Artykuły

Poznań. Biuro Festiwalowe: rewolucja w poznańskiej kulturze?

Nie czekając na grudniowy Kongres Kultury władze Poznania pracują nad reformą systemu przyznawania dotacji na wydarzenia kulturalne.

Trzy "flagowe" festiwale - Malta, Transatlantyk i Animator - od nowego roku przejdą pod egidę tworzonego na wzór krakowski Biura Festiwalowego, które ma czuwać nad ich realizacją i promocją, oraz zapewniać środki nie na jedną, a na kilka edycji.

To wierzchołek nowego systemu, który ma pozwolić mniejszym dziś imprezom awansować do tej swoistej pierwszej ligi kulturalnego Poznania na podstawie przejrzystych kryteriów.

- Chcemy osiągnąć sytuację, w której impreza rozwijająca się i gwarantująca wysoki poziom artystyczny przechodzi do puli Biura Festiwalowego - mówi prezydent Sławomir Hinc.

Absurd konkursu dla Dawidów i Goliatów

Proces przyznawania dotacji dla animatorów wydarzeń kulturalnych przez Urząd Miasta Poznania od dawna budzi kontrowersje: w konkursowej kolejce po wsparcie ustawiają się zarówno twórcy skromnych, często jednorazowych wydarzeń, jak i pierwszoplanowych festiwali z Maltą na czele. Oczywiście górą w tym starciu są kulturalni giganci, co pogłębia niezadowolenie tych maluczkich. Remedium ma być większy udział ekspertów w ocenie wartości kulturalnych propozycji i właśnie Biuro Festiwalowe.

To nazwa-synonim systemu, jaki od 1997 roku wprowadzono w krakowskim magistracie. Publiczności kojarzy się głównie z uporządkowanym programem największych festiwali (m.in. muzyczny Sacrum Profanum, eksperymentalny Selector czy plenerowe Wianki), które mają za zadanie promować wizerunek miasta poprzez kulturę. Ale Biuro to coś więcej - duża (9 departamentów, ponad 100 etatów) struktura, zajmująca się wszelkimi aspektami organizacji dużych wydarzeń.

- Organizuje, produkuje lub współfinansuje niemal wszystkie przedsięwzięcia kulturalne i zajmuje się promocją miasta - mówi poznański radny Juliusz Kubel, który wraz z prezydentem Hincem i urzędnikami odwiedził niedawno krakowską instytucję.

Przeszczepienie na poznański grunt koncepcji z Grodu Kraka musiałoby oznaczać zatem połączenie w jedną instytucję poznańskiej Estrady, CK Zamek, Wydawnictwa Miejskiego, a nawet Biura Promocji Miasta i Traktu Cesarsko-Królewskiego. Ale tak się nie stanie - "nasze" biuro ma powstać przy Estradzie Poznańskiej - jako niezależne ciało, ale nie nowa instytucja.

Perspektywy dla Malty, Transatlantyku i Animatora

- Poprzez Biuro Festiwalowe Kraków realizuje strategię stawiania wyłącznie na duże wydarzenia, tak aby ci, którzy je przygotowują, mogli planować je z kilkuletnią perspektywą - mówi Sławomir Hinc. W Poznaniu takiej pewności co do środków na kolejne edycje nie ma nawet Malta, nie mówiąc już o pomniejszych festiwalach, których program trzeba przykroić do zdobytego zwykle na kilka miesięcy wcześniej budżetu. To praktycznie uniemożliwia tworzenie wydarzeń unikatowych - kalendarze pierwszoplanowych artystów są zapełnione na kilka lat naprzód, a negocjacje "last minute" dają efekt odwrotny niż w przypadku biur podróży: gwieździe trzeba zapłacić ekstra. Powstanie poznańskiego Biura Festiwalowego miałoby to zmienić.

Komu władze miasta chcą dać bezpieczną przyszłość, czyli w praktyce uwolnić od udręki corocznego startu w konkursie o dotacje? Według prezydenta Hinca niezagrożone są trzy imprezy: teatralna, choć stale zmierzająca w stronę większej różnorodności wydarzeń Malta, a także filmowo-muzyczny Transatlantyk i - tu niespodzianka - Animator, który ma przydać Poznaniowi miana stolicy kina animowanego.

Trwają dyskusje, czy do tego trio dołączą od razu także inne wydarzenia. Idąc znów za przykładem Krakowa, w obrębie imprez o ugruntowanej już pozycji w życiu kulturalnym Poznania, do kurateli Biura mogą aspirować zarówno ludyczny Jarmark Świętojański i Dni Pyrlandii, jak i prezentujący muzykę folkową z całego świata Ethno Port. Z kolei Ministerstwo Kultury ustawiło Poznań w roli stolicy muzyki dawnej, czyniąc z nowego festiwalu Poznań Baroque lokalną atrakcję naszej prezydencji w UE. Na razie jednak wygląda na to, że armada okrętów flagowych będzie miała tylko trzy jednostki.

Szanse na awanse... i spadki

- Ktoś musi dać początek. W ślad za powołaniem Biura Festiwalowego chcemy powołać jego Radę Programową, która śledziłaby rozwój wybranych już wydarzeń i decydowała o przedłużeniu jego bytu w Biurze, ale też miała głos w sprawie kwalifikowania do ich grona innych wydarzeń, a nawet oceny pomysłów imprez, na które byłoby zapotrzebowanie i który mógłby się przyjąć na arenie ogólnopolskiej - mówi prezydent Hinc.

- Zależy nam na zaakcentowaniu, że awans do elity nie następuje na zawsze. Jeżeli poznaniacy jakiegoś festiwalu nie zaakceptują, miasto zachowuje prawo ingerencji i na przykład zakończenia finansowania tego wydarzenia - dodaje Juliusz Kubel.

Docelowo system miałby wyglądać tak: pierwszym sitem dla projektów kulturalnych byłyby "wyłonione przez środowisko kulturalne" eksperckie komisje wstępnie oceniające wnioski merytorycznie i wystawiające im ocenę. Komisja dotacyjna decydowałaby na ich podstawie już tylko o wysokości dofinansowania, zaś Rada Programowa Biura Festiwalowego sporządzałaby rekomendacje, kto w danym momencie zasługuje na spadek lub awans do grona projektów najwyżej ocenianych.

Rada pierwszego kontaktu dla talentów

- Rada Programowa mogłaby być również miejscem, do którego trafialiby młodzi twórcy, planujący swoje pierwsze, nierzadko bardzo odważne pomysły artystyczne, albo już zaistnieli w konkursie lub w inny sposób na gruncie ogólnopolskim. Tych ludzi miasto powinno wręcz kolekcjonować i zachęcać do działania. W Radzie Programowej młodzi artyści otrzymywaliby wsparcie i informację, jakie są szanse na realizację ich idei z tego czy innego źródła finansowania - postuluje Juliusz Kubel.

Sławomir Hinc: - Nie mam nic przeciwko temu, tym bardziej że artystom jest potrzebne wsparcie od autorytetu, który może powiedzieć, że warto zainwestować w potencjał danego twórcy.

Jak wyłonić ekspertów? Na pewno sami nie powinni startować w tym konkursie.

- Trwają obecnie rozmowy dotyczące tego, w jaki sposób wyłonić ekspertów do obu nowych ciał doradczych, a także jaki miałby w tym kontekście być los powołanej niedawno Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury - mówi prezydent Hinc.

Komu naprawdę się to opłaci?

- W Poznaniu realizowanych jest przynajmniej kilkanaście wydarzeń, które w powszechnym przekonaniu funkcjonują jako miejskie, choć w rzeczywistości realizowane są przez bardzo różne podmioty. Łączy je to, że wszyscy ścigają się w jednym konkursie o miejskie dotacje. W efekcie wysokobudżetowe festiwale odbierają szanse na przetrwanie lub rozwój świeżym pomysłom. Jeśli biuro przejmie w jakimś sensie kontrolę i opiekę nad festiwalami, uwolni od budżetowej ekwilibrystyki organizatorów tych wydarzeń. Diabeł tkwi oczywiście w szczegółach, czyli na przykład w pytaniu - jakie poznańskie wydarzenia znajdą się pod opieką Biura Festiwalowego? - zastanawia się Izabela Urbanowicz z agencji Profile, która przygotowywała poznańską aplikację do konkursu o Europejską Stolicę Kultury.

Pytań jest więcej. Trudno jednak nie zgodzić się z ideą władz miasta, że środki na kulturę chcą przyznawać tym, którzy gwarantują wyższą jakość kreowanych przez siebie wydarzeń. Może jednak być i tak, że po kolejnych cięciach wydatków na kulturę, nawet najlepszy mechanizm motywacyjny długo nie wyda pożądanych owoców.

***

O Biurze Festiwalowym z zastępcą prezydenta Poznania Sławomirem Hincem rozmawia Marcin Kostaszuk

Czy Biuro Festiwalowe będzie niezależne pod władz miasta?

- Nie do końca - bo i tak włączenie do jego "puli" nowych wydarzeń oznaczać będzie konieczność przyznania przez prezydenta i Radę Miasta dodatkowych środków.

To jaki będzie udział "środowiska" w jego kształtowaniu i funkcjonowaniu?

- My dajemy pewien "zaczyn", bo uruchamiamy biuro i wprowadzimy do niego na starcie kilka flagowych wydarzeń kulturalnych. Później to właśnie Rada Programowa, złożona z przedstawicieli środowiska artystycznego, będzie mogła decydować o zachowaniu, wykreśleniu bądź też dołożeniu wydarzeń kulturalnych do tego grona.

Z jakiego powodu chce Pan zaangażowania do opiniowania projektów kulturalnych większej liczby ekspertów?

- Wąska komisja opiniująca lawinę kilkuset wniosków jest zawsze mniej obiektywna, a rozłożenie tego procesu na większe grono powinno dać lepszy efekt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji