Artykuły

Perfoludy

Czwartek obfitował w różnorodne performanse. Niestety, nie zawsze z dobrym skutkiem - czwarty dzień Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Demoludy" w Olsztynie podsumowuje Karolina Wycisk z Nowej Siły Krytycznej.

Czytanie jako performans

- to pierwszy punkt na czwartkowej festiwalowej liście wydarzeń. W wykonaniu Lubomíra Bukovego, słowackiego aktora teatralnego i filmowego, czytanie zamieniło się w relację z pracy nad spektaklem pt. "Opowieści z Petržalki", ozdobioną multimedialną prezentacją zdjęć, prywatną historią aktora oraz przypomnieniem kilku monologów z tekstu.

Petržalka to stara dzielnica Bratysławy, miejsce uznawane za fascynujące i groźne zarazem - skojarzenie z Nową Hutą wydaje się uzasadnione. Rozkwit dzielnicy przypadł na okres powojenny, kiedy miała pełnić rolę "sypialni", zamieszkanej przez multikulturowe społeczeństwo. Dziś spacer po osiedlu naraża na liczne niebezpieczeństwa: obelgi, awantury, bójki, kradzieże. Największe osiedle w Europie stanowi zarazem niewyczerpalne źródło historii. Ján Šimko, autor tekstu i reżyser przedstawienia, posłużył się metodą rosyjskiego Teatr.doc, żeby lepiej poczuć atmosferę wielopiętrowych bloków z szarej płyty i poznać perypetie ich lokatorów. Twórcy, na podstawie przeprowadzonych rozmów, przygotowali performans, którego inspiracją były zapisy autentycznych biografii i osobistych zwierzeń. Wśród nich m.in. wyznanie Mariana Juraja, który Petržalkę porównuje do raju wschodniego bloku komunistycznego, opowieść Henrietty o pierwszej dyskotece, przeżycia młodego chłopaka, któremu ulice osiedla kojarzą się z bijatykami, ucieczkami, przejawami wrogości i uprzedzeń. W zwierzeniach pobrzmiewają pytania o poczucie bezpieczeństwa, o to, czy jest możliwa braterska przyjaźń i miłość.

Przybliżona przez Lubomíra Bukovego sceniczna historia o mieszkańcach Petržalki zapowiadała się niezwykle ciekawie. Szkoda tylko, że performatywne czytanie ograniczone zostało do kilku fragmentów tekstu a sam spektakl już dawno został zdjęty z afisza, więc nie będziemy mieli szans uzupełnienia braków...

Filmy, lalki i performanse

Taką mieszankę zaproponowali artyści z czeskiego Divadlo Buchty a Loutky [na zdjęciu], przekładając na język teatru formy filmowe losy mieszkańców Twin Peaks. Kultowy serial stał się podstawą wariacji na temat twórczości Lyncha. Pomysł może wydawać się dość karkołomny, biorąc pod uwagę trzydziestoodcinkową fabułę filmu, całą masę motywów, poplątanie wątków. Przeniesienie surrealistycznej scenerii dzieł reżysera "Lost Highway" w świat lalek wydobyło ironię, elementy absurdu i (nie) powagi filmowych sytuacji.

Przedstawienie miało charakter dowcipnego komentarza do zagadki śmierci Laury Palmer. Lalki umieszczone zostały w małym pudełku-teatrzyku na środku sceny, po jego obu stronach umieszczone zostały niewielkie ekrany. Dzięki różnym rozmiarom lalek (począwszy od ludzików lego, miniaturowych marionetek aż po większe postaci głównych bohaterów) widz miał wrażenie zmiany perspektywy, iluzji filmowego montażu - mieszanki zbliżeń i planów ogólnych. W jasno oświetlonym, filmowanym na żywo wnętrzu "teatrzyku" (projekcja wyświetlana jest na ekranach) rozgrywały się sceny w barze, prowadzonym przez Normę Jenninks i Shelly Johnson, na komendzie policji, w tartaku Packardów i szpitalu (tu: w miniaturowym domku dla lalek), albo, za sprawą makatki z jeleniami i plastikowych figurek zwierząt, akcja przenosiła się do miejscowego lasu.

Głosy aktorów z ironiczną emfazą naśladowały nagrywane na dyktafon, pełne podejrzliwości monologi agenta federalnego Coopera, ściszone rozmowy mieszkańców, podsłuchane relacje śledczych, żartobliwie oddając atmosferę wszechobecnej tajemnicy. Popowa ścieżka dźwiękowa (muzycznym lejtmotywem był przebój "No Milk Today" brytyjskiej grupy Herman's Hermits) towarzyszyła lalkowej historii o uroczym miasteczku, skrywającym niejeden mroczny sekret.

Artyści rozłożyli amerykański hit filmowy na czynniki pierwsze: charakterystyczne powiedzonka ("coffee machine is broken"), rekwizyty (pieniek, który "coś" widział, kawa i słynne na całą okolicę ciasto z wiśniami, stare, amerykańskie wozy), ujęcia (ciało zamordowanej kobiety-lalki owinięte w bąbelkową folię, mężczyźni przed barem na wypasionych motorach, pełne tajemniczej aury sceny w lesie), postaci (Pieńkowa Dama, szeryf Truman przyłapywany na drzemce, perwersyjna Audrey Horne, agent FBI i major, w wolnych chwilach filozof, Brigss), motywy (kosmici, zabójstwa, zdrady). A to wszystko działo się w świecie lalek! Kiedy na scenę wyszli aktorzy w charakterystycznych nakryciach głowy członków Ku Klux Klanu i wśród publiczności wylosowali szczęśliwca, który obdarowany został butelką chilijskiego wina, stężenie absurdu sięgnęło zenitu. W trakcie spektaklu widzowie wprowadzeni zostali w psychodeliczny stan pół-jawy, pół-snu, uczestnicząc w ironicznej historii na temat amerykańskich mitów popkultury.

Performanse tylko dla dorosłych

Ostatnim wydarzeniem w programie był spektakl "Sado Maso Blues Bar" rumuńskiego Teatrul Mic. Spektakl przewidziany na 50 minut rozrósł się w niemal dwugodzinną narrację o biznesowych planach dwójki przyjaciół. Ma i Sa postanawiają zbić fortunę na tytułowym lokalu, natchnieni powodzeniem koleżanki, która realizuje swoją karierę w podobnym biznesie w Berlinie. Postaci są kreowane na młodych ludzi rodem z "Marzycieli" Bertulluciego, którzy seksualną rewolucją planują zmienić rzeczywistość. Jednak, w przeciwieństwie do filmowych bliźniaków, mężczyźni na scenie to pozbawieni pasji materialiści i ignoranci. Humor sytuacji jest często na poniżej pasa, a dialogi w większości składają się z niewybrednych żartów i ordynarnych epitetów. Autorka tekstu, Maria Manolescu, podsłuchała język podejrzanych, niebezpiecznych dzielnic rumuńskich miast, dobrze oddając atmosferę społecznej frustracji. Mimo przenikliwego spojrzenia i społecznego zaangażowania, można odnieść wrażenie, że twórcy zapomnieli, że "odważne" tematy seksu i agresji już dawno w teatrze nie należą do sfery tabu, a uparte odgrzewanie tego posiłku nikomu nie wyjdzie na zdrowie. O ile pomysł dramaturgiczny okazał się poruszający, o tyle sam spektakl nie zasługuje na miano protest songu młodego pokolenia. Improwizacja, nieprzemyślane rozwiązania sceniczne, niedopracowane przejścia między kolejnymi ujęciami, mimo energii bijącej ze sceny, rozczarowują.

Problemem okazuje się przestrzeń: bohaterowie zostali umieszczeni w ciasnej, metalowej, dwupoziomowej konstrukcji, z nisko zawieszonym sufitem, co było źródłem licznych kontuzji dobrze zbudowanych aktorów. Sceny rozgrywały się też na ulicy Warmińskiej, widocznej przez duże okna z wnętrza sali. Pomysł ciekawy - performatywny w tym sensie, że prowokował przechodniów do zaangażowania się w przebieg wydarzenia. Jednak potencjał tych spotkań nie został wykorzystany (grupa chłopców, która podeszła, zaraz została po prostu przegoniona przez aktorów), okna zamalowano napisami reklamującymi Sado Maso Blues Bar.

To samo można powiedzieć o scenografii, którą tworzyły niesprawne fotele (i, co gorsza, nieustannie i naprędce reperowane przez aktorów), lodówka (składnica narzędzi i piwa), odkurzacz, walizka na kółkach, dmuchane sex lale, przyklejone w różnych miejscach na taśmie i inne, erotyczne rekwizyty. Momenty poprawiania i przyczepiania dekoracji, podnoszenia sprzętów, przenoszenia foteli czy przyciemniania światła zdominowały spektakl.

Druga część przedstawienia to niemal niezależna historia - po nieudanej idei zarobku, przyszła pora na założenie rodziny, nowoczesnego modelu współżycia trzech mężczyzn, odgrywających role matki, ojca i dziecka. Ciekawa koncepcja, ale przeznaczona na osobny spektakl, w którym byłoby więcej czasu i możliwości rozwinięcia tematu.

Doceniając artystyczny wysiłek i chęć ogarnięcia całej masy współczesnych problemów, dodam, że wolałabym zobaczyć tę improwizację z pozycji przypadkowego przechodnia, zaskoczonego nietypowym performansem ulicznym. Mam poczucie, że od tamtej strony bardziej zainteresował widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji