Artykuły

Berlin. Teatr ucieka do sieci

Kampania promocyjna czy sztuka krytyczna? Niemiecki Maxim Gorki Theater startuje z facebookowymi adaptacjami spektakli, w których widzowie mogą wpływać na działania postaci z klasyki - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

- Claudia, gdzie siedzisz? - nawołuje jeden z widzów kilka minut przed rozpoczęciem spektaklu. - W domu, na profilu mojego syna! - odpowiedź użytkownika Rafael wyskakuje natychmiast na facebookowej "ścianie". Na zdjęciu zamiast wyszykowanej do teatru "Claudii" widać nastolatka szalejącego wśród straganów świątecznego jarmarku. - Kiedyś to rodzice załatwiali dzieciom wstęp na przedstawienia - komentuje kolejny "widz". Claudia "lajkuje" komentarz. Rozmowa trwałaby dalej w najlepsze, gdyby nie interwencja administratora strony Theo von Taina. Publikuje na Facebooku kilkusekundowy filmik z widokiem kurtyny i dźwiękiem zwyczajowego "trzeciego dzwonka", po czym zażądał kategorycznie: "Cisza! Nie wystartujemy, póki sala się nie uspokoi". 10 osób "polubiło" to wezwanie, kilka dodało pod postem własne, niecierpliwe "psssss!!!", ktoś poskarżył się, że już przysypia z nudów. Po czym punktualnie o godz. 20, 9 stycznia 2012 r. rozpoczął się pierwszy w historii facebookowy spektakl na żywo: "Effi Briest 2.0" berlińskiego Maxim Gorki Theater.

Projekt berlińczyków przygotowała Jorinde Dröse znana z niemal naiwnych, za to zaskakująco spójnych adaptacji klasyki. Reżyserka porzuca zwykle wszystkie kojarzone z konkretnymi tytułami oczywistości (np. jej Faust nie jest stary, jej "Sen nocy letniej" nie opowiada o miłości).

Tworząc facebookową adaptację popularnej XIX-wiecznej powieści Theodora Fontane'a, nie szukała więc historii romansu Majora Crampasa i 17-letniej Effie wydanej za dwa razy starszego barona von Innstettena. Sprawdzała raczej, czy sportretowany w oryginale kanon moralny pruskiej burżuazji ma coś wspólnego z nieuświadomioną hipokryzją życia online. Wykorzystała do tego najprostsze środki i pomysły przetestowane już przez twórców zabawnych, popularnych wśród internautów filmików typu "Historia świata opowiedziana w facebookowych statusach". Odbiła się przy tym od własnej teatralnej produkcji, którą wyreżyserowała wcześniej "po bożemu" w teatrze Gorkiego.

Zamiast transmisji spektaklu w internecie zaproponowała publiczności eksperyment. Zostawiła scenę i salę teatralną, a aktorów posadziła przed ekranami komputerów. Postaciom z powieści stworzyła profile facebookowe. Effie, jej Matka, koleżanka Hulda, służąca Johanna, baron Geert von Innstetten, Annie (córeczka Effie i barona), Major Crampas, narrator administrator Theo von Tain (porte parole pisarza Theodora Fontane), a nawet znaczący dla rozwoju akcji Płochliwy Koń, przez ok. 50 minut grali z widzami w "doradź - skomentuj - zagłosuj".

Zarejestrowani na stronie MGTOB użytkownicy (w tym wyłonieni w castingu "internetowi statyści") śledzili zmiany statusu Effi (np. "zmieniła miejsce zamieszkania z... na...") otrzymywali zaproszenia na wydarzenie ("ślub z baronem"). Mogli doradzać Matce, którą z sukienek ślubnych zafundować córce (zdjęcia pojawiały się na profilu). Słuchali wrzucanych przez jej koleżankę piosenek, przeglądali fotki z imprezy weselnej i berlińskiego mieszkania nowożeńców. Podpowiadali Majorowi, co napisać w liście miłosnym do kochanki.

Postaci profile rozmawiały sobą poprzez czat, dźwiękowe podcasty i komentarze do kolejnych działań. Całowały się za pomocą emotikonów (;-*). Wyszukiwały w Google'u broń do pojedynku. Narrator Theo co jakiś czas ingerował w akcję, podrzucając szczegóły fabularne.

Krótka i intensywna sesja internetowa zakończyła się cyfrowym aplauzem 1280 zgromadzonych przed ekranami uczestników.

Na "ścianie" spektaklu nie wydarzyło się nic, co wykraczałoby poza ramy powieści. Dröse pokierowała wydarzeniami w ten sposób, że widzowie - mający cały czas wrażenie wyboru - nie mogli zmienić niczego w biegu akcji.

Ta zabawa internetowa miała wszystkie cechy prostej, choć sprytnej kampanii reklamowej. Za podobną jedna z polskich agencji otrzymała niedawno nagrodę Złotego Spinacza (ważne wyróżnienie przyznawane przez Związek Firm Public Relations). Rozłożony na wiele miesięcy projekt dotyczył spektaklu "Ojciec Bóg" (reż. Waldemar Śmigasiewicz, występuje Marcin Perchuć). Na prowadzonej przez autorów scenariusza stronie profilu główny bohater (Bóg) dzielił się swoimi rozterkami i szukał pocieszenia u internautów.

Natomiast berlińska "Effi" miała zwrócić uwagę na zaskakujące podobieństwo między mieszczańskimi konwencjami sprzed stu lat a zachowaniami narzuconymi przez technologiczne ramy portalu społecznościowego. XIX-wieczne konwencje regulowały życie prywatne wprost. Internetowe zabawy są z pozoru niewinne. Jednak, za każdym razem, gdy próbujemy wziąć w nich udział pełniej, maszynka dobiera się do spraw najbardziej intymnych. "Tak, dostaniesz dostęp do tych treści, ale najpierw powiedz nam o sobie czy... pozwól wykorzystać twój... określ swój stopień znajomości z...". Jeśli się zgodzimy - przestajemy być w pełni właścicielami swojej prywatności.

Być może pomysł twórców to sztuczka jednorazowego użytku. Trudno sobie wyobrazić sens potraktowania w ten sposób całego teatralnego kanonu. Jest jednak znakiem, że sztuka krytyczna nie zawsze musi być posępną torturą dla widza.

Maxim Gorki Theater Online Bühne, "Effi Briest 2.0" (do zobaczenia na Facebooku)

Polskie spektakle w sieci

Pierwszy polski teatr internetowy NeTTheatre Pawła Passiniego (www.nettheatre.pl) najważniejszą premierę dał już w 2007 r. - 16 tys. widzów z całego świata uczestniczyło w pokazie "Odpoczywania", współtworząc warstwę wizualną i dźwiękową spektaklu. 14 stycznia o 19.15 ze strony Teatru Nowego w Łodzi można było z kolei pobrać link do transmisji z premiery "I Ifigenia" - nowego spektaklu Tomasza Bazana. Zrobiło tak 2 tys. internautów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji