Artykuły

Dwa debiuty

Dobrą, nawet więcej niż dobrą prasę zyskała sobie grupa młodych (niespełna trzydziestolatków) reżyserów, którzy niedawno ukończyli edukację i w nader obiecujący sposób wystartowali jako samodzielni twórcy. Pisano o tym interesującym pokoleniu w "Teatrze" i pewnie jeszcze nieraz się napisze. Chciałbym i do tego dorzucić coś więcej niż przypuszczenie, że ta "młoda teatralna fala" jeszcze nie w całości weszła w życie, że w warszawskiej PWST dojrzewają następne talenty, z którymi można wiązać duże nadzieje. Z dwoma z nich zetknąłem się w styczniu w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze, gdzie na zaproszenie dyrektora Tadeusza Kozłowskiego zrealizowali swoje warsztatowe przedstawienia Małgorzata Dziewulska i Giovanni Pampiglione, para wychowanków prof. Bohdana Korzeniewskiego.

Nim powiem o samych przedstawieniach, chciałbym - nie po raz pierwszy - wyrazić uznanie dla idei realizowania "warsztatów reżyserskich" w terenie. Sądzę, że jest to korzystne dla wszystkich zainteresowanych. Dla adeptów sztuki reżyserskiej, bo jest to dla nich nie tylko trudny i rzetelny egzamin, ale i okazja do bezpośredniego zetknięcia się i zapoznania z "prowincją", naocznego sprawdzenia, czy diabeł taki straszny i czy da się poza Warszawą i kilkoma większymi ośrodkami uprawiać prawdziwą Sztukę. Dla teatru, bo taka mało kosztowna transfuzja młodej krwi rzadko może mu zaszkodzić, zazwyczaj - wychodzi na zdrowie. Dla publiczności, którą właśnie młodzi, "nie opierzeni", ale też bezkompromisowi twórcy, nierzadko potrafią w sposób chwalebny i pożyteczny zbulwersować.

* * *

Gdybym nie wiedział, że Giovanni Pampiglionie jest Włochem, odgadłbym to chyba bez trudu, oglądając reżyserowane przez niego przedstawienie "Sługi dwóch panów". Choćby na podstawie odległych, lecz nasuwających się skojarzeń ze słynnym "Gargantuą" parmeńskiego Centro Universitario Teatrale. Nie chcę sugerować jakichkolwiek zbieżności inscenizacyjnych, bo ich - na ile mi zawodna pamięć pozwala sądzić - nie ma; skojarzenia dotyczą klimatu widowiska, temperamentu, żywiołowości, "czucia" komedii dell'arte i twórczego stosunku do jej tradycji.

Jeleniogórski "Sługa dwóch panów", wystawiony na zastępczej scenie w Cieplicach (scena Teatru Dolnośląskiego jest w remoncie), kipiał, wrzał, nie mieścił się na małym prymitywnym podeście (jakby ściągniętym z jakiegoś bardzo dawnego jarmarku), wylewał się na proscenium, spływał na widownię. Ludzie - niezbyt tutaj przywykli do takiego nieokiełznanego (przynajmniej na pozór) teatru - najpierw okazywali niejaką rezerwę pomieszaną z zakłopotaniem, potem zaczęli się uśmiechać, by na koniec wyłączyć hamulce i dać się porwać żywiołowi. Trudne są powroty na łono natury. Także, dla publiczności.

Pampiglione zaproponował jej teatr inny, jakiego tu wcale albo bardzo dawno nie oglądano. Teatr intensywnego ruchu, teatr pełny gagów, teatr na poły cyrkowy, bardzo żywy, plastyczny i szalenie zabawny. Wierny tradycji komedii dell'arte zastąpił twarze aktorów maskami, mimikę o często ograniczonej ekspresji - gestem i "grą" całego ciała aktora, uzyskując rewelacyjne efekty. Martwe w swej istocie maski ożyły, nie uszczupliły lecz wzbogaciły charakter scenicznych postaci. Znane to zjawisko, ale nie zawsze tak dobrze sprawdzające się w teatrze. W tym się sprawdziło, co jest niemałą zasługą wszystkich wykonawców, którzy włożyli w to widowisko ogromną ilość pracy i energii.

Wolffowi (Brighella) i Andrzejowi Wronie (Silvio). Najwięcej uciechy sprawił widowni niewątpliwie Mirczewski, kreujący Florinda kochanka Beatrice, który zachowywał się na scenie tak, jakby rolę przygotowywał na kurzej farmie podpatrując sposób bycia... rasowego koguta. Najtrudniejszą, tytułową rolę kreował Mienicki, wywiązując się z tego zadania bez zarzutu.

Wyznam na koniec szczerze (spodziewam się - nikogo nie obrażając) że wybierałem się na tę premierę z nadzieją, że jak dobrze pójdzie zobaczę porządne, poprawne przedstawienie; nie spodziewałem się, że zostanę widowiskiem zauroczony.

* * *

Nie wiem, na ile obiektywne przyczyny, na ile subiektywne przekonania Małgorzaty Dziewulskiej zadecydowały o tym, że jej "Śluby panieńskie" zostały wystawione nie na normalnej scenie, lecz w małej, kameralnej, klubowej sali w sposób naturalny podzielonej na cztery części. W jednej znajdowała się sypialnia Anieli i Klary, w drugiej salon, w trzeciej sypialnia Gustawa, w czwartej w dwu rzędach siedziała publiczność ogarniająca wzrokiem całość. "Śluby", oglądane chyba po raz pierwszy w tak nietypowej scenerii, bardzo się ukameralniły, nabrały nowego wdzięku. Powstały dodatkowe szanse dla realizatorów (choćby prosty a zabawny pomysł powrotu Gustawa z nocnej hulanki przez naturalne okno), zrodziły się i trudności. Najważniejszą była chyba ta, że zmieniła się "normalna" relacja między aktorem i widzem. Gra w zasięgu ręki widzów i między widzami to nie to samo, co gra na scenie. I tu niektórzy wykonawcy (zwłaszcza starsi wiekiem i stażem) odczuli niejakie kłopoty. Zgoła inaczej rzecz się miała z Anielą i Klarą, czyli Barbarą Majewską i Izabellą Dziarską, młodymi, początkującymi aktorkami, które mogły po prostu zagrać siebie, których zwykła naturalność większą w tym wypadku miała cenę, niż dojrzałość i rutyna. Głównie dzięki tym dziewczętom, a także wielu celnym urealniającym "sceniczną rzeczywistość" pomysłom Dziewulskiej odbiorca ulegał złudzeniom bliskiego współuczestnictwa w życiu tego zrekonstruowanego szlacheckiego dworku. Aż człowiekowi ciepło się robiło na widok apetycznych panien smacznie przesypiających poranek i trochę chłodno, gdy stwierdzał, że panny szlachcianki wody nie kochają i tylko co druga rankiem się myje. Cóż, statystyka i dla dzisiejszych czasów ujawnia dane nienajprzyjemniejsze...

Słyszałem, że przedstawienie to zostanie "przerobione" dla potrzeb normalnej sceny. Nie wiem, jak się ta inscenizacja sprawdzi w odmiennych warunkach. Byłoby jednak rzeczą niezłą, gdyby od czasi do czasu te "Śluby" powracały tam, gdzie powstały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji