Artykuły

Kultura jest kobietą

Dlaczego następnym ministrem kultury powinna być kobieta? Bo najlepiej przeprowadzi polską kulturę przez trudne lata - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Pytanie, kto zostanie ministrem kultury w nowym rządzie, zazwyczaj nie jest przedmiotem dociekań i spekulacji, politycy i dziennikarze nie przywiązują specjalnej wagi do tego stanowiska. Tak jest i tym razem, bo choć premier chce zmian w rządzie dopiero z końcem roku, na dziennikarskiej giełdzie już pojawiają się nazwiska przyszłych ministrów: finansów, obrony, spraw zagranicznych i wewnętrznych. A obsadę Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pomija się milczeniem.

Kultura tymczasem w ostatnich latach trafiła do głównego nurtu debaty publicznej. Kongres Kultury Polskiej i zainicjowany na nim ruch Obywatele Kultury pokazały, że nie jest ona tylko kaprysem bogatych i wykształconych, ale ważnym elementem budowania kapitału społecznego. To między innymi od stanu kultury zależy, jak będzie rozwijać się Polska w najbliższych latach, dlatego kwestia, kto w rządzie będzie odpowiadał za tę sferę, nie jest obojętna.

Nowy minister będzie miał kalendarz wypełniony co do minuty. Kultura stoi przed koniecznością zmian, trzeba dokończyć reformy zainicjowane przez ekipę Bogdana Zdrojewskiego. Potrzebna jest nowa ustawa o działalności kulturalnej, która powinna określić prawne i finansowe podstawy działania instytucji publicznych, prywatnych i pozarządowych. Przyjęta niedawno nowelizacja jest niewystarczająca. Na nowego ministra spadnie także obowiązek wywiązania się z ustaleń "Paktu dla kultury", umowy społecznej zawartej pomiędzy Obywatelami Kultury a rządem, która przewiduje m.in. przeznaczenie co najmniej jednego procentu z budżetu państwa na kulturę, rozwój edukacji artystycznej i uchwalenie ustawy o mediach publicznych. W dodatku kadencja przypadnie na okres spowolnienia gospodarczego, pieniędzy w budżecie będzie mniej, a potrzeby coraz większe: w najbliższych czterech latach zostanie oddanych do użytku wiele nowych muzeów, sal koncertowych, teatrów i galerii, które będą wymagały dodatkowych środków na działalność.

Kto mógłby sprostać tym wyzwaniom? Zapewne dotychczasowy minister Bogdan Zdrojewski uznawany za jednego najlepszych na tym stanowisku. Jednak jego ambicje sięgają dalej. Już cztery lata temu Zdrojewski liczył na stanowisko ministra obrony narodowej. Dzisiaj mówi się o nim jako o przyszłym marszałku Sejmu. Do resortu po Nowym Roku raczej nie wróci.

Kto więc powinien zostać jego następcą? Urzędnik? To zły pomysł, kultura potrzebuje wizji rozwoju w coraz szybciej zmieniającym się świecie. Urzędniczy pragmatyzm tu nie wystarczy. Kolejny polityk? Tylko że w Platformie Obywatelskiej brakuje pierwszoplanowych polityków z doświadczeniem w dziedzinie kultury. Może więc charyzmatyczny twórca? Ale czy nie stanie się zakładnikiem w rękach twórców i słabym partnerem dla polityków?

Mam inną propozycję. A dlaczego ministrem nie miałaby zostać menedżerka kultury? Właśnie menedżerka, a nie menedżer? Przecież to kobiety przejęły inicjatywę w kulturze; kierują wielkimi instytucjami, organizują działalność NGO-sów, piszą wnioski grantowe i realizują międzynarodowe projekty. Kobiety stanęły na czele reformatorskich ruchów, bez nich nie byłoby Obywateli Kultury i sukcesu "Paktu dla kultury". Świetnie przygotowane profesjonalnie znają się na finansach, przepisach prawnych, pozyskiwaniu środków, a zarazem mają szeroką nowoczesną wizję kultury, która nie ogranicza się do technicznego zarządzania. Dynamiczne, często do bólu konkretne, potrafią skutecznie pozyskiwać sojuszników i z żelazną konsekwencją idą do celu.

Nazwiska? Proszę bardzo:

Beata Chmiel - dziennikarka, współzałożycielka Obywateli Kultury, dzisiaj wicedyrektorka Muzeum Narodowego, niezmordowana propagatorka "Paktu dla kultury";

Aleksandra Gajewska-Przydryga - aktorka Teatru w Zabrzu, wicemarszałek województwa śląskiego, rewitalizuje Śląsk za pomocą kultury;

Joanna Kiliszek - wieloletnia szefowa Instytutu Polskiego w Berlinie, obecnie wicedyrektorka Instytutu Adama Mickiewicza, tworzy nowe oblicze polskiej dyplomacji kulturalnej;

Agnieszka Morawińska - kierowała przez wiele lat Zachętą, dzisiaj dyrektorka Muzeum Narodowego, przeprowadza reformy, których nie udało się zrealizować jej poprzednikom mężczyznom;

Joanna Mytkowska - kuratorka, która sprawiła, że kierowane przez nią Muzeum Sztuki Nowoczesnej należy do najciekawszych instytucji kultury w kraju, mimo że nie ma jeszcze siedziby;

Agnieszka Odorowicz, dyrektorka PISF, była wiceminister kultury w rządzie Marka Belki, współtwórczyni ustawy o kinematografii, która zmieniła oblicze polskiego kina;

Anda Rottenberg - wieloletnia dyrektorka warszawskiej Zachęty, koordynatorka wielkich międzynarodowych projektów, takich jak wystawa "Obok. Polska - Niemcy. 1000 lat historii w sztuce", zbudowała wysoką rangę polskiej sztuki na świecie;

Magdalena Sroka - wiceprezydent Krakowa odpowiedzialna za kulturę, współtworzyła Krakowskie Biuro Festiwalowe, jedną z najbardziej aktywnych instytucji kultury w Polsce, która zasłynęła takimi festiwalami jak Sacrum Profanum i Misteria Paschalia;

Beata Stasińska - szefowa jednego z najważniejszych polskich wydawnictw - W.A.B., stworzyła jego wizerunek i rangę, wyrzucona przez wspólników wróciła, aby pokierować wydawnictwem w ramach koncernu Empik;

Bogna Świątkowska - papieżyca niezależnej kultury w Warszawie, szefowa fundacji Bęc Zmiana, inicjatorka niezliczonych projektów artystycznych i edukacyjnych.

Wymieniam tylko kilka nazwisk z całej rzeszy menedżerek kultury, dyrektorek, producentek, aktywistek, a mógłbym przecież ciągnąć tę listę jeszcze długo. Kobieta na stanowisku ministra kultury to nie kwestia parytetu, ale odzwierciedlenie rzeczywistości: kobiety faktycznie kierują dzisiaj polską kulturą, nawet jeśli mężczyznom się wydaje, że jest inaczej. Rząd dusz w kulturze należy im się tym bardziej, że według wszystkich badań stanowią większość wśród aktywnych odbiorców kultury, wydają na ten cel więcej pieniędzy niż mężczyźni, częściej chodzą do kina, teatru czy filharmonii. To kobiety decydują, w jaki sposób wydawane są pieniądze z rodzinnych budżetów na kulturę. Dlaczego nie miałyby decydować, jak będą wydawane te z budżetu państwa?

Po 1989 roku tylko dwie kobiety pełniły funkcję ministra kultury - Izabella Cywińska, reżyserka teatralna, i Joanna Wnuk-Nazarowa, dyrygentka. Obie dowodziły kulturą w trudnych czasach. Cywińska jako pierwsza minister kultury wolnej Polski w rządzie Tadeusza Mazowieckiego rozpoczęła proces przeprowadzania kultury z systemu centralnego zarządzania do demokracji. Wnuk-Nazarowa, minister w rządzie Jerzego Buzka, musiała zmierzyć się z trudnym wyzwaniem dokończenia decentralizacji i oddania instytucji państwowych samorządom. Na nadchodzące niełatwe czasy potrzebna jest trzecia kobieta minister. Czy premier Donald Tusk się odważy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji