Artykuły

Współczesny Prospero

Warstwa wizualna ujmuje nostalgią wpisaną w każdy przedmiot, bogatą historią miejsca, pięknym zatrzymaniem kadru - o spektaklu "Pan Paweł" w reż. Radu Afrima z Teatrul Tineretului z Rumuni prezentowanym na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Demoludy" w Olsztynie pisze Karolina Wycisk z Nowej Siły Krytycznej.

Czarodziejem na miarę szekspirowskiego bohatera jest dzisiaj Pan Paweł - postać z dramatu Tankreda Dorsta, jednostka nieprzeciętna, wrażliwa, nierozumiana przez społeczeństwo, kreująca swój własny świat. W magiczną atmosferę wyspy współczesnego Prospera wprowadził widzów rumuński spektakl, pełen przejmujących obrazów z życia samotnika Pawła.

Wyspa czarodzieja XXI wieku to mieszkanie pełne rupieci: zakurzonych luster, wiekowych lamp z abażurami, antycznych zegarów, nieużywanych klatek na zwierzęta, fikuśnych naczyń, pustych butelek, podniszczonych obrazów, stosów książek, porcelanowych figurek, drewnianych skrzyneczek, rozmaitych bibelotów - przedmiotów, które dawno straciły swą użyteczność, ale nie można ich tak po prostu wyrzucić, są bowiem wspomnieniami z przeszłości. Pośród dziwacznych okazów - wypchanych zwierząt, zasuszonych owadów, gałęzi zwisających z sufitu - toczy się historia Pana Pawła i jego siostry Louise. Miejsce jest w tej opowieści bardzo ważne: mieszkanie stanowi kartę przetargową nowego właściciela kamienicy, który chce wysiedlić rodzinę a zaniedbane pomieszczenia przerobić na nowoczesne, idące z duchem czasu, lokale użytkowe. W tym celu składa wizytę rodzeństwu - reprezentuje obcy, zewnętrzny świat interesów i władzy, początkowo nie potrafi odnaleźć się w tej magicznej przestrzeni. Wydaje mu się jedynie śmietniskiem niewartym uwagi, a jego mieszkańcy - przeszkodą na drodze do wzbogacenia się. Jednak "czary" Pana Piotra (filozofia, którą przemyca w kolejnych zdaniach, niezwykłe podejście do życia) sprawiają, że zaczyna zastanawiać się nad sensem ciągłego pięcia się w górę po społecznej drabinie sukcesu, nad ideałami i wartościami, miłością i rodziną. Co do tej ostatniej, okazuje się, że przybysz jest krewnym tytułowego bohatera, a losy ich familii, z różnym skutkiem dla obu stron, splatają się już od dawna. Teraz to młody karierowicz ma władzę nad życiem Pana Pawła i jego siostry - przejmując ich "wyspę" w posiadanie decyduje o losach jej mieszkańców. Czy faktycznie?

Do grona postaci znajdujących się na scenie stopniowo dołączają kolejne persony z zewnątrz: narzeczona nowego właściciela i bizneswoman, potencjalna pani udziałowiec kamienicy - wychodzą z szafek, wyczołgują się spod mebli, jak Alicja znajdują dziwaczne wejścia do tej Krainy Czarów. Są "mediatorami" w historii, bo to dzięki nim ujawnia się charakter młodego mężczyzny, wplątanego w sieć damsko-męskich relacji. Dodatkowo Pan Paweł i jego hipnotyzująca gra na instrumencie (stare pianino wydaje żałosne dźwięki, wprowadza postaci w stan odrętwienia) prowokuje sytuacje, w których prawdziwa natura bohaterów wychodzi na jaw. To on jest panem tej wyspy, reżyserem scenicznego widowiska. Niejednokrotnie posłuży się okrucieństwem (bije zastraszoną dziewczynkę, nieucywilizowanego mieszkańca kamienicy, mówi, że na nic się nie przyda - czy to kara wymierzona dzikiemu Kalibanowi czy zmuszenie do posłuszeństwa niesfornego ducha Ariela?), ale kiedy pojawia się przypuszczenie, że stało mu się coś złego, pozostali robią wszystko, by przywrócić dawny stan harmonii. Bez niego magia miejsca traci swoją moc, ludzie stają się gnuśni, niemili i dokuczliwi. Tej wyspy, oddzielającej od codziennej szarości i znudzenia, nie można zastąpić lokalem przynoszącym materialne dochody. Za żadną cenę.

Dzięki zabawnym wizerunkom postaci (kostiumy rodzeństwa - czapki "uszanki" i płaszcze z niezliczoną ilością guzików, naszywek, kieszeni - sprawiają, że widzi się w nich zdziwaczałych staruszków, których nie można brać na poważnie a sposób poruszania się czy mówienia postaci przypomina przerysowane zachowania starszych ludzi), śmiesznym sytuacjom między gośćmi a mieszkańcami lokalu, językowym kontrastom - gadulstwo kobiet i nieucywilizowana dziewczynka-niemowa - przedstawienie przybiera komediową formę. Widz jednak nie powinien dać się zwieść humorystycznej oprawie spektaklu - na scenie padają fundamentalne pytania o ludzką egzystencję.

Reżyser Radu Afrim to również artysta fotograf, wrażliwy na estetyczną stronę widowiska. Historię o przemijaniu osadził więc w miejscu przypominającym strych, gdzie pod warstwą grubego kurzu kryją się przedmioty cenne i wartościowe. Tak jak wypchane zwierzęta dla Pana Pawła (który w ten sposób obdarował "drugim życiem" nie tylko zwierzęta, ale też - co przyznaje z niemałą dumą - ważnego przywódcę politycznego), pozornie niepotrzebne rzeczy stanowią istotne reminiscencje z przeszłości. Warstwa wizualna spektaklu ujmuje nostalgią wpisaną w każdy przedmiot, bogatą historią miejsca, pięknym zatrzymaniem kadru. Jakby sceniczny obraz zastygł w momencie robienia zdjęcia. Fotografii uwieczniającej teatralną chwilę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji