Artykuły

Warszawa. Zagrali w sprawie karpia

Wigilijna męka karpi stała się tematem sztuki "Człowiek i karp" Artura Pałygi, którą wystawiono wczoraj [14.12] pod Sejmem. Możecie sprawić, żeby nie cierpiały - apelował Jacek Bożek, szef Klubu Gaja

Zagrali aktorzy Magdalena Popławska, Bartłomiej Topa i córka reżysera Olga Ratajczak. Wyglądało to tak:

KARP: Zrobiłeś mi wigilijną drogę krzyżową.

CZŁOWIEK: - Przesadzasz.

KARP: - Stacja pierwsza: pojmanie w stawie;

stacja druga: karp w płaszcz szkarłatny ubrany i wyszydzony,

stacja trzecia: w sklepie wystawiony w wodzie brudnej, płytkiej pod ciężarem wrogiego powietrza upada;

stacja czwarta: z wody wyjęty, na wagę przeniesiony, ból gwałtowny w środku;

stacja piąta: metka na skórę oddychającą, żywą przyklejona, w oczach strach i ból;

stacja szósta: ekspedientka z twardej bolesnej wagi go zabiera, ulga chwilowa, maleńka;

stacja siódma: nowy ból, przerażenie, do siatki nylonowej włożony, dusi się;

stacja ósma: im bliżej śmierci okrutnej, tym bardziej brak, brak, brak współczucia, litości, miłosierdzia, oczy mgłą zachodzą;

stacja dziewiąta: wrzucony do samochodu, wciąż żyje;

stacja dziesiąta: zdarli siatkę;

jedenasta: słowa uroczyście wypowiedziane: oto król stołu;

dwunasta: zapada ciemność;

trzynasta: kark strzaskany;

czternasta: złożenie.

Autor nazwał etapy zabijania karpia stacjami tak jak w drodze krzyżowej. Sztuka powstała dla Klubu Gaja. - Wszyscy macie wpływ na los karpi. Wszyscy jesteście konsumentami, a jeśli konsumenci nie będą chcieli kupować żywych ryb, nie będzie się opłacało nimi handlować. Możecie sprawić, żeby nie cierpiały - apelował Jacek Bożek, szef Klubu Gaja.

Klub złożył wczoraj u generalnego lekarza weterynarii apel, by inspektorzy kontrolowali w sklepach i na targowiskach, czy sprzedawane żywcem karpie są przetrzymywane w wodzie, mają dość miejsca i są fachowo zabijane. O tym, że dręczenie karpi - także przez stworzenie im warunków, w których cierpią ból i stres - jest przestępstwem z ustawy o ochronie zwierząt, przypomniał prokurator generalny Andrzej Seremet. Część prokuratorów obśmiała apel. Skrytykowało go też towarzystwo Pan Karp, zrzeszające hodowców ryb. Jego przedstawiciel dowodził w "Rzeczpospolitej", że karpie niekoniecznie trzeba transportować w wodzie, bo są bardzo wytrzymałe. I że naukowcy z PAN we współpracy z Panem Karpiem ustalili, że przy przenoszeniu karpi "optymalne okazały się pojemniki ożebrowane bez wody".

- Przykro, kiedy naukowcy PAN firmują badania finansowane przez stowarzyszenie zainteresowane wynikiem: by kosztem dobrostanu karpi więcej zarobić - komentuje Jacek Bożek, szef Klubu Gaja.

Klub namawia - z pomocą znanego kucharza Roberta Makłowicza - by kupować karpie z lodu. Z kolei fundacja Viva! i stowarzyszenie Empatia namawiają, by po prostu nie jeść ryb. Przynajmniej w święta, które powinny być radosne, a nie okupione cierpieniem. Ich wolontariusze rozdają ulotki informujące, że ryby cierpią ból i strach podobnie jak ssaki. I dokumentują przypadki znęcania się nad karpiami, które potem zgłaszają do prokuratury. Do tej pory żadne z dziesiątek doniesień nie zakończyło się oskarżeniem.

Udokumentowany kamerą przypadek patroszenia w jednym ze sklepów karpi żywcem prokuratura uznała za usprawiedliwiony świątecznym obyczajem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji