Artykuły

Jan Stachowski: Tłumaczyłem Vaclava Havla

- Nie używał niepotrzebnych słów, każde miało znaczenie - wspomina zmarłego byłego prezydenta Czech Jan Stachowski, tłumacz języka czeskiego z Katowic.

Stachowski w latach 1991-1996 oraz 1998-2002 pracował w ambasadzie Polski w Pradze. Jako tłumaczowi zdarzyło mu się kilka razy być blisko Vaclava Havla. Przekładał na polski słowa zmarłego w niedzielę czeskiego intelektualisty i polityka. Wcześniej, w marcu 1990 roku, brał udział w pamiętnym spotkaniu Havla z Lechem Wałęsą na Śnieżce. Tłumaczył polskiego prezydenta - czeskiemu (w drugą stronę robił to Andrzej Jagodziński).

- Moje spotkania z panem Havlem nie miały charakteru prywatnego, byłem skoncentrowany na swojej pracy, więc cóż mogę o nim powiedzieć? Chyba tylko jedną rzecz. Z całą pewnością posiadał wyjątkowy dar wypowiadania się w sposób klarowny. Tak podawał swoje racje, że nawet osoba nie znająca tematu czuła się w rozmowie z nim swobodnie, bo wiedziała o co chodzi. Nie używał niepotrzebnych słów, każde miało znaczenie. Charakteryzowała go celność formułowania myśli, umiejętność logicznego wywodu, a przy tym skromność i wrażliwość - mówi Stachowski, który przełożył ponad 20 czeskich książek, w tym takich pisarzy jak Hrabal i Skvorecky. Z dzieł Havla ma tylko jedno na koncie: "Polityka nie jest brudna".

Stachowski nie pamięta wizyty Havla na Górnym Śląsku. Prawdopodobnie doszło do niej tylko raz w styczniu 2001 roku. Na zamku w Pszczynie spotkali się wówczas prezydenci państw Grupy Wyszehradzkiej. Havel, jak i pozostali goście wyjechali stąd ze szczególnym prezentem - plessówką, czyli rogiem myśliwskim, na którym zadąć udało się tylko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. W mieszkaniu Havla być może przetrwała inna pamiątka z Pszczyny - kolorowana litografia z 1864 roku, przedstawiająca tutejszy zamek i rynek.

- A ja dostałem od pana Havla książkę "Złota Praga". Cieszyłem się, że mogłem zamienić z nim chociaż kilka zdań. Rozmawialiśmy o współpracy naszego muzeum z muzeami czeskimi - opowiada Jak Kruczek, ówczesny dyrektor muzeum w Pszczynie. Pamięta, że był wtedy potężny mróz, prawie 20 stopni, a uroczyste powitanie odbyło się na zewnątrz. Po obradach i zwiedzeniu zamku prezydenci udali się do Pałacyku Myśliwskiego w Promnicach, gdzie Havel zachwycał się solą, wtedy jeszcze rzadką rybą. Jednodniowa wizyta zakończyła się wieczorem spektaklem w Teatrze Śląskim w Katowicach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji