Artykuły

Rządy diabła

Spektakl Piotra Tomaszuka kipi od emocji. Reżyser pokazuje świat owładnięty złem, ale nie osądza bohaterów. Obcujemy ze specyficznym rodzajem moralitetu.

Początek jest mocny: w rytm ostrego marszu przez scenę przetacza się procesja wieśniaków za figurą Matki Boskiej. Widać, że ci ludzie opuścili swe zwyczajne zajęcia, by przynajmniej na moment pogrążyć się w religijnym transie. Ale złudzenia nie trwają długo. Reżyser nie ma zamiaru poprawiać nam samopoczucia.

Dramat Ramona del Valle-Inclana służy mu do dyskusji na temat naszej religijności. Służenie Bogu jest tu pozorne, tylko gestem na pokaz. W istocie światem "Słów Bożych" niepodzielnie rządzi diabeł. Święta rzeźba pojawia się w wielu sekwencjach, ale bohaterowie, niczym się nie przejmując, wyprawiają największe bezeceństwa.

Osią dramatu jest walka o kalekiego Wawrzka. Walczą żebracy, którzy chcą wykorzystać jego kalectwo do wywołania litości i robienia na tym krociowych interesów. Po przeciwnych stronach stają Marika (Magdalena Kuta) i jej szwagierka Mari-Galla (Joanna Kasperek). Ułomny chłopiec od początku jest tylko przedmiotem w grze. Umrze spojony tanią wódką podczas jednej z orgii. I nikt nie będzie po nim płakał.

W przedstawieniu Tomaszuka Bóg jest tylko drewnianą figurą. Świat jest zły i nikt nie ma zamiaru ani sił, by go zmieniać. Grzech jest naturalnym stanem każdego człowieka i dotyka wszystkich. Nawet ci, którzy na początku wydawali się niewinni, w końcu zdradzą Dobro. Simoninia Marii Peszek, ratując swą matkę przed gniewem męża, ofiarnie i z pełną świadomością godzi się na kazirodztwo. W finale wiemy już, że kobieta, która jeszcze niedawno była dzieckiem, straciła wszelkie złudzenia i jej niewinności nie da się uratować. Pedro Gallo (Waldemar Obłoza) służy do mszy, ale w sercu skrywa najciemniejsze żądze. Tylko tchórzostwo nie pozwala mu popełnić zbrodni.

Metamorfozę przechodzi też Marii-Galla. Joanna Kasperek przedstawia ją jako bezmyślną dziewczynę, która nie zdaje sobie sprawy z tkwiącego w niej kłębowiska żmij. Prowokuje do grzechu. W związkach z przygodnie spotkanymi mężczyznami odnajduje tylko zabawę. W ostatniej scenie weźmie na siebie całą winę i nie poprosi o przebaczenie. Zgodzi się fizycznym bólem zapłacić za grzechy.

"Słowa Boże to spotkanie dwóch teatralnych estetyk: teatru żywego planu i kukiełkowego. Stały współpracownik Tomaszuka, Mikołaj Malesza zaprojektował drewniane, naturalistyczne rzeźby zwierząt. Rzeźbą jest także Wawrzek. Bogactwo dekoracji czasami jednak przyćmiewa aktorstwo.

W inscenizacji Tomaszuka zło zostaje ukarane, ale i tak wygrywa. U Valle-Inclana ludzie nie wiedzą, co czynią, bo wszyscy, bez wyjątku, są opętani przez diabła. Reżyser pozwala wybrzmieć wszystkim emocjom. Jego spektakl pędzi do przodu w oszałamiającym tempie i w końcu dochodzimy do wniosku, że sceniczny świat zwariował. Po zbrodni przychodzi kara, a po niej następna zbrodnia. I choć nie zostanie ukarana, Tomaszuk proponuje nam przewrotny moralitet. Nie boi się powiedzieć, co jest dobre, a co złe. Dziś, gdy artyści najczęściej stronią od takich kwestii, to doprawdy bardzo wiele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji