Artykuły

Dulszczyzna po brytyjsku

Zło czające się w mroku ciemnych uliczek podejrzanej dzielnicy niczym nie różni się od tego, które pielęgnowane przez lata dojrzewało w pozornie poukładanym życiu bohaterów - o spektaklu "Sieroty" w reż. Grażyny Kani z Teatru Powszechnego w Warszawie prezentowanym na X Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy pisze Agnieszka Straburzyńska-Glaner z Nowej Siły Krytycznej.

Zaczęło się wielkim BUM! Z absolutnej ciemności, po nagłym włączeniu reflektorów, powoli poczęły ukazywać się przyzwyczajonym do mroku oczom widzów obrazy scenicznego świata "Sierot". Biel ścian i podłogi, surowe wnętrze mieszkania oraz prosty stół udekorowany płatkami róż, świeżo zastawiony do romantycznej kolacji dla dwojga. Elegancko ubrana para rozpoczyna wspólny posiłek. Najważniejszym punktem tego wieczoru nie będzie wino i pocałunki, a stojący przy drzwiach młody chłopak w zakrwawionej koszuli. Od tego momentu rozpoczyna się dochodzenie - dlaczego Liam pojawia się w domu Helen i Danny'ego i co zdarzyło się wcześniej. Proces ten okazuje się żmudny i wyczerpujący nie tylko dla bohaterów, lecz także dla widzów.

W toku prowadzonego przez Danny'ego śledztwa wychodzą na jaw niewygodne fakty z życia rodziny. Starania bohaterów, by odtworzyć przebieg wydarzeń, jakie miały miejsce podczas ulicznego zajścia na przedmieściach Londynu, stają się w rzeczywistości drogą do poznania prawdy o nich samych. Liam (Piotr Ligienza), najbardziej zagadkowy bohater, przeistacza się na oczach widzów z empatycznego i wrażliwego, choć wyraźnie zagubionego chłopca, w tyrana i psychopatę, niepotrafiącego pohamować tkwiących w nim sadystycznych skłonności. Helen (Anna Moskal), siostra Liama, choć podobnie jak brat osierocona za młodu, jest obecnie kobietą sukcesu. Założyła rodzinę, osiągnęła życiową równowagę zarówno na polu prywatnym, jak i zawodowym. Dopiero w toku burzliwej wymiany zdań okazuje się, że perfekcyjny związek, jaki stworzyła wraz z Danny'm, trzęsie się w posadach, para zastanawia się, czy usunąć ciążę. Sam Danny (Grzegorz Falkowski), ojciec rodziny, człowiek rzeczowy i praworządny, doprowadzony przez rodzinę do ostateczności kończy przerażające dzieło Liama. Postępujący dotychczas zgodnie z nakazami sumienia i obowiązującym prawem, pomaga więzić i zastraszać torturowanego przez Liama mężczyznę.

Prawda o bohaterach okazuje się przerażająca. Charakterystykę ich świata dopełnia projektowany kilkakrotnie na ścianie domowego wnętrza mur. Zapisana na nim przez graficiarzy sentencja, głosząca, iż kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się w końcu prawdą, funkcjonuje w tej rodzinie na zasadzie życiowej maksymy. Ich kłamstwa, powtarzane przez całe lata, złożyły się w rzeczywistość perfekcyjną, ale nieprawdziwą. W istocie zło czające się w mroku ciemnych uliczek podejrzanej dzielnicy niczym nie różni się od tego, które pielęgnowane przez lata dojrzewało w pozornie poukładanym życiu bohaterów.

Problematyka spektaklu w reżyserii Grażyny Kani, choć pozornie uniwersalna, nie uderza widza w sposób dostatecznie silny. Problem młodocianych gangów jest przeciętnemu widzowi z jednej strony kompletnie obcy, z drugiej natomiast - za sprawą licznych filmowych fabuł - całkowicie spowszedniały. Abstrahując jednak od kolorytu miejskiego półświatka ze sztuki Dennisa Kelly'ego, także dramat rodzinny nie wybrzmiał tu wystarczająco autentycznie. Aktorzy grali w sposób nerwowy i zdystansowany, nie różnicując emocji budowanych na scenie. Nawet zabawne komentarze Liama czy ironiczne przytyki Danny'ego nie zdołały rozładować gromadzonego przez cały czas napięcia. W efekcie spektakl przerodził się w przytłaczający festiwal krzyków, spazmów i histerii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji