grane codziennie, nie osiągną wysokiej frekwencji. - W naszym teatrze ciągle trudno dostać bilety na "Tango" w reżyserii Jerzego Jarockiego. Ale należy pamiętać, że oprócz tego, że to świetny spektakl, jest on grany przy widowni, która pomieści 70 osób. Nie zobaczy go tak wielu widzów jak przedstawienia grane na naszej dużej scenie mieszczącej np. ponad 600 widzów - mówi Hanna Zoll z Teatru Narodowego.

Dane miasta nie są jednak pełnym obrazem życia teatralnego stolicy, bo nie obejmują Teatru Narodowego, ale i Wielkiego, które podlegają Ministerstwu Kultury, czy popularnych scen prywatnych. A to właśnie w Capitolu wystawiane jest "Klimakterium... i już", które od premiery w 2006 r. tylko w Warszawie pokazano 552 razy.

Komplety na widowni ma także Teatr Polonia. Najpopularniejsze są "Shirley Valentine", "Boska!", "32 omdlenia", "Weekend z R.", "Biała bluzka" i "Grube ryby". Tylko "Shirley..." została zagrana od stycznia od września 13 razy - mogło ją zobaczyć nawet 3500 widzów. Monodram Krystyny Jandy to fenomen. Premierę miał w Teatrze Powszechnym w 1990 roku. Dziś mogą oglądać go urodzeni wtedy widzowie.

Wierny widz

Autorzy badania analizującego kulturalne życie stolicy, które w instytucie badawczym Grupa IQS zamówiła Stołeczna Estrada, twierdzą, że 26 proc. warszawiaków przynajmniej raz w roku było w teatrze.. Częściej na widowni możemy spotkać kobiety (30 proc.) niż mężczyzn (22 proc.). Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego, w jednym z felietonów napisał, że do teatru chodzą kobiety i homoseksualiści. Aż tak szczegółowych danych w badaniu IQS nie ma, ale ich wyniki nie przeczą tezie Nowaka.

Widzowie teatralni to osoby w każdym wieku, jednak na różnych scenach możemy spotkać różne grupy wiekowe. - Polonia jest teatrem wybieranym częściej przez widzów starszych, których dzieci z kolei idą raczej do Och-teatru - mówi Józefina Bartyzel z Polonii.

Miłośnicy poszczególnych scen są na każdej premierze. - Wśród naszych widzów mamy osoby, które bardzo regularnie odwiedzają teatr i zawsze kupują bilety wyłącznie w pierwszym rzędzie - mówi Bogusława Klej z biura obsługi widzów Teatru Kwadrat.

Zdaniem Magdaleny Cieleckiej każdy teatr ma swoich widzów. - Nasze spektakle są wymagające. I emocjonalnie, i organizacyjnie: gramy w różnych salach, często odległych miejscach. Widz nie wchodzi na nie z ulicy, dlatego że zobaczył afisz. Wie, na co chce przyjść, wybiera świadomie. To ma też drugą stronę: mam wrażenie, że część widzów nie ma odwagi powiedzieć, że coś im się nie podobało, bo wcześniej przeczytali w gazetach, że Lupa, Warlikowski czy Strzępka są ważnymi twórcami, i boją się, że swoją krytyką skompromitują się. Widzowie są pod presją - mówi.

Jedną z niewielu scen, która jest w stanie precyzyjnie opisać widza, jest TR Warszawa. W firmie IQS & QUANT Group zamówili badania socjologiczne. - Naszym "statystycznym widzem" jest kobieta z wyższym wykształceniem w wieku 25 lat. Osoby w wieku 18-35 lat to 80 proc. naszej widowni. Większość silnie identyfikuje się z TR Warszawa, bywa u nas średnio raz w miesiącu. To widzowie, którzy deklarują, że ich wrażliwość w dużej mierze ukształtował właśnie nasz teatr - mówi Agnieszka Tuszyńska z TR Warszawa. - Widzowie postulują więcej premier, oczekują jeszcze szerszej działalności kulturalnej. Chcą "żyć tym miejscem", a nie tylko oglądać w nim przedstawienia - dodaje.

Wabik: aktor

Widzowie przychodzą też "na aktorów", "na reżysera". - Najczęściej pada pytanie, ile osób gra w danej sztuce. Zasadą jest, że im więcej jest aktorów na scenie, tym większa ochota, aby zobaczyć spektakl. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest oczywiście "Shirley Valentine" i "Biała bluzka" - mówi Józefina Bartyzel z Teatru Polonia. Z kolei do TR Warszawa widzów przyciąga nazwisko Grzegorza Jarzyny.

Warszawiacy o wydarzeniach teatralnych dowiadują się od znajomych, z afiszy na przystankach autobusowych, ale już niekoniecznie w nich uczestniczą - według IQS o festiwalu Warszawskie Spotkania Teatralne słyszało 33 proc. badanych, ale uczestniczyło w nich już tylko 3 proc. Największą przeszkodą w chodzeniu do teatru jest brak czasu oraz zmęczenie.

Duża część odwiedzających stołeczne sceny to osoby przyjezdne. Autokary czekają na widzów zarówno pod Teatrem Kwadrat, jak i pod Wielkim czy Narodowym. - Można rozpoznać wycieczki z innych miast wśród pozostałych widzów. Dla nich wizyta w teatrze to święto: są elegancko ubrani, trochę onieśmieleni. Czasami przyjezdni widzowie chcą spotkać się z aktorem przed przedstawieniem albo po nim - mówi Hanna Zoll.

- Kiedyś widzowie przychodzili po przedstawieniu do garderoby, czekali przy wyjściu służbowym. Dziś ten zwyczaj zanika. Być może dlatego, że jesteśmy bardziej dostępni - podchodzą do mnie ludzie w knajpie, sklepie. Poza tym jesteśmy tak bardzo obecni w internecie, nawet w sytuacjach, w których wolelibyśmy nie być sfotografowani, że widz może w każdej chwili otworzyć komputer i mieć nas na wyciągnięcie ręki - mówi Magdalena Cielecka.

Czy teatrom potrzebna jest wiedza o tym, kim jest ich widz? Działom marketingu z pewnością. Ale nie tylko. René Pollesch, niemiecki reżyser, który współpracuje z TR Warszawa, przygotowując się do premiery, zadał to pytanie Grzegorzowi Jarzynie. Dowiedział się, że do TR często przychodzą osoby pracujące w agencjach reklamowych, artyści. I to był punkt wyjścia do pracy nad "Jacksonem Polleschem" - spektaklem o nakazie bycia kreatywnym.

***

Najpopularniejsze spektakle teatrów miejskich w 2011 roku*:

"Les Miserables", Teatr Muzyczny "Roma" - 143 140 widzów;

"Dziewczyny z kalendarza", Teatr Komedia - 16 038 widzów;

"Berek, czyli upiór w moherze", Teatr Kwadrat - 14 213 widzów;

"Kolacja dla głupca", Teatr Ateneum - 11 113 widzów;

"Nasza klasa", Teatr Na Woli - 7430 widzów;

"Klub hipochondryków", Teatr Syrena - 5916 widzów;

"Między nami dobrze jest", TR Warszawa - 3627 widzów;

"Tygryski", Teatr Lalka - 3452 widzów;

"Czerwony Kapturek", Teatr Guliwer - 3400 widzów;

"Porucznik z Inishmore", Teatr Współczesny - 2377 widzów;

"Miś Tymoteusz i psiuńcio", Teatr Baj - 1894 widzów.

*Dane z 30 września 2011, źródło: biuro kultury

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji