Artykuły

Nadciągają burzowe chmury

Zapowiedzi bydgoskiej inscenizacji w reżyserii Mai Kleczewskiej towarzyszą słowa amerykańskiego poety, trzykrotnego zdobywcy nagrody Pulitzera, Roberta Penna Warrena o niszczycielskiej sile burzy, po której jednak wstaje słońce. Bydgoskie odczytanie "Burzy" nie będzie zatem o kresie i pogrzebaniu nadziei, jak chce Kott ani o wybaczaniu, do czego zbliżał się Warlikowski? - pyta Katarzyna Kabacińska w Expressie Bydgoskim, przed premierą spektaklu Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim.

Do Stratford, skąd autor "Hamleta" pochodzi, jak do mekki ciągną z krańców świata wielbiciele jego talentu. Z pieczołowitością zadbano, by zatrzymać czas na uliczkach, którymi przechadzał się zamyślony Szekspir, gdy tymczasem zjeżdżający tu artyści już tej wierności oryginałowi nie mają zakodowanej. Można więc usłyszeć, jak bohaterowie "Burzy" przemawiają ze sceny w narzeczach afrykańskich.

Teatr Polski zaprasza 4 lutego o godz. 19.00 na premierowy spektakl "Burzy" według Williama Szekspira w reżyserii Mai Kleczewskiej.

Wspomniane przedstawienie "Burzy" Williama Szekspira w Stratford wystawiały w koprodukcji dwa teatry: szacowne Royal Shakespeare Company i The Baxter Theatre Centre z Johanesburga, skąd pochodzi też reżyserka spektaklu, Janice Honeyman. To wiele wyjaśnia - autorka inscenizacji odczytała Szekspirowski dramat przez pryzmat historii swojej afrykańskiej ojczyzny. Mieliśmy więc w "Burzy" kolonizatorów, apartheid i rasizm, a wszystko chwilami wyrażane w narzeczach ludów Afryki. Ale nie takie zaskakujące interpreatcje swojego mistrza widział już zastygły w elżbietańskiej epoce Stratford i niejedną burzę jeszcze zobaczy.

Burzliwe sceny stołecznej Melpomeny

Miała zresztą i Warszawa swój wyjątkowo burzliwy - nomen omen - sezon z Szekspirowską "Burzą" w tle. Mowa o sezonie teatralnym 2002/2003, gdy do widzów chcieli przemówić za pomocą dramatu Prospera: Jerzy Grzegorzewski, Krzysztof Warlikowski i Jarosław Kilian. Z tym, że pierwszy wystawiając "Morze i zwierciadło. Komentarz do Burzy Szekspira" Wystana Hugha Audena, a dwaj pozostali inscenizując samą "Burzę". I jakby taka konfrontacja autorskich odczytań Szekspira była mało elektryzująca, towarzyszyły jej wstrząsy, powodowane przez wydarzenia w świecie teatralnym niemal bezprecedensowe.

Oto dwa tygodnie przed premierą z roli Prospera u Warlikowskiego zrezygnował Janusz Gajos! A miał się zmierzyć z Prosperem, kreowanym przez inne tuzy teatru, bo przez Jerzego Trelę u Grzegorzewskiego i przez Jana Englerta u Kiliana... Że jednak Gajos nie rozumiał zamysłu inscenizacyjnego Warlikowskiego i odszedł, do pojedynku trzech gigantów nie doszło. Tym bardziej, że sensacja goniła sensację i Englert odmówił Kilianowi! Zastąpił go Olgierd Łukaszewicz, Gajosa - Adam Ferency i z tej konfrontacji zwycięsko wyszedł Jerzy Trela. Czy reżyserska wizja Grzegorzewskiego, który stawia Prospera wobec gorzkiego rozrachunku z przegranym życiem, zostawiła w polu epatowanie przez Warlikowskiego złem i ohydą, jako katharsis przed aktem wybaczenia? Głosy są podzielone.

Gdy gęściej na wyspie i w powietrzu

Warto w tym miejscu przypomnieć losy Prospera, nie bacząc na różnice interpretacyjne - jednym słowem odczytać "Burzę" Szekspira wprost. Autor akcję sztuki (tu podkreśla się wyjątkowe zachowanie jedności miejsca, czasu i akcji) lokalizuje na oddalonej od świata wyspie, gdzie od 12 lat przebywa (z córką Mirandą) wygnany przez brata książę Mediolanu - Prospero. Ma on tu dwóch - jakże różnych! - pomocników: Kalibana, prymitywnego syna wiedźmy i Ariela - ducha, którego uwolnił z drzewa, bo Prospero ma moce magiczne. Wykorzystuje je, gdy razu pewnego - orientując się, że nieopodal wyspy przepływa statek z jego bratem Antonio i świtą - sprowadza na nich burzę. Rozbitkowie zaludniają wyspę, atmosfera tężeje, rodzą się intrygi i rebelie... Ale od czegóż magia? Prospero poprzez Ariela sprawia, że jego córka Miranda zakochuje się z wzjemnością w Ferdynandzie - synu króla Neapolu, Alonsa, ongiś spiskującemu przeciw Prosperowi. Teraz, gdy rodziny mają się połączyć, inicjuje on pojednanie z Alonso, a także z bratem.

Kto wie, co nam wróży ranek po burzy?

Tyle, w ogromnym uproszczeniu, sam Szekspir, o którego "Burzy" Jan Kott powiedział kiedyś, że czytać ją należy "jako rzecz o utraconej i pogrzebanej nadziei". Ze wspomnianych adaptacji bliski takiemu rozumieniu był Grzegorzewski, bo już nie Warlikowski ze swoim zaskakującym porównaniem związku Mirandy i Ferdynanda do spotkania dziewczyny z Izraela z chłopakiem z Jedwabnego. "Ślub córki Prospera z synem człowieka, który chciał go zamordować, jest aktem tworzenia nowego świata. Jego słowa o pojednaniu u Szekspira uleczyły świat. Tak może być w Jedwabnem" - przekonywał Warlikowski przed premierą swojej "Burzy" w 2003 r.

Zapowiedzi bydgoskiej inscenizacji w reżyserii Mai Kleczewskiej towarzyszą słowa amerykańskiego poety, trzykrotnego zdobywcy nagrody Pulitzera, Roberta Penna Warrena o niszczycielskiej sile burzy, po której jednak wstaje słońce. "Trzeba tworzyć dobro ze zła,/bo nie ma nic innego,/z czego można by je tworzyć" - pisze poeta. Bydgoskie odczytanie "Burzy" nie będzie zatem o kresie i pogrzebaniu nadziei, jak chce Kott ani o wybaczaniu, do czego zbliżał się Warlikowski? Czyżbyśmy mieli zostać z wiarą, że nawet po apokalipsie można budować świat na nowo?

Nie ma prognozy jutra bez wczoraj

W materiałach do bydgoskiej inscenizacji czytamy o "nieustannym dążeniu człowieka ku światłu, pomimo wszystkich obciążeń przeszłości". - Bo sztuka jest o tym, że człowiek, który chce iść dalej, musi - głęboko wnikając w siebie - rozliczyć się z przeszłością - precyzuje dramaturg spektaklu Łukasz Chotkowski, który wspólnie z Mają Kleczewską napisał scenariusz bydgoskiej "Burzy". A że reżyserka wystawiała już u nas "Płatonowa" oraz "Babel", zna więc zespół i najwyraźniej podziela opinię Jacka Sieradzkiego o świetnej umiejętności "znajdywania trafnego wyrazu dla złożonych i sprzecznych emocjonalnych stanów" przez Michała Jarmickiego, bo to on zagra Prospera. Ale to ciągle niewiele mówi o zamyśle Kleczewskiej, której "Sen nocy letniej" - przypomnijmy - rozgrywał się w klubie transwestytów, a "Makbet" w świecie rodem z filmów Tarantino...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji