Artykuły

Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych wraca do Wrocławia

- Nie zgadzam się, żeby sztuka była traktowana instrumentalnie przez polityków, utrzymywanych z naszych podatków. To przykre, okazuje się bowiem, że Gdynia nie jest przygotowana do tego, by stworzyć odpowiednie warunki dla polskiego teatru. Postanowiliśmy więc powrócić do idei festiwalu we Wrocławiu - zapowiada Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Dwie wiadomości. Dobra i narodowa: polska dramaturgia znajdzie godne warunki do prezentacji. Zła i lokalna: znaczenie gdyńskiego R@Portu może bardzo zmaleć, a Gdynia straci na wizerunku wśród ludzi sztuki i nie tylko.

Czy to prawda, że "Wrocław się zdenerwował" i nie lubi już Gdyni?

Krzysztof Mieszkowski [na zdjęciu]: Wrocław się nie denerwuje i nadal lubi Gdynię, piękne polskie miasto. A tak już serio, bo domyślam się, o co pan pyta, to Gdynia, a konkretnie prezydent Wojciech Szczurek, przyspieszyła podjęcie przez nas decyzji o powrocie do Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych, który organizowaliśmy przez kilkadziesiąt lat w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Jak to możliwe?

- Kiedy w 2006 roku Jacek Bunsch, dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni i Joanna Puzyna-Chojka, kierowniczka literacka reaktywowali Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych ucieszyliśmy się, że idea odżyła nad morzem i uznaliśmy, że inni też mogą kontynuować nasz pomysł. Przyjeżdżaliśmy do Gdyni chętnie, czuliśmy satysfakcję, obserwując jak skutecznie rozwijają Festiwal Bunsch i Chojka.

Co się więc stało?

- Nie tylko nasz teatr, ale na Dolnym Śląsku rozumiemy misję wspierania współczesnej polskiej dramaturgii. Tym bardziej zaskoczyła nas informacja o niedopuszczeniu "Tęczowej Trybuny 2012", "Poczekalni 0" i "Utworu o Matce i Ojczyźnie" do R@Portu, mimo że zostały na niego zaproszone. Nie powinniśmy pozwalać na to, żeby praca artystów i polskich autorów była traktowana niepoważnie. Okazało się bowiem, że na odrzucenie przedstawień Teatru Polskiego wpłynęła decyzja prezydenta Szczurka, który nie zezwolił na to, żeby w przypadku braku przestrzeni dla naszych prezentacji w Gdyni, wystawić je w Sopocie lub w Gdańsku. Przyznam, że całe to zdarzenie w pierwszej chwili było dla mnie szokiem. Do tej pory wydawało mi się, że urzędnicy w Trójmieście, w przeciwieństwie do innych regionów, współpracują ze sobą, a prezydentowi Gdyni zależy na polskiej sztuce i wizerunku Gdyni jako miasta kultury.

Nie zgadzam się, żeby sztuka była traktowana instrumentalnie przez polityków, utrzymywanych z naszych podatków. To przykre, okazuje się bowiem, że Gdynia nie jest przygotowana do tego, by stworzyć odpowiednie warunki dla polskiego teatru. Postanowiliśmy więc powrócić do idei festiwalu we Wrocławiu.

Czyli co roku Wrocław będzie zapraszać na Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych?

- Co dwa lata. Pracujemy w tej chwili nad programem, regulaminem i budżetem oraz nową formułą festiwalu. Życzymy Gdyni i Teatrowi Miejskiemu jak najlepiej, ale uważamy, że konkurencja w takiej sytuacji jest konieczna. Mamy za sobą wieloletnie doświadczenie, wiemy co zrobić, by stworzyć godne warunki dla sztuki. Zapraszamy do Wrocławia, szczegóły już wkrótce, prosimy więc uzbroić się w cierpliwość.

Krzysztof Mieszkowski, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Polskiego we Wrocławiu od 2006 roku; redaktor naczelny "Notatnika Teatralnego" od 1991 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji