Artykuły

Joanna Woś nie zawiodła

"Maria Stuarda" w reż. Dietera Kaegiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Alexandra Kozowicz w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Łódzką prapremierą "Marii Stuardy" zainaugurował nowy sezon artystyczny Teatr Wielki. Z ogromnym uznaniem publiczności spotkał się duet Marii i Leicestera w wykonaniu łódzkiej sopranistki Joanny Woś i koreańskiego tenora Sung-Jun Lee.

Tuż przed rozpoczęciem przedstawienia w holu została odsłonięta tablica poświęcona Fryderykowi Sellinowi, twórcy pierwszego gmachu Teatru Wielkiego, z którego inicjatywy powstał pierwszy łódzki teatr amatorski. Ceremonię uświetniło krótkie przemówienie Ryszarda Bonisławskiego, który opowiadał o pierwszych latach istnienia opery.

Polską prapremierę "Marii Stuardy" Gaetano Donizettiego można było zobaczyć na początku roku w poznańskim Teatrze Wielkim. Tytułową rolę zagrała łódzka sopranistka Joanna Woś, która zdobyła ogromne uznanie krytyków. Nie zawiodła także na sobotniej premierze w Łodzi. Jej potężny, wyróżniający się na tle pozostałych postaci głos zachwycił publiczność. Koloraturowy sopran tytułowej bohaterki to zdecydowanie jeden z mocniejszych punktów zrealizowanej z rozmachem opery. Artystce wtórował równie utalentowany tenor Sung-Jun Lee, posiadający głos dźwięczny, lekki, swobodnie poruszający się w wysokich rejestrach.

Historia dwóch władczyń, którą w swej operze Donizetti sprowadził do konfliktu między angielską królową Elżbietą i Marią Stuart, nie zachwyca oryginalną fabułą, którą śledziłoby się z zaangażowaniem. Patetyczne arie nie pogłębiają psychologicznych portretów władczyń. Opera broni się kilkoma pięknymi ariami (ciekawie wypadła zwłaszcza finalna aria Marii, której towarzyszył chór), lecz nietrudno zrozumieć jej niepopularność na europejskich scenach.

Realizatorzy (reżyser Dieter Kaegi oraz scenograf Bruno Schwengl) postawili na minimalizm ruchu scenicznego i dekoracji. Posługują się symbolicznymi barwami kostiumów (czerwień i biel sukni Elżbiety), a scenografia sprowadza się do geometrycznych konturów przestrzeni czy to ponurej celi, czy komnaty królewskiej. Ich umowność wyostrza postrzeganie bohaterów, emocje, uczucia i sposób śpiewu.

Sceniczne rozwiązania, pozbawione nadmiaru gestów aktorskich, czynią ten spektakl statycznym, a historię o namiętnościach i żądzy władzy uniwersalną. Niezwykle trudna w efektownej realizacji opera stała się metaforyczną opowieścią o dumie, miłości i śmierci, pozbawioną patosu, sztucznego nadęcia i pompatycznej atmosfery kostiumowych realizacji scenicznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji