Artykuły

Klatki Klaty

Kolekcjonuje nagrody za swoje spektakle. Krytycy mówią o nim: objawienie. Reżyser, ale i dramaturg, JAN KLATA nazywa siebie konstruktorem międzyludzkich katastrof. Te katastrofy pokazuje na scenie.

Tylko w tym roku zdobył już trzy nagrody za reżyserię na prestiżowych ogólnopolskich festiwalach. Teraz gra na czwartym, międzynarodowym w Toruniu...

KLATKA I - dzieciństwo

W powiedzeniu o nim, że teatr ma we krwi, nie ma ani kropli przesady. Rodowity warszawiak. Jako siedmiolatek występował w amatorskim teatrzyku, który prowadziła jego mama. Kiedy miał lat 12, dostał nagrodę na konkursie dramaturgicznym ogłoszonym przez Wrocławski Teatr Współczesny oraz redakcję "Dialogu" i po raz pierwszy przyjechał do Wrocławia. Swój dramat zatytułował "Słoń zielony". W szkole zjawia się tytułowy słoń i wszystko staje na głowie. Utrzymaną w konwencji absurdu sztukę wydrukował "Dialog" i po angielsku wystawił teatr w Australii. Młody Janek K. uważał to za normalne. W końcu już pięć lat zajmował się teatrem. Ale nie wszystko układało się po jego myśli.

W filmie Krzysztofa Kieślowskiego zagrał Śmierć z kosą. W montażu ktoś wyharatał jego scenę. Wtedy pierwszy raz zwątpił, to była klatka pułapka, bo jego młodszy brat Wojtek grał u Dejczera, Kieślowskiego i Wajdy. Nikt mu nic nie wycinał.

KLATKA II - studyjna

To się rzadko zdarza, żeby maturzysta bez problemu dostał się na reżyserię do warszawskiej szkoły teatralnej. Klata ma jednak dyplom krakowskiej szkoły. Po dwóch latach studiów w Warszawie przeniósł się do Krakowa i to bez egzaminu. Wydawało mu się, że jest wyjątkowy. Znów dał się złapać w potrzask. - W Krakowie odżyłem - przyznał w wywiadzie. - Dziekanem reżyserii był Krystian Lupa, który pokazywał, że teatr jest przede wszystkim strefą wolności.

Jego kolegą był Grzegorz Jarzyna, obecny dyrektor warszawskiego Teatru Rozmaitości. Jarzyna wystartował jak rakieta, a Klata jakoś nie potrafił sobie poradzić z zapłonem.

KLATKA III - bezsilność

Namaszczony przez Krystiana Lupę absolwent reżyserii miał się kiepsko. "Chętnie bym panu dał coś do zrobienia, ale chciałbym najpierw zobaczyć jakiś pana spektakl" - mówili dyrektorzy teatrów. Mógł im jednak powiedzieć: Panowie, kawałek mojej pracy jest w spektaklu Grzegorzewskiego "La Boheme", kawałek u Jarockiego w "Grzebaniu" i kawałek u Lupy w "Płatonowie wiśniowym i oliwkowym". To niezłe nazwiska teatralne, a ja byłem ich asystentem. Imał się różnych zajęć, pracował m.in. w katolickiej telewizji. Dziś o nic nie ma do nikogo żalu. - Jeśli reżyser nie ma w sobie determinacji, żeby przekonać dyrektora teatru, to nie będzie jej miał, żeby przekonać aktorów, realizatorów ani tym bardziej publiczności.

KLATKA IV - bunt

Jan Klata nosi się specjalnie. Nie wiadomo, czy to bunt przeciwko garniturom, czy tylko poza na punka. Na głowie irokez. Na ramiona zakłada mundur armii szwajcarskiej. Klata jest pacyfistą. Ale wojującym. Chce nas zmieniać, prowokować. - Chciałbym, aby powstał absolutnie niepoprawny politycznie, zabawny i tragiczny zarazem spektakl - mówił przed premierą "... córki Fizdejki" w Wałbrzychu - o pojednaniu i upiorach przeszłości. O Polsce, córce Fizdejki.

W Gdańsku robił "Hamleta", któremu zmienił tytuł na "H.". Szekspir napisał, że źle się dzieje w państwie duńskim, ale myślał o Anglii. Klata uważa, że źle się dzieje w Polsce. I Elsynorem została stocznia-kolebka panny S. We wrocławskich "Lochach Watykanu" eksponował fanatyzm. Od Radia Maryja do komercji i konsumpcji oraz manipulacji jednymi i drugimi. - Chcę tak zderzać postawy życiowe, by było to bolesne i efektowne - mówi. Reżyseruje, kroi teksty, dobiera muzykę. Dyrektorowi wałbrzyskiego teatru, Piotrowi Kruszczyńskiemu, zapowiedział, że w "Rewizorze" wykorzysta wiązankę Boney M. "Hamleta" nie wyobrażał sobie bez wiersza Norwida "Bema pamięci rapsod żałobny" w interpretacji Czesława Niemena, w "Nakręconej pomarańczy" słyszał od razu Marię Callas, więc ją włączył do spektaklu.

KLATKA V - uznanie

Pomógł mu Wrocław. Zdobył nagrodę na konkursie dramaturgicznym Teatru Polskiego i "Dialogu". Miał 30 lat, kiedy dostał zaproszenie do Wrocławia na pierwszą EuroDramę. Bardzo chciał swój dramat z błędem w tytule, "Uśmiech grejpruta", postawić na scenie i mu się udało. Tylko jednego głosu mu zabrakło, by sztuka weszła do repertuaru Teatru Polskiego. We Wrocławiu też dostał propozycję od Piotra Kruszczyńskiego z Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. Debiutancki "Rewizor" Gogola otrzymał zaproszenie na międzynarodowy festiwal "Dialog" do Wrocławia. Ważne wątki jego kariery krzyżują się w stolicy Dolnego Śląska. Wałbrzyski "Rewizor" otworzył worek z nagrodami. Jan Klata miał już dwie nominacje do Paszportu Polityki.

STOP-KLATKA

Na pięć prób Klata zrobił dwa bardzo dobre przedstawienia (oba w Wałbrzychu), reszta była bardzo przyzwoita. Klata jest świetnie przygotowanym do zawodu i obdarzonym charyzmą reżyserem, ale jeszcze nie walnął pięścią w stół. A huknie chyba na pewno, choć w tym roku się na to nie zanosi.

Na razie ma cug jak piec. Przed paroma dniami pomagał aktorom warszawskiego Teatru Rozmaitości w czytanej interpretacji swojej sztuki "Weź, przestań". W Teatrze Wybrzeże odświeży niedługo Słowackiego i będzie to "Fantasy" zamiast "Fantazego". Popkulturowego Philipa Dicka - króla science fiction wystawi na scenie Starego Teatru w Krakowie.

"Ryszarda III" obiecał zrobić w słowackiej Nitrze. O premiery "Uśmiechu grejpruta" zabiegają stolice Austrii i Polski. Zaczyna się powolny rozbiór Klaty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji