Artykuły

Wędrujące dusze

Metalowe stelaże podtrzymują wysokie szyby, które oddzielają przestrzeń spektaklu od widzów. Lea (Magdalena Cielecka, blondynka, pełna gracji, fascynująca) momentami rozpłaszcza o nie twarz. Lekko. Zwykła deformacja, jak wykwit niewyrażalnego cierpienia. Cichy krzyk. Dybuk jest w niej. Channan, który studiował Kabałę w szkole talmudycznej, zmarł, gdy dowiedział się, że piękna, którą tak kochał, córka bogatego kupca, Sendera (czuły i mimo tego surowy Jerzy Senator), wychodzi za mąż za innego, wbrew obietnicom, które przeznaczały ich sobie już od dzieciństwa. Lea jest obłąkana. Przez jej usta przemawia Channan... Cóż może poradzić Rabbi Azriel (Orna Porat pełna surowego humanizmu)?

Adam S. (Andrzej Chyra, fascynujący, bulwersujący, grający Channana, zupełnie jak wcześniej Magdalena Cielecka, wcielona w postać żony Adama) żyje współcześnie w Nowym Jorku. Czuje się nawiedzony przez ducha swojego przyrodniego brata, który zginął w czasie wojny, w getcie warszawskim. Andrzej S. idzie po poradę do mnicha buddyjskiego. Widzi moment, w którym jego brat chce się od niego oderwać, aby pójść w stronę światła. Lecz on, Adam, nie chce żyć bez niego... Zatrzymuje go. Płacze płaczem sześcioletniego dziecka, zwijając się na podłodze w niewypowiedzianym cierpieniu.

W ten oto sposób polski reżyser Krzysztof Warlikowski wiąże ze sobą dwa odrębne teksty, oddzielone przez dziesiątki lat i otchłań Holokaustu, "Dybuka" Sholema An-Ski z 1916 roku i jedno z opowiadań Hanny Krall z "Dowodów istnienia", tekstu z 1995 roku.

Na scenie Buffles du Nord, pod wysoką kopułą, którą subtelna paleta świateł podkreśla w odpowiedniej chwili, scenografia Małgorzaty Szczęśniak ograniczona jest do koniecznego minimum. W tę przestrzeń scenograf wpisuje obszar spektaklu poprzez iluzoryczny, można powiedzieć, podział na szkło i nie szkło, w pudło, które otworzy się w głębi ukazując łóżko zakochanych i zamknie się na ścianie obrazami animowanymi przez Kamila Polaka, odtwarzając ściany nieistniejących synagog, ogrodów Babilonu i bajeczne bestiarium, pokazane jako fantastyczne obrazy jednocześnie wszechobecne, ruchome, poruszające, z drgającej materii, którym to wyobrażeniom od pierwszej do ostatniej chwili towarzyszy muzyka Pawła Mykietyna. Wszystko jest cudowne i tłumaczy w prosty i jednocześnie wyrafinowany sposób urzekającą magię opowieści o Dybuku, opowieści o duszy i ciele i procesie ich rozdzielania.

Czy można dzisiaj nie myśleć o tym, że kilka stacji metra od Buffles du Norde, na scenie sali Richelieu, aktorzy francuscy odnawiają z duchowością autosakramentu Calderona de la Barca? Artysta o takiej wrażliwości i błyskotliwej przenikliwości, jakim jest Krzysztof Warlikowski, którego "Hamleta" Szekspira i "Oczyszczonych" Sarah Kane można obejrzeć obecnie we Frangi, nie zadawala się jedynie zestawieniem dwóch tekstów. On tworzy ideę baśni, opowiadań, ustawiając wejścia aktorów, ich sposób odwracania się w stronę publiczności, siadania na krzesłach z metalowych rurek, w tym przezroczystym pudle, gdzie główne elementy dekoracji stanowią toaletki z lustrami z lat 30. Każdy przemawia do publiczności. Anegdoty. Oto znaki istnienia dybuka. Lub duszy. Codzienna walka z demonami, z zadomowieniem duchów. Jesteśmy w świecie jidysz. W końcu przede wszystkim w świecie, gdzie słowa mają porowatą fakturę, w świecie, gdzie niebo jest nieskończone, a spokój wiekuisty.

Piękno i wyjątkowa siła tego spektaklu polega na tym, że jedynie teatr może podołać tej fuzji mitu i historii poza czasem, umocowanej na pradawnych fundamentach jidysz, i czytać Szoah w tej samej wielkiej księdze fuzji słowa, wylewności ciał i dusz, które płoną w spojrzeniach i głosach zachwycających interpretatorów, w prostocie ich gry, bez odrobiny sztuczności. I jeszcze wymieńmy: Małgorzata Bereza, Stanisława Celińska, Irena Laskowska, Marek Kalita, Zygmunt Malanowicz, Jacek Poniedziałek, Maciej Tomaszewski, Tomasz Tyndyk, i Renata Jett i Ewa Błaszczyk, większość spośród wielu postaci, wszystkich wspaniałych.

Oddalając się od teatru: podobni byli i kochankowie: Adam i Ewa, czyści i wrażliwi, i tu odczuwamy poprzez oglądane obrazy jakieś powiązanie z Sądem Bożym. Oczyszczenie serca tego, który otrzymuje.

(tłumaczenie artykułu - materiały teatru)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji