Artykuły

Najważniejsza jest intencja!

W najlepszych intencjach radzę wszystkim dostrzegającym świat poza telewizorem, by jak najszybciej ustawili się w kolejce po bilety na "Kwartet dla czterech aktorów" Bogusława Schaeffera, wystawiony z fantazją i inwencją na Trzeciej Scenie Teatru Polskiego. Na razie odbyły się, łącznie z premierą, trzy spektakle, a więc jest szansa, bo gdy rozejdzie się fama o tej świetnej zabawie teatralnej, bilety będą znikały z miesięcznym wyprzedzeniem.

Intencją Schaeffera, prawdziwego renesansowego człowieka, bo kompozytora, pedagoga, teoretyka, muzyka, grafika i wreszcie dramaturga było pokazanie nam jak dalece zespół ludzi, których odbieramy jako monolit, dzieli się w środku i ile tych podziałów może być!

Wojciech Ziemiański, pod którego kierunkiem powstał ten spektakl, w swoich intencjach nie tylko próbował ukazać różnice między poszczególnymi aktorami, ale także w sposób karykaturalny odsłonić artystyczną pozę i kabotynizm środowiska twórców. Nie tylko aktorów, muzyków, lecz także teoretyków sztuki. Najtrudniej śmiać się z samych siebie, ale można to robić z wdziękiem.

Jakie intencje przyświecały czwórce aktorów? Na pewno przez cały czas starali się osiągnąć taką naturalność, byśmy postacie które grają, utożsamiali z nimi samymi. Najdalej na tej drodze zaszli - Krzysztof Bauman i Wojciech Ziemiański, choć wyprzedzili kolegów - Henryka Niebudka i Miłogosta Reczka ledwie o pół stopy. Zupełnie rewelacyjna jest próba chóru i jej nieoczekiwana pointa. To bez wątpienia najlepsza scena w tym spektaklu, może z nią konkurować solowy popis Ziemiańskiego rozwiązującego krzyżówkę czy też zaskakująco rozwijająca się teoretyczna dyskusja o muzyce.

Sztuki, czy jak kto woli, scenariusze teatralne Schaeffera nie przypominają w niczym klasycznych w budowie dramatów. Mają bardzo luźną konstrukcję. Autor z upodobaniem zderza ze sobą różne, czasami dość odległe, tematy. Parodia uczonej dyskusji żyje więc obok scenki obyczajowej. Konstrukcja, skojarzenia, niektóre dialogi komponowane są w nadrealistycznej konwencji, w której wszystko jest możliwe i nieprawdopodobnie prawdopodobne.

Przez to może Schaeffera nie jest łatwo "ugryźć". Świetnie potrafi to robić znany z tego w całej Polsce Mikołaj Grabowski. Dla Wojciecha Ziemiańskiego też nie było to pierwsze spotkanie z autorem. W jeleniogórskim Teatrze im. Norwida wspólnie z Ewą Sobiech przygotował "Audiencję III".

Spierający się o różne sprawy aktorzy w finale tego bardzo udanego przedstawienia dochodzą w końcu do wspólnego wniosku, że najważniejsza jest... intencja. Co też było moją intencją, by fakt ten podać do publicznej wiadomości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji