Artykuły

Dola pilnego psa

Joannie Targoń, Romanowi Pawłowskiemu, Łukaszowi Drewniakowi, zwłaszcza zaś aktorowi Janowi Peszkowi, tym wytrawnym stylistom, którzy na łamach Gazety Wyborczej dali głos i troskliwie stanęli w obronie dyrektora Narodowego Starego Teatru Mikołaja Grabowskiego, choć Bogiem a prawdą, póki co nikt nietykalnego dyrektora nie tknął niestety, poniższą mą absolutną fikcję, rzecz o trywialnym zapachu psiej wierności - dedykuję z czułością. Wasz Pawka.... Felieton Pawła Głowackiego.

Nie dziwi nic. Nadworne pieski starego mopsa znów szczekają w okopach budy starego mopsa. A buda wiekowa i cudownie lukratywna, znosząca złote jaja buda w mieście Rakowie, przy Placu Mopsańskim 1. Hauuuu, hauuu... Piszczą od poniedziałku, a piski swe drukują w gazecie, co na świat przyszła w piasku. Tak, nic nie dziwi.

Obserwatora duchowej nędzy przymilnych piskliwców z Placu Mopsańskiego 1, nie dziwi obrończy szczek piskliwców. Przecież pies musi dać głos. Nieprawdaż, Azorku? Obserwatora, smutnego konesera tego mentalnie skundlonego żyćka na czterech łapach i w upokarzającym kwadracie komend: Noga! Łapa! Aport! Głos! - nie zaskoczył najświeższy obrończy zryw skundlonych, ale wiernych. Wytresowany Azorze! Cóż niby czynić masz, gdy stary mops niemo żąda, byś drukiem ogłosił swe pipi obrończe? Pokornie drukujesz pipi. Drukujesz, bo wiesz, że w nagrodę czeka cię ciekawa parówka!

Drukujesz, co każą, boś pies. Ba, pies z ciebie już tak wzorcowy, że czujnie wyprzedzasz pragnienia mopsa starego. Pipi drukujesz - bez komendy! Hauuu, hauuu... Dobry Azor! Masz tu wstępną landrynkę. I nie lękaj się, jutro pozytywnie rozpatrzymy podanie o pracę w naszej budzie znoszącej złote jaja, podanie, co je złożyła członkini twej rodziny. Siad, Azor, siad... Dobry pies!

Znawcę szarej, kwadratowej duszy psa skutecznie wytresowanego martwi przewidywalność psa. Z drugiej strony - to zmartwienie to kolejna stara, dawno zgrana płyta naiwności. No bo jakąż szansę na świeżość reakcji psa może mieć psi znawca, skoro profesor Pawłow dawno już w materii iście "podprogowego" automatyzmu psiego - żadnej nadziei normalnym ludziom nie pozostawił? Tutaj też nie dziwi nic. Tutaj nigdy nic się nie zmieni. Tutaj na wieki niezmiennie będzie. Akcja - reakcja. Pokaż psu parówę - a on już zostawi swój żółty ślad psi ściśle tam, gdzie chcesz. A dlaczego tak? Bo tak!

Zaiste: bo tak! Obserwator psiej nędzy w budzie przy Placu Mopsańskim 1 w królewskim Rakowie dawno już porzucił fatalną chęć wyrwania psom z gardeł odpowiedzi na pytanie: ale co się, Azory, tak naprawdę stało? Co się tym razem stało, że od poniedziałku medialnie szczekacie niepoczytalnie i tak koturnowo, jakby kto waszego mopsa starego żywcem ze skóry obdzierał, albo, nie daj Bóg, od michy pełnej złotych jaj go odcinał? I obserwator psiej żenady odpowiada cicho. Sobie i nam szemrze: nic się nie stało... Zupełnie nic... Czy zatem, obserwatorze, psy drą paszcze bez powodu? Owszem - mówi - bez powodu... Ściślej - bez LUDZKIEGO powodu.

No i znawca wyjaśnia nam. Przy pomocy pytań i odpowiedzi - tłumaczy istotę psiej groteski. Jeśli ktoś udzielił komuś swego poparcia, to czy ten gest poparcia jest własnością tego, który udzielił poparcia? Tak! Czy jeśli ten, który udzielił poparcia, dojdzie do przekonania, że dalej nie może udzielać poparcia - może swe poparcie wycofać, czy też nie może? Może, a nawet, jeśli chce być w zgodzie z sobą - powinien je wycofać, bo nie ma nic żałośniejszego, niż zrobić szmatę z siebie!. Tak, wszystko pięknie i ładnie, tyle tylko, że to jest wyłącznie wspomniany, LUDZKI punkt widzenia.

I żebyż, mój ty Boże kynologiczny, szło przynajmniej o to, że ktoś NAPRAWDĘ cofnął swe poparcie dla estetycznego, bezkarnego burdelu w budzie przy Placu Mopsańskim 1! Wtedy szczek w obronie starego mopsa - demiurga budy - byłby w miarę usprawiedliwiony. A tak - co myśleć o szczeku? Przecież póki co ci, co kiedyś dali poparcie, zaledwie ZASTANAWIAJĄ SIĘ, co dalej z poparciem uczynić! Nic więcej! Azor, pojmujesz to? Nic więcej - czyli w ogóle NIC!

Co zatem ma normalny człek myśleć, gdy nic się nie dzieje, a mimo to gazeta urodzona w piachu drukuje psie pipi, które na żółto oznajmia, że ci, co mają czelność nie kochać teatralnego podniebienia starego mopsa, są dziennikarzynami, zerami, swołoczą, halabardnikami, miernotami, co nie powinny zabierać głosu na temat podniebienia starego mopsa, i w ogóle - ścierwem totalnym, skazanym na sprzedawanie buraków? Normalny człowiek winien otóż pomyśleć o odwiecznej prawdzie ludzkości. O tym mianowicie, że normalny człowiek to jednak nie pies!

Tak, człek normalny to nie pies, choć bywają ludzie, co są jak psy bez właściwości. Skundlone, przydrożne i służalcze. Ich myśl i styl wypowiedzi - pachną smyczą pana. Pies taki szczeka bez sensu, bo szczeka zapobiegliwie. W obronie pana wyje bez powodu, żeby ktoś później nie powiedział, że nie wył. Nie karćmy go. Przecież duchowa nędza to nie wina psa. Pogłaszczmy go. I dajmy mu żreć. Nie zmądrzeje od parówy, ale za to głodny nie będzie. A to ważne. Pies syty bowiem, inaczej niż głodny, ma szalenie kojącą dla nas skłonność do milczenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji