Artykuły

O marzeniach i poczuciu humoru

"Aladyn Jr" w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w Teatrze Roma i "Być jak Frank Sinatra" w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Rampa w Warszawie, Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Te dwa spektakle muzyczne znakomicie wpisują się w klimat karnawału. I mimo różnic oba mówią o marzeniach. Tyle że "Aladyn Jr" odnosi się do marzeń baśniowych, dziecięcych, zaś "Być jak Frank Sinatra" ukazuje marzenia dorosłego człowieka. W jednym i drugim przedstawieniu zawarta jest refleksja nad ludzkim losem i czytelne przesłanie, że życie jest naprawdę ciekawe.

"Aladyn Jr" - musical znakomicie zrealizowany przez Wojciecha Kępczyńskiego jest sceniczną adaptacją disneyowskiego filmu z 1992 roku, którego scenariusz powstał w oparciu o tradycyjną arabską baśń "Opowieści 1001 nocy". Film zrobił furorę, co przyczyniło się do tego, że również teatry zainteresowały się scenariuszem "Aladyna". I w ten sposób zaczęły powstawać adaptacje teatralne filmu. Warszawska inscenizacja w Teatrze Roma, na którą Wojciech Kępczyński otrzymał pozwolenie od amerykańskiej agencji Disneya, jest zrealizowana z dużym rozmachem, roztańczona, rozśpiewana, pełna dynamiki i mieni się rozmaitością barw. Przy tym niezwykle dowcipna w konstrukcji sceny, oprawie plastycznej, grze aktorskiej, i oczywiście pod względem tematyki.

Nieodłącznym elementem scenografii są zawieszone po bokach spore ekrany telewizyjne, na które bezpośrednio ze sceny za pomocą kamery transmitowana jest tzw. żywa akcja. To humorystyczna aluzja do dzisiejszych przedstawień, gdzie prawie w każdym jest wideo, projektor czy wręcz kamera transmitująca akcję i rzucająca na ekran zbliżenie całej twarzy postaci albo część ucha lub oka aktora. Ale tutaj, poza dowcipną aluzją, znajdziemy jeszcze motywację tematyczną. Bo w Pałacu Królewskim pewnego arabskiego kraju dzieją się ważne rzeczy i poddanych trzeba informować.

Oto Sułtan pragnie swoją jedyną córkę Jasminę, wbrew jej woli, wydać za mąż za jednego z trzech książąt aktualnie przebywających na dworze. Dziennikarka telewizyjna wprost z miejsca zdarzenia relacjonuje newsy w programie "Z życia pałacu". Lecz oto trwającą właśnie publiczną prezentację kandydatów na męża księżniczki przerywa pościg straży za chłopcem, który na pobliskim bazarze ukradł chleb. Przestraszony złodziejaszek rzucił bochenek, który wpadł w ręce stojącego nieopodal Aladyna - ubogiego, bezdomnego młodzieńca. Teraz Aladyn musi uciekać. A towarzyszyć mu będzie Jasmina, która korzystając z zamieszania, opuściła pałac. Odtąd przygody piętrzą się, akcja staje się coraz bardziej dynamiczna, a maluchy siedzące na widowni z zapartym tchem śledzą zdarzenia. I reagują emocjonalnie - czy to wtedy, gdy na scenie pojawia się postać niby na koniu, czy wtedy, gdy wjeżdża motocykl lub gdy Aladyn uwięziony w jaskini dotyka starą lampę, z której nagle wyskakuje Dżin i błyskawicznie się powiększa (świetnie zrobiona scena, artystycznie i technicznie) itd., itd. Ale najgłośniejsza reakcja dzieci, a także dorosłych, następuje wówczas, gdy niespodzianie nad naszymi głowami, nad całą widownią unosi się i płynie w powietrzu latający dywan z Aladynem i Jasminą. To największa niespodzianka i atrakcja spektaklu.

"Aladyn Jr" jest doskonałym przedstawieniem familijnym utrzymanym na wysokim poziomie artystycznym, w pełni zrozumiałym dla dzieci, znakomicie nawiązującym komunikację z maluchami, które wspaniale odczytują akcję i identyfikują się z tym, co na scenie. Ogromna w tym zasługa reżysera Wojciecha Kępczyńskiego, wszystkich twórców, realizatorów i przede wszystkim wykonawców, że wymienię tylko Jakuba Mroza w roli Aladyna, Olgę Kalicką jako Jasminę, Roberta Rozmusa i Tomasza Steciuka grających na zmianę postać Dżina, a także Wojciecha Paszkowskiego i Jakuba Szydłowskiego w roli Dżafara. Dzieciom chyba najbardziej podoba się Ewa Lachowicz jako Latający Dywan. Nie sposób tu wymienić całego zespołu, ale wszyscy zasługują na słowa uznania. Są świetni zarówno wokalnie, tanecznie, jak i pod względem zadań aktorskich. "Aladyn Jr" bawi, wzrusza, ale i wychowuje, czytelnie rozgraniczając dobro od zła i ukazując ludzkie charaktery.

Wzruszeń i poczucia humoru nie brakuje też w spektaklu "Być jak Frank Sinatra" w Teatrze Rampa. Bohaterem tego kameralnego przedstawienia jest Wojciech Zieliński (w tej roli Jarosław Tomica), zafascynowany piosenkami Franka Sinatry i jego stylem życia, całym blichtrem show biznesu, sławą, Hollywoodem itd. Marzeniem Zielińskiego jest być takim jak słynny piosenkarz. Obsesyjnie stara się go naśladować, identyfikuje się z nim do tego stopnia, że chwilami wydaje mu się, że jest właśnie Sinatrą. Temat został potraktowany komediowo, z dużym poczuciem humoru. A dość pokrętne losy Franka Sinatry, jego (prawdziwe czy też nie) uwikłanie w relacje ze światem przestępczym, są pokazane w sposób stricte komediowy, m.in. jako zabawna parodia filmu "Ojciec chrzestny".

Cała uroda i wartość tego spektaklu zawiera się w warstwie muzycznej. Jarosław Tomica znakomicie śpiewa piosenki Sinatry swoim ciepłym i nieco tajemniczym głosem o przyjemnej barwie. Stara się je interpretować w stylu Sinatry, wykonawcy "My way", ale więcej w tej interpretacji jest jednak Tomicy. Zwłaszcza tam, gdzie wzbogaca śpiew działaniem aktorskim, jak na przykład w doskonale wykonanych "Klaunach". Tomica pięknie wydobył z tej piosenki jej refleksję na temat ludzkiego losu i pytania, co w życiu jest najważniejsze.

Aktorowi doskonale partneruje niezwykle uzdolniona tanecznie i znakomita wokalnie Brygida Turowska. A jej wykonanie znanego standardu Josepha Cosmy "Autumn leaves" ("Jesienne liście") to prawdziwa perełka. Są tu klimat, emocje, niepokój, wszystko, co ta piosenka niesie. Michał Zgiet zaś stworzył w spektaklu kilka charakterystycznych scen. Bardzo wyrazistych w odbiorze, choć nieco przerysowanych.

Wykonawcom towarzyszy muzyka grana na żywo przez zespół muzyków pod kierunkiem Mariusza Bogdanowicza z Włodzimierzem Nahornym przy fortepianie (na zmianę z Bogdanem Hołownią). Szkoda tylko, że tekst scenariusza autorstwa Szymona Bogacza nie udźwignął poziomu. Niepotrzebnie rozciągnięty, sporo w nim banału i naiwności.

***

"Aladyn Jr" muz. Alan Menken, scen. Ron Clements, John Musker, Ted Elliott i Terry Rossio, reż. Wojciech Kępczyński, kier. muz. Maciej Pawłowski, chor. Paulina Andrzejewska, scenog. Grzegorz Policiński, kost. Dorota Kołodyńska. Teatr Roma, Warszawa.

"Być jak Frank Sinatra" tłum. piosenek Wojciech Młynarski, scen. Szymon Bogacz, reż. Witold Mazurkiewicz, scenog. Jerzy Rudzki, chor. Jakub Grzybek, kier. muz. Jakub Bogdanowicz. Teatr Rampa, Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji