Artykuły

"Wyzwolenie" w Katowicach

W roku 1901 Józef Kotarbiński ówczesny dyrektor krakowskiego Teatru Miejskiego - zaproponował Wyspiańskiemu przygotowanie inscenizacji "Dziadów". Było to pierwsze sceniczne wystawienie pełnego tekstu dramatu Mickiewicza. Zainspirowało ono poetę: w parę tygodni po premierze powstało "Wyzwolenie". "Rzecz napisana w 1902 roku dzieje się na scenie teatru krakowskiego" - jest pełnym goryczy spojrzeniem poety na naród, od ponad stu lat pozbawiony bytu państwowego.

Symboliczny dramat, pełen nie tylko aluzji i polemik z Wielkimi romantykami, ale i ostrej dyskusji ze współczesnymi Wyspiańskiemu, jest najbardziej ze wszystkich jego utworów związany z tradycją polską i ze sprawą narodową.

INSCENIZACJA Józefa Pary w katowickim Teatrze Śląskim im. St Wyspiańskiego związek ten bardzo podkreśla.

Już właściwie od momentu wejścia aktorów na scenę w pięknych polskich kostiumach historycznych i ludowych (dzieło Danuty Knosały) nasuwa skojarzenie z postaciami z powieści Sienkiewicza, utworów Mickiewicza i Słowackiego. Nawet te postacie, które w tekście "Wyzwolenia" nie są określone przez poetę, niosą aluzje do swoich rodowodów literackich: oto echo wpada na scenę niczym chocholik z "Balladyny", a Wróżka w szalu z lisa i w kapeluszu z piórami wygląda jak bohaterka farsy mieszczańskiej. Z tym, że pojawienie się takiej wróżki nabiera ironicznego podtekstu - to ona ma być zwiastunem, od którego wszyscy oczekują znaków...

Wyspiański w "Wyzwoleniu" widzi przyczynę tragedii ojczyzny w wadach i słabościach społeczeństwa. Oskarżenie najostrzej zostaje sformułowane - z Maskami, która w inscenizacji Józefa Pary przekształca się jakby w publiczną dyskusję. Pojawiający się w pierwszym akcie dramatu przedstawiciele społeczeństwa, polityki i kościoła, schodzą na widownię i tu - wśród widzów - odbierają zarzuty Konrada. Zostają pokonani - nie jest to jedyne zwycięstwo Konrada w tym przedstawieniu.

Konrad przybył na scenę z misją wyzwolenia. Cierpiąc nad tragedią ojczyzny i kierowany obawą przed śmiercią psychiczną narodu, walczy z wadami, które przyczyniły się niegdyś do upadku Polski szlacheckiej: nicością podstaw życia społecznego, potęgą pustego frazesu i patetycznego gestu. Walczy z sztuką, w której brak odpowiedzialności i narodowej służby. Szuka siły w tradycji, w kulturze i w tym, co jednoczy serca i myśli.

Widowisko kończy się akcentem wiary w przyszłość. Konrad zostaje na scenie sam z robotnikami - w myśl słów ze sceny pierwszej - "Synu zemsty, dzieła dokonam z wami i na czyn twój patrzeć będę...". Jest to zabieg inscenizacyjny Józefa Pary, uzasadniający koncepcję całego widowiska.

O nastroju inscenizacji w dużej mierze zadecydowało aktorstwo. Konrad Józefa Pary przybywa pełen goryczy i świadomości bolesnych rozczarowań i klęsk. Jest doświadczony i w pełni dojrzały, nie ma w nim nic z romantycznego poety. Podejmuje swe działania z rozwagą i namysłem, niezachwianie oddany jednej sprawie. Muza Ewy Decówny wchodzi na scenę jak pretensjonalna aktoreczka, aby potem, zyskując szczerość w patetycznych kwestiach, podnieść rangę postaci - i zgubić ją ponownie jako Gwiazda.

Duet zadowolonych z siebie sarmatów (Karmazyn i Hołysz) stworzyli Jerzy Stankiewicz i Bogdan Potocki. Na tle całego, reprezentującego dobry, wyrównany poziom zespołu, zwróciła na siebie uwagę także młoda Małgorzata Pieklus w roli Harfiarki. Prostą, bardzo wymowną dekorację zaprojektował Jerzy Moskal, a choreografię - do muzyki Edwarda Bogusławskiego - opracował Henryk Duda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji