Artykuły

Curie to silna i zdecydowana kobieta

- Skłodowska-Curie w tej operze to osoba twarda, silna, zdecydowana, wiele pracująca. To bardzo współczesna dla mnie postać kobiety - mówi śpiewaczka ANNA MIKOŁAJCZYK.

Mirosław Baran: Jaka będzie Maria Skłodowska-Curie w Pani wykonaniu?

Anna Mikołajczyk [na zdjęciu w "Madame Curie"]: - Będzie trochę taka, jak ją czuję ja, ale przede wszystkim taka - jak ją stworzyła kompozytorka i jaką ją widzi reżyser na scenie. Mam nadzieję, że sprostam ich oczekiwaniom. A Skłodowska-Curie w tej operze to osoba twarda, silna, zdecydowana, wiele pracująca. Trochę niesamowita jak na tamte czasy...

To znaczy?

- W dzisiejszych czasach częściej spotykamy takie kobiety: które są pracoholiczkami, mają duże ambicje, próbują pogodzić kwestie pracy, wychowania dzieci, utrzymania domu, bycia "matką Polką". Sytuacja Marii była o tyle trudniejsza, że kobieta w tamtych czasach była postrzegana inaczej niż dziś. A jej osiągnięcia przy tym wszystkim były wręcz rewolucyjne. Staram sobie to wyobrazić przy pracy nad rolą. Niby wiemy o tym wszyscy: mówimy przecież w kółko o emancypacji i równouprawnieniu. Ale chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak to wyglądało przed laty. Bo dziś, tak naprawdę, problemu z tym już nie ma. W "Madame Curie" przybliżamy też naszą wielką uczoną, o której tak naprawdę niewiele wiemy. Ja sama, zanim nie zabrałam się za rolę, miałam o niej bardzo pobieżne informacje. A była to niesamowita postać, godna tego, żeby o niej pisać dramaty i opery.

Była przy tym osobą skomplikowaną i wieloznaczną.

- No właśnie. Miała skomplikowane i ciekawe życie; sama nie wiem, czy jej zazdrościć, czy współczuć. Przecież wychowała się praktycznie bez matki, która była chora i od Marii się izolowała. Poza tym nasza bohaterka wychowała się w inteligenckiej rodzinie, czuła dużą presję, co nie bardzo pozwalało jej na normalne życie. Jej skomplikowana psychika pozwalała jej się odnaleźć w pracy, w ten sposób nieco uciec od codziennych problemów. Był to może nawet rodzaj terapii psychologicznej. Przynajmniej ja sobie to tak wyobrażam. Z opisów, jakie czytałam, wynikało, że jej praca była mordercza i żmudna, do której trzeba mieć ponad-anielską cierpliwość.

Trochę jak u solistki operowej...

- Trochę jak u solistki, przygotowującej utwór muzyki współczesnej! Żartuję. To przyjemna praca, ale nie tak żmudna. Co prawda trzeba się przygotować i nauczyć nut, ale nie jest to na pewno tak ciężkie jak separowanie radu. Nawet sobie nie wyobrażamy, jak czasochłonny i skomplikowany był to proces.

Jak się Pani pracuje nad współczesną muzyką?

- Muzyka Elżbiety Sikory jest wymagająca. Zawsze jest pewna trudność z przygotowywaniem współczesnych, dopiero co napisanych dzieł, gdy kompozytor siedzi obok, a utwór zmienia się i ewoluuje na scenie. Nie jest to gotowy materiał, z którym przyjeżdża się na próby i który się tylko ćwiczy. repertuar klasyczny jest przeanalizowany, poukładany, wiemy jak się do niego zabrać, bo każda nutka została omówiona. Tu praca jest zupełnie inna, kompozytorka czuwa na próbach, aby jeszcze udoskonalać dzieło. Jej obecność w pewien sposób ułatwia nam pracę, ale też utrudnia, bo na próby przyjechaliśmy nauczeni czegoś, co ciągle się zmieniało.

Czy reżyser Marek Weiss stawia przed Panią szczególne wyzwania aktorskie?

- Nie ma tam może jakiś niesamowitych rzeczy, które muszę robić na scenie. Ale wyzwanie jest i tak duże: gram postać która pierwsza wchodzi na scenę i schodzi ostatnia. Moja obecność musi mieć nie tylko sens muzyczny - bo w końcu śpiewam cały czas - ale też inscenizacyjny.

Marek Weiss powiedział, że o obsadzeniu Pani w tytułowej roli zadecydowały nie tylko względy muzyczne, ale też fizyczne i psychiczne podobieństwo Pani i Marii Skłodowskiej.

- Naprawdę? To bardzo ciekawe. Miło mi, bo podziwiam Marię i nie śmiałabym się do niej upodabniać. Choć, jak już mówiłam, to bardzo współczesna dla mnie postać kobiety. Sama ze zdumieniem niektóre cechy charakteru Curie u siebie znajdowałam. Jakie? Zachowam to dla siebie. Może rzeczywiście mam niełatwy charakter i jestem osobą raczej zamkniętą w sobie. A w naszym środowisku tryskaniem humorem i dowcipkowaniem dużo się wygrywa. Mnie to po prostu nie bawi, więc tego nie robię, bo nie chcę być sztuczna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji