Kwartet nad kwartety
Świetnie bawi się publiczność na "Kwartecie na czterech aktorów" Bogusława Schaeffera, który to spektakl zaprezentowała nam Trzecia Scena Teatru Polskiego. Polecam to przedstawienie wszystkim zwolennikom abstrakcyjnego humoru i miłośnikom sztuk tego autora. Zetknęliśmy się z nim już kilkakrotnie, choćby przy okazji różnego rodzaju festiwali.
Na "Kwartecie" okazało się, że rzeczy wystawianej z myślą o tzw. szerokiej widowni wcale nie musi wypełniać tradycyjna fabuła i scenografia. Schaeffer przestał już być autorem trudnym i przeznaczonym - jak jeszcze do niedawna sądzono - dla wąskiego grona zapaleńców. Sztuki tego znanego w świecie polskiego kompozytora współczesnego odnoszą taki sam sukces jak tworzona przez niego muzyka. A nasza publiczność widziała już przecież i to, i owo, nie jest wcale skostniała i zaściankowa i umie chyba doskonale odróżnić ziarno od plew.
Wrocławski kwartet aktorski zaproponował wspaniały koktajl przygotowany w sposób niezwykle precyzyjny, dopracowany w każdym szczególe, dowcipny i wymowny. Krzysztof Bauman, Henryk Niebudek, Miłogost Reczek i Wojciech Ziemiański dają prawdziwy popis gry aktorskiej i być może wkrótce staną się perfekcjonistami w czytaniu Schaeffera ze sceny. Wojciech Ziemiański będący jednocześnie reżyserem spektaklu, zakochał się w Schaefferze trochę za sprawą Mikołaja Grabowskiego (znanego w Polsce "szeferzysty"), a trochę z własnej, nieprzymuszonej woli.
Przed premierą wyznał mi, że przedstawienie jest dziełem całej czwórki wykonawców i kierownika muzycznego Zbigniewa Piotrowskiego, powstałym w wyniku ich ogromnego zaangażowania i chęci do wspólnej zabawy. Sztuk Schaeffera nie da się bowiem przygotować ot, tak, na zimno, zza reżyserskiego pulpitu. Ten zbiorowy wysiłek jest w przedstawieniu widoczny. Cała czwórka aktorów stanowi doskonale zgrany organizm, funkcjonujący na wzór instrumentów muzycznych utrzymujących właściwy rytm i melodię.
Ktoś wybierający się na "Kwartet" pytał mnie o czym jest to sztuka. Niestety, nie da się jej opowiedzieć. Być może jest to rzecz o ludzkiej kondycji, o szukaniu swego miejsca w świecie, o trudnej sztuce wzajemnego zrozumienia, o tworzeniu, o kryzysie współczesnej kultury, o... Krąg tych problemów można poszerzać w nieskończoność, a składające się na spektakl impresje czytać jako aluzje do różnych wartości. "Kwartet" przekazuje nam wiele prawd, zdawałoby się doskonale znanych. Mówi m.in. o tym, że człowiek we współczesnym świecie ciągle się śpieszy, że naprawdę ważny nie musi udawać ważnego, że każdy lubi w życiu dyrygować i umieć utrzymać się na powierzchni, że mądry jest nie ten, kto jest mądry, ale ten, kto w danej chwili jest ważny i że tak naprawdę to nikt nikogo nie słucha, bo każdy wsłuchuje się najchętniej tylko w siebie. Warto zwrócić w tym spektaklu uwagę na rewelacyjną scenę, w której chór śpiewa piosenkę "kiedy byłem bardzo mały", na monolog z krzyżówką i z lizakiem, na scenę z harmonijką, na... Najlepiej zaś nie uronić niczego z tego, co nam przez godzinę proponuje kwartet nad kwartety, którego publiczność nie chce puścić ze sceny.