Artykuły

Nowy Teatr w Europie

Nie ma drugiego polskiego teatru, który jeździłby po świecie tak dużo jak Nowy Warlikowskiego. Wciąż zapraszany jest na największe festiwale teatralne, staje się kulturalną wizytówką Polski - pisze Mike Urbaniak w tygodniku Wprost.

Byliśmy w Belgii na próbach "Opowieści Afrykańskich według Szekspira". Nowy spektakl Krzysztofa Warlikowskiego miał premierę w Liege, będzie też pokazany w ośmiu europejskich miastach. W grudniu przyjedzie do Warszawy. Tło jest naprawdę depresyjne miasto. Płynąca przez środek bura Moza dzieli tę największą aglomerację Walonii, francuskojęzycznej części Belgii, na dwie równie depresyjne połówki. Dwieście lat temu angielski przemysłowiec John Cockerill założył tu stalownię, która szybko stała się jedną z największych na świecie. Stal płynęła Mozą do Rotterdamu, a pieniądze wracały tu, do Liege. Miasto kwitło.

Końcówka XX wieku nie przyniosła niczego dobrego. Stalownie upadły, miasto też. Oknem na świat stał się dworzec kolejowy Liege-Guillemins - nowy, supernowoczesny, zaprojektowany przez słynnego hiszpańskiego architekta Santiago Calatravę. I teatr.

Trylogia wykluczonych

To jest naprawdę brzydki teatr. Betonowe klocki, wkoło strzępy chodnika, kawałek ławki, pół klombu. I napis "Le Theatre de la Place". Drzwi są zamknięte i nie ma żywego ducha. Dziwne, bo powinna trwać próba. Okazuje się, że jest - kilkaset metrów dalej, w ogromnej przestrzeni pięknie zachowanej ujeżdżalni koni - Manege. Kiedyś stacjonowało tu wojsko, dziś mieści się tu kampus wydziału architekturyjednego z tutejszych uniwersytetów.

Na środku sceny stoi stół, na stole leży przerażony Antonio (Jacek Poniedziałek), a nad nim z wielkim rzeźniczym nożem stoi Shylock (Adam Ferency). - Zamiar zrealizowania spektaklu opartego na Szekspirowskim "Królu Learze", "Otellu" i "Kupcu weneckim" istniał od kilku lat - tłumaczy Piotr Gruszczyński, dramaturg Nowego Teatru w Warszawie. - Krzysztof nie zaczyna jednak pracy nad kolejnym przedstawieniem, dopóki nie zakończy poprzedniego. Nowe idee tkwią w nim w formie przetrwalnikowej, w jakimś ogólnym zarysie.

O tym projekcie długo mówiło się "trylogia wykluczonych". Miała mówić o odmienności trzech męskich bohaterów sztuk starca, Żyda i czarnego. Do Szekspira Krzysztof Warlikowski dodał fragmenty prozy J.M. Coetzeego (dokładnie - jego ostatniej książki "Lato") i - specjalnie zamówione do tego spektaklu - monologi autorstwa Wajdiego Mouawada, urodzonego w Libanie kanadyjskiego pisarza i reżysera, z którym współpracował przy adaptacji "Tramwaju". Wszystko to tworzy bardzo skomplikowaną i wielowarstwową konstrukcję. Liczy się w niej każdy detal.

Piotr Gruszczyński: - Krzysiek od dłuższego czasu mówi, że przestało go interesować obsługiwanie cudzych tekstów. Osiągnął taki etap teatralnej wędrówki, w którym teatr staje się narzędziem do wyrażania własnych poglądów, bardzo intymnej ekspresji.

Betonowa ściana z wąskimi prześwitami

- element scenografii Małgorzaty Szczęśniak - przypomina mi słynny projekt Muzeum Żydowskiego w Berlinie autorstwa Daniela Libeskinda. - Coś w tym jest, bo inspirowałam się architekturą -mówi scenografka. - Oglądałam dużo zdjęć afrykańskich kościołów i większość z nich wyglądała jak bunkry. Zamiast okien miały wąskie dziury, przez które wpadało do środka światło. Krzysztof najchętniej nie miałby niczego na scenie poza aktorami. Nie mamy stałej sceny i cały czas jesteśmy w drodze, więc budujemy sobie moduł, pudełko, w którym wszystko jest zakomponowane. W dowolnym momencie je pakujemy i ustawiamy w nowym miejscu.

Ocean przepłynąć kajakiem

Centralną postacią "Opowieści..." jest Lear/ Shylock/Otello lub starzec/Żyd/czarny-jedna postać złożona z trzech Szekspirowskich bohaterów. Pytam Adama Ferencego, czy się nie bał podjąć takiego zadania. - Kiedy Krzysztof zaproponował mi tę rolę, byłem przerażony totalnym, bezkresnym oceanem, który trzeba przepłynąć kajakiem. Musiałem zważyć, czy najzwyczajniej w świecie to wytrzymam. Z drugiej strony Szekspir człowieka zawsze kusi - mówi Ferency.

Próby nie były łatwe. Ferency: - Ten zespół ma jakąś straszliwą energię, która jest co rusz upuszczana. Ja natomiast jestem bardzo introwertycznym człowiekiem ! i musiałem sobie zbudować balon ochronny, w którym siedzę na próbach, żeby nie być zjedzonym. Do tego jeszcze ten wampir Warlikowski. Kiedy, zastanawiając się nad przyjęciem propozycji, powiedziałem Krzyśkowi, że nie jestem w najlepszej formie zdrowotnej, powiedział: "Bardzo dobrze". To mu świetnie pasowało do roli człowieka u progu starości.

Starość to nowy temat u Warlikowskiego. Kiedy go pytam o powód, uśmiecha się: - A jak myślisz?

Reżyser kończy w przyszłym roku 50 lat.

O wieku mówi też dużo Jacek Poniedziałek: - Moja postać, czyli Antonio, panicznie się boi, że jest za stary, by być szczęśliwym. Kocha młodszego, sprytnego, bardzo inteligentnego chłopca. Ale jest to miłość niezba-lansowana i jednostronna. Jedynym atutem Antonia są pieniądze, ale i one znikną. W końcu bankrutuje i grozi mu śmierć, bo zapożyczył się pod zastaw kawałka własnego ciała i teraz musi go oddać, czyli po prostu zginąć. Oddanie kawałka swojego ciała jest aktem całkowitej miłości.

Piotr Polak, który dołączył w tym sezonie do zespołu Nowego Teatru, pali papierosa, słucha muzyki w dużych słuchawkach i chodzi nerwowo obok budynku, w którym trwają próby. Za chwilę wejdzie na scenę.

Warlikowski: - Zobaczyłem Piotrka w pięknym przedstawieniu Lupy "Persona. Ciało Simone" i zainspirował mnie.

Piotr Polak: - Kiedy Krzysiek do mnie zadzwonił z propozycją dołączenia do jego grupy aktorskiej, pomyślałem: Wow, jestem niezłym aktorem!

Gra Bassania/Cassina, bohatera, który - jak sam mówi - jest od niego odległy. - To jest facet skupiony wyłącznie na sobie i na pieniądzach. Nic innego się dla niego nie liczy. Zrobi wszystko, by być pięknym i bogatym. I ja to wszystko muszę zagrać, a w tym teatrze nie ma żadnej ucieczki, bo Krzysiek wyłapuje od razu wszelkie kombinowanie.

Co to za pytanie jest?

Próby nie mają końca. Zaczynają się w południe i trwają do późna w nocy. Po każdej scenie Warlikowski słucha, tłumaczy, omawia to, co zostało zagrane. Aktorzy uczestniczą w powstawaniu spektaklu od samego początku. Przynoszą swoje teksty, przekonują do własnych racji, sugerują rozwiązania, mówią, co im się podoba, a co nie. Każda kolejna próba zmienia coś w przedstawieniu, Warlikowski wciąż poprawia. Piotr Gruszczyński mówi, że spektakle reżysera są właściwie "nieprzerwanym procesem prób i pracy laboratoryjnej".

Pytam Warlikowskiego, czy po 12 godzinach intensywnych prób marzy tylko o tym, żeby spać. - Co to za pytanie jest? Omówienia po próbach zawsze czegoś dotykają, uruchamiają procesy i ja wtedy zaczynam o tym myśleć.

"Opowieści afrykańskie według Szekspira" są - po ,,(A)pollonii", "Tramwaju" i "Końcu" - czwartym spektaklem Nowego Teatru, który reżyseruje Warlikowski. Przedstawienie przygotowywane jest w międzynarodowej koprodukcji z grupą Prospero, która zrzesza osiem europejskich teatrów, m.in.: Theatre de la Place w Liege (gdzie odbyła się premiera), Schaubuhne am Lehniner Platz w Berlinie, Fundacao Centro Cultural de Belem w Lizbonie. Spektakl będzie pokazywany we wszystkich ośmiu miastach, zanim na początku grudnia przyjedzie do Warszawy.

Nie ma drugiego polskiego teatru, który jeździłby po świecie tak dużo jak Nowy Warlikowskiego. Wciąż zapraszany jest na największe festiwale teatralne, staje się kulturalną wizytówką Polski. Nowy Teatr powstał, kiedy Krzysztof Warlikowski wraz z czołówką aktorów (Ostaszewska, Chyra, Cielecka, Poniedziałek) opuścił TR Warszawa, bo nie zgadzał się z kierunkiem rozwoju tego miejsca, proponowanym przez Grzegorza Jarzynę. Po kilku latach tułaczki jest szansa na własną scenę - ma ona stanąć za dwa lata na warszawskim Mokotowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji