Artykuły

Dresik, paluszki, chichoty - radni mało kulturalni

- Jak jest kryzys, to nie oszukujmy się, pierwsze z czego rezygnujemy, to sport i kultura - mówiła na środowej komisji dyrektor biura planowania budżetowego. Sport w przyszłym roku - wiadomo - jako jedyny nie straci. W ogonie priorytetów miasta wlecze się więc już tylko kultura. Pewnie dlatego i tę komisję radni traktują per noga - pisze Agnieszka Kowalska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Jak radni Warszawy dyskutowali o przyszłorocznym kulturalnym budżecie miasta - pisze Agnieszka Kowalska.

Rada Warszawy w tym kształcie jest tylko maszynką do głosowania - mówiła mi rozgoryczona poprzednią kadencją radna Katarzyna Munio. Przyglądając się posiedzeniom komisji kultury i promocji miasta, wcale się nie dziwię, że zerwała z polityką.

- Jak jest kryzys, to nie oszukujmy się, pierwsze z czego rezygnujemy, to sport i kultura - mówiła na środowej komisji dyrektor biura planowania budżetowego. Sport w przyszłym roku - wiadomo - jako jedyny nie straci. W ogonie priorytetów miasta wlecze się więc już tylko kultura. Pewnie dlatego i tę komisję radni traktują per noga.

Ech, powinni w piątek iść z panią prezydent pod Bramę Brandenburską na Krakowskie Przedmieście (stanie tam z okazji Dni Berlina w Warszawie) i porozmawiać z burmistrzem Klausem Wowereitem. Może wtedy trochę by się ożywili i przekonali, że kultura może być sexy.

Wczoraj próbowali tylko zabić jakoś tę godzinkę oczekiwania na ważniejszą komisję - samorządową. Chrupali paluszki, czytali magazyny, chichotali, głośno rozmawiali. Temat niby ważny - projekt kulturalnego budżetu miasta na 2012 r., ale wszystko już przecież z góry wiadomo - przejdzie głosami Platformy, więc po co się wysilać. Nikt nie słucha, nie zadaje pytań.

A przepraszam, kilka było. Radny Maciej Maciejowski, który przyszedł na posiedzenie w dresie (pewnie była to forma kontestacji decyzji Rady Warszawy, która usunęła go z funkcji wiceprzewodniczącego), pytał o to, czy miasto ma przygotowaną instrukcję dla radnych i urzędników, jak zakomunikować mediom ewentualne fiasko negocjacji z architektem Muzeum Sztuki Nowoczesnej (musimy być przecież przygotowani na taką ewentualność, a ta inwestycja ma takie wsparcie mediów i społeczeństwa). Radna Olga Jochan tradycyjnie już pytała o nielegalną budkę z alkoholem na Senatorskiej, a radny Adam Cieciura - jaką formę będzie miał pomnik ratujących Żydów na pl. Grzybowskim.

Ktoś zatroskał się, czy są pieniądze na remont w teatrach Współczesnym i Ateneum, bo akurat do nich chodzi. I to była cała debata o przyszłorocznym budżecie kultury (który, dodajmy, może jeszcze ulec zmianie). To, że będzie niższy - wszyscy się spodziewali. Jednak jest pytanie, jak gospodarować środkami, które pozostały. Teatry w 2012 r. mają dostać mniej o 11 mln zł, ich reforma jest konieczna, bo nie da się już w tych warunkach utrzymać na wysokim poziomie aż 19 miejskich scen. Już koncentrują się bardziej na wynajmowaniu swoich siedzib niż na produkowaniu i graniu spektakli. Radni nie zająknęli się wczoraj o reformie ani słowem. Dyskusji nie było. Publiczności też (jeden dziennikarz i dwie reprezentantki środowiska kulturalnego).

Wiem, że to powoduje skoki ciśnienia i grozi wylewem, ale apeluję - przychodźmy na te komisje, zadawajmy trudne pytania, wybijajmy radnych z wygodnego letargu, bo w przeciwnym razie nawet ich kultura osobista się nie poprawi, nie mówiąc już o kulturze w naszym mieście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji