Artykuły

Po prawej stronie

Zostało nam jaszcze 13 lat do końca wieku. Nowe tysiąclecie wcale nie musi oznaczać nowej ery i pewnie nie zacznie, jednak wkraczanie w nie budzi pewien dreszcz niepokoju, niepewności. Co będzie za tą, nieistniejącą w gruncie rzeczy, barierą? Rozwirowały się w salonach stoliki, pojawiło się coraz więcej duchów, dżinów, przepowiedni. Rozpoczął się triumfalny pochód magii przez nasz racjonalny wiek.

Sztuka zwykle szła w pierwszym szeregu takiego pochodu, tym razem i dziwnie spóźniona pretekstowo tylko wykorzystuje ożywiający ją ezoteryczny prąd, ostatnio głównie z okazji urodzin Witkacego.

W teatrze na odwagę deklaracji wprost zdobył się Krystian Lupa, wystawiając w Starym Teatrze sztukę na wątkach popularnej wśród artystów powieści Alfreda Kubina "Po tamtej stronie". Przedstawienie Lupy nosi tytuł "Miasto snu", jest jednak bardziej o tym, co po "tamtej" stronie niż o tym, co we śnie.

Wychodząc z siedmiogodzinnego spektaklu (na szczęście rozdzielonego na dwa wieczory) byłam w kłopocie, nie bardzo wiedząc jak odnieść się do przedsięwzięcia Lupy. Wyszydzić byłoby to "Miasto snu" niezmiernie łatwo, ale spektakl nie zasługiwał na to, potraktować jako twór niemal doskonały, z pełnym zachwytem, jak to czynili w trakcie przedstawienia niektórzy wielbiciele twórczości Lupy, także nie. Ten spektakl po prostu wymyka się racjonalnym osądom i analizom, trzeba się do niego odnieść emocjonalnie, jak do każdego wyznania wiary, bo tym są w istocie wszystkie autorskie przedstawienia Lupy.

"Miasto snu" jest opowieścią o dochodzeniu do Prawdy, największej prawdy o człowieku - rozpoznania w sobie świadomego bytu, jednego z wielości bytów kosmicznych, złączonych ze sobą w jedności nienazwanej. Sen Lupy o poznaniu przez człowieka - wielkiej tajemnicy o artyście, który dostąpił najwyższego wtajemniczenia rozgrywa się na tle ruin. Fragment frontonu fabryki, domu mieszkalnego? Obok rusztowanie, schody żelazne, podesty, po bokach sceny zwalone stare gazety. Bohater, alter ego Krystiana Lupy - Ja (Andrzej Hudziak) siedzi po "lewej" stronie sceny, trwa nieruchomo szukając w sobie Słowa. W nim, dookoła niego, jest pustka wypełniona jedynie martwą, zużytą materią, martwymi ideami. Nie ma światła. Na scenie panuje gęsty mrok, rozświetlany jedynie słabym snopem lampy zawieszonej nad głową artysty. Z mroku wyłania się wysłannik z Perły - Miasta snu, przynoszący nadzieję, że tam właśnie będzie można odnaleźć idee, źródło prawdy. Wysłannik rysuje artyście na kartce papieru koło, symbol jedności, opatrując je kabalistycznymi cyframi.

Bohater wyrusza w podróż, której fizyczność - przedział wagonu kolejowego, łoskot kół uderzających o szyny - to jedynie fantomy. Podróż jest wędrówką w głąb własnej podświadomości, oczyszczeniem, przygotowaniem na spotkanie Nieznanego. Pragnienie, które przed nim poruszyło już tylu innych, doprowadza artystę do wrót świątyni. Europejski nawyk każe mu zbudować ją z elementów państwa industrialnego - fragment kawiarni, metalowy komin, tubus, który imitować ma pylony strzegące dostępu do tajnych fragmentów świątyni i neokor, przewodnik (Hektor Brendel - Piotr Skiba) objaśniający, przestrzegający przed ostatnim krokiem, który odda bohatera we władanie innych niewyobrażalnych sił. Jest też scena kuszenia, wypróbowywania odporności kandydata do wtajemniczenia na ziemskie pokusy w znakomitym wykonaniu Magdy Jarosz (Istna Mata Hari). Wokół tubusa - Zegara czasu snują się ludzie - fantomy, i wszyscy, którzy pragnąc wtajemniczenia, uczynili pierwszy krok, lecz przerażeni świadomością piętrzących się przed nimi wyżyn, nie zdecydowali się na następny. Teraz, z duszą na pół świadomą, rozedrganą, nienasyconą pragną Nirwany, którą znajdują w tubusie.

Bohater także przekracza próg wyzwolenia ostatecznego, za którym osiągnąć można stan niezmiennego spokoju i prawdy absolutnej. Po wyjęciu z magicznego kręgu jest już kimś innym, doznał pierwszego olśnienia, dojrzał pierwszy krok na drodze do Tajemnicy. Jednocześnie świat, w którym żyje, również jakby się przenicował. Na scenie zmieniła się symetria, to wszystko, co było po lewej, znalazło się po prawej stronie.

Lamartieu pisał - "Ludzkość przypomina tkacza, który pracuje po niewłaściwej, lewej stronie tkaniny i widzi jedynie obraz splatanych nitek, z chwilą gdy przejdzie na prawą stronę dopiero dostrzega obraz, który go zachwyca". Bohater jest takim tkaczem, który uczynił pierwszy krok w kierunku przejścia na właściwą "prawą" stronę świata. Od tej chwili wszystkie jego poczynania, mimo, że skażone piętnem realizmu, są przecież kroczeniem przez kolejne etapy wtajemniczenia, drogą ku wielkiej Tajemnicy.

Jesteśmy świadkami nieustannej wędrówki bohatera nad rzekę, na przekroczenie, której nie może się zdobyć, bowiem jest to próg jego aktualnego poznania, zastanawiania się nad gzymsem uginającym się wbrew fizycznym prawom, w którym dostrzega jakiś fragment niepojętego, toczenia boju o stół, mającego dla niego wartość wspomnienia, ale także będącego symbolem przywiązania do rzeczy martwych. Kiedy uda mu się zwycięsko przejść przez ten etap natrafia na następny. Traci żonę, która nie przeszła na stronę drugą, została więc pozbawiona duszy. W bohaterze następuje więc przemiana wartości - potrafi teraz płacić ogromne sumy za rzeczy bezwartościowe, ponieważ pieniądze, przedmioty i wszelkie rzeczy materialne nie przedstawiają dla niego żadnej wartości. Również w teatrze, który go niegdyś tak porywał, widzi już tylko całą jego umowność, pustkę myśli, nicość.

W idealnym Mieście Snu, w Perle, bohater ciągle nie może odnaleźć swojego miejsca, dostrzec sensu i kresu swej wędrówki. Szanse na odnalezienie tożsamości widzi w spotkaniu z Paterą, władcą, twórcą i duchem ożywiającym rozpadające się miasto. Trudno się jednak do niego dostać, sam zresztą tworzy przed sobą sztuczne przeszkody, podobnie jak my wszyscy gdy boimy się wykonać jakiś krok nieustannie znajdujemy usprawiedliwienie na dreptanie w miejscu. W konsekwencji dotarcie do Patery okazuje się niezmiernie proste. Wystarczy wyrazić chęć.

Scena z Paterą (następna niezapomniana rola Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej, właściwie epizod, jedna scena, która siłą dramatycznego wyrazu poraża, wciska w fotel, wzrusza, ale i odrzuca z niesmakiem, wywołuje niezliczone ilości emocjonalnych stanów, z jakich zbudowała tę postać aktorka) - rozgrywa się w pustce oświetlonej mdłym światłem. Poza dwojgiem "ludzi" jest tu tylko tubus, spełniający w tym przypadku rolę nie tylko źródła Nirwany, ale także promienia "światła słowa".

Patera jest jakby ucieleśnieniem swego świata ("Demiurg jest dwoistością" - kończy swą powieść Kubin) - Perły, którą ożywia duch, mimo że zbudowana jest ze zniszczonej butwiejącej materii. Ciało Patery umiera, a może już umarło, może to mumia ożywiana jedynie tchnieniem siły poruszającej wszechświat? Patera jest tu właściwie tylko materialnym nośnikiem słowa, magicznej mantry AUM zawierającej w sobie tajemnicę bytu i troistości ducha. Bohater wynosi ze sceny ciało umierającego Patery stając się w ten sposób nosicielem jego nauki. Później z wyżyn beznamiętnej obserwacji (pomostu) pozostaje mu już tylko być świadkiem samozagłady pustej sztuki, której nie ożywia duch twórczy oraz nicości świata pieniądza. Utrata ostatnich złudzeń otwiera mu drogę do Niebieskookich, plemienia mędrców, od których uczył się Patera.

Spektakl kończy się tak, jak się zaczyna. Artysta siedzi nad kartką papieru, tym razem po prawej stronie sceny. Na kartce narysowany jest symbol jedności. Scenę oświetla słabe światło. Arysta jest już po właściwej stronie i... No właśnie, co się właściwie zmieniło? Tak, symbol jest już dlań zrozumiały, ale mrok nadal otacza istotę tajemnicy bytu.

Wizja Lupy, w przeciwieństwie do niezapomnianych "Pragmatystów" nie porwała mnie. Raczej zmęczyła. Nie wiem, może zbyt dużo było tu obrazów, nakładających się na siebie znaczeń, szarości, mroków i półmroków, tworzących wprawdzie klimat, ale podświadomie irytujących. No i te brudy, nie do przyjęcia ciągle w Starym Teatrze, niekontrolowane hałasy za sceną, które raz za razem rozbijały budowany, nie bez trudu, nastrój przedstawienia. Do nich zaliczam też zmiany dekoracji odbywające się na oczach widzów, w tym samym szaroburym świetle, w jakim żyje społeczność Perły. Mimo całej umowności i "strzępiastej" struktury przedstawienia trudno mi włączyć owe "sceny" do całości jakże bogatej, chwilami może nawet zbyt bogatej.

Nakładające się na siebie warstwy rozważań o predyspozycjach artysty do obcowania z "bogami", o trudach drogi twórczej, snute na kanwie jednego z najstarszych mitów ludzkości o Krisznie i stworzonym przez niego mitycznym mieście Dwarka, następnie historia jego śmierci, niejasny wątek Niebieskookich, pod którymi można upatrywać albo indyjskich rishi, czy brahminów albo mitu o Hiperborejczykach. Wszystko to ilustrowane ekspresjonistycznym w założeniu a naturalistycznym chwilami teatrem, dawało w efekcie obraz bogaty w wyrazie, ale splątany w trudny do odczytania wzór.

Przedstawienie Krystiana Lupy należy odnotować z jeszcze jednego powodu. Jest ono wyrazem prądu myślowo-filozoficznego, który narodził się w świecie nauki w połowie lat sześćdziesiątych i święci coraz większe triumfy. Nazywa się go "nową gnozą", albo też gnozą z "Princetowm". Łączy ona tradycyjne zainteresowanie Religii i Nauki, starając się odpowiedzieć na pytania czym jest dusza, czym jest duch, jaka jest istota bytu. Wyznawcy nowej gnozy powiadają że:

"dusza jest świadomością, duch jest świadomością kosmiczną, a na wszechświat składają się świadome siebie formy oraz interakcje tych form przebiegające za pośrednictwem wzajemnego przekazywania sobie informacji. Albowiem świadomość jest formą i zarazem informacją, lecz widzianą od prawej, a nie od lewej strony, jak struktura, która jest obiektem dla innej świadomości".

Wszechświat w całej swojej złożoności jest świadomy siebie - powiadają gnostycy XX wieku. - Skoro tak - dodaje Krystian Lupa, człowiek powinien przede wszystkim odzyskać zdolność bycia świadomym siebie. Najłatwiej zaś jest to zrobić artystom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji