Artykuły

Dwie opowieści o dybukach jako alegoria Polski i Judaizmu

Dynie na straganach, w sklepach pojawiły się kostiumy wampirów - oto zaczyna się czas zadumy nad niebezpiecznymi regionami opętania i związku z duchami z innego świata.

Bardzo pomocny w tych refleksjach jest tegoroczny Next Wave Festival prezentujący w Brooklyn Academy of Music "Dybuka" - intensywne, momentami wyczerpujące dzieło eksplorujące niepokojący temat zaczerpnięty z żydowskiego folkloru przy pomocy sugestywnych obrazów i jeszcze bardziej sugestywnej ścieżki dźwiękowej.

Debiutujący w Stanach Zjednoczonych polski reżyser, Krzysztof Warlikowski połączył dwie opowieści o dybukach - duszach, których ziemski żywot został przerwany przedwcześnie i które powracają na ziemię, wstępując w ciała żyjących ludzi - w ponad dwugodzinny nieprzerwany spektakl ciężki od mistycznych fraz.

Jedna opowieść, zaczerpnięta ze sztuki Szymona Anskiego z 1920 roku, to historia dziewczyny, która musi dokonać wyboru pomiędzy niechcianym małżeństwem a zgodą na opętanie przez ducha ukochanego, który przedwcześnie umarł. Druga opowieść pochodzi z tomu autorstwa Hanny Krall i opowiada współczesną historię mężczyzny, który od dzieciństwa jest opętany przez ducha zmarłego w warszawskim getcie małego, przyrodniego brata. Bohater, któremu ma się właśnie urodzić syn, musi zdecydować, czy pozbyć się ducha brata.

Te opowieści, szczególnie przy akompaniamencie muzyki Pawła Mykietyna zalewającej Harvey Theatre gotyckimi akordami, mogą być odczytane jako artystycznie podany horror. Mogą też być odczytane jako alegoria związku Polski i Judaizmu w XX wieku według Warlikowskiego - alegoria obrazująca kontrowersję, czy przeszłość powinna być integralną częścią teraźniejszości, jak w pierwszej opowieści, czy też należy się od niej odciąć, jak w drugiej. Żadna z opcji nie wydaje się prosta. Dybuk pełen jest halucynacyjnych obrazów - w jednej ze scen kojarzącej się z Kabaretem oglądamy powolny striptiz mężczyzny, któremu towarzyszy kobieta, która równie powoli się ubiera. Wydaje się, że Warlikowskiemu nie spieszy się. I właśnie kiedy powolne tempo akcji i niespiesznie wymieniane kwestie zaczynają nużyć, reżyser serwuje nam niespodziankę. Wizualny efekt projekcji w tle, która zdaje się reprezentować inną rzeczywistość z poruszającymi się zwierzętami i nagle pojawiającą się pół-nagą kobietą, jest szczególnie hipnotyzujący.

Aktorzy TR Warszawa grają z dużą pewnością i bez najmniejszych problemów przekazują emocje swoich postaci, pomimo bariery językowej. (Tłumaczenie wyświetlane jest w formie napisów.) Magdalena Cielecka i Andrzej Chyra stanowią centralną parę obu historii. W kilku momentach trudno nie skojarzyć Cieleckiej z Lindą Blair z "Egzorcysty", ale to skojarzenie może związane jest bardziej z tym szczególnym okresem roku.

(tłumaczenie artykułu - materiały Teatru Rozmaitości)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji