Artykuły

Warszawa-Kraków. Dwie premiery "Halki"

Niemal równolegle w Krakowie i Warszawie odbędą się premiery "Halki". Która lepiej odkurzy nasz narodowy skarb?

Znają ją niemal wszyscy, ale nie każdy mile wspomina. "Halka" to opera, na którą prowadza się nawet dzieci. Przymus oglądania miłości biednej góralki do bogatego szlachcica skutkuje potem częstą niechęcią do teatru z nieszczerymi opowieściami, w którym śpiewacy udają kogoś, kim nie potrafią być.

Dla współczesnego teatru "Halka" jest skansenem. Reżyserzy unikają dziś historii w kontuszach i ludowych strojach, o najlepszym dziele Moniuszki nie są dobrego zdania. Na szczęście nie wszyscy.

- Ma znakomite libretto - uważa Waldemar Zawodziński, reżyser krakowskiej premiery. - Wszystkie akty dzieją się o zmroku lub w nocy. Z tego faktu wiele wynika. Noc sprzyja tym stronom naszej duszy, która się budzi, świat się relatywizuje, wszystko nie jest tak oczywiste jak za dnia. A sama Halka to niezwykle wyzwolona postać, przed światem broni tego, co dla niej najważniejsze.

"Halka", której premiera odbędzie się w piątek w Operze Krakowskiej, ma być jednak szalenie realistyczna, będzie też z pewnością widowiskowa. Współautorką kostiumów do przedstawienia (razem z Pawłem Grabarczykiem) jest zmarła w lutym tego roku wielka znawczyni strojów różnych epok Magdalena Tesławska.

Kontuszy ani kierpców nie należy oczekiwać po "Halce", która 23 grudnia pojawi się na scenie Opery Narodowej. Reżyserka Natalia Korczakowska mówi wprost: - Jedni chcą "Halki" nowoczesnej, inni takiej jak zawsze. Dyrekcja zaprosiła mnie po to, żeby odświeżyć ten dramat. Nie wierzę w wartości muzealne teatru. Wierzę w teatr, który mówi o sprawach aktualnych, palących.

Korczakowska (rocznik 1979) należy do najmłodszych twórców polskiego teatru. Po kilku realizacjach na scenach dramatycznych zadebiutowała w tym roku w operze realizacją współczesnego utworu "Jakob Lenz" Wolfganga Rihma. "Halka" będzie jej pierwszym spotkaniem z klasyką.

- Zgodziłam się przede wszystkim dlatego, że zobaczyłam w "Halce" potencjał dramatyczny, który w moim przekonaniu nigdy nie był w pełni zrealizowany - powiedziała "Rz". - Rezygnuję z XIX-wiecznej anegdoty, szukam bardziej złożonych motywów, może i uniwersalnej wymowy, by pokazać, że zasięg "Halki" nie jest tylko lokalny i że zasługuje ona na wejście do międzynarodowego repertuaru jak kiedyś utwory Czecha Janačka.

Obie premiery łączy nie tylko inscenizacyjna nowoczesność, ale i szacunek do muzyki. Dyrygent Łukasz Borowicz zapowiada, że w Krakowie przywróci wszystkie fragmenty zazwyczaj niewykonywane.

To samo zamierza zrobić w Warszawie Marc Minkowski. Powierzenie mu strony muzycznej naszego narodowego dzieła zapowiada się wręcz sensacyjnie. Minkowski dyrygował już orkiestrowymi fragmentami "Halki" na koncertach i tańce góralskie w jego ujęciu nie pochodziły spod Tatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji