Artykuły

Nałogi? Nie, szara rzeczywistość

Wśród ekranów, świateł, muzyki i tańca zabrakło reżysera, który nie pozwoliłby widzowi na nudę - o spektaklu "Dzieci innego Boga" Dzikistyl Company prezentowany na Interdyscyplnary Fringe Festival we Wrocławiu pisze Karolina Babij z Nowej Siły Krytycznej.

Dzikistyl Company to nowa trójmiejska grupa taneczna złożona z tancerzy znanych widzom programów typu "You Can Dance" czy "Mam talent". W jej szeregach występują m.in.: Wiola Fiuk, zwyciężczyni III edycji "YCD", czy Patryk Gacki, tancerz Teatru Wybrzeże i uczestnik I edycji "Mam talent". Ich debiutancki spektakl "Dzieci innego Boga" reklamowany jest jako zbiór surrealistycznych historii o ludzkich nałogach. Twórcy wpadli jednak w pułapkę własnej promocji.

"Dzieci innego Boga" ukazują ludzką walkę z samym sobą, innymi, bitwę o przetrwanie w pełnym klonów świecie. Wszyscy zachowujemy się podobnie i stanowimy dla siebie spore zagrożenie. Przez wieczne zaganianie trudno nam odróżnić prawdziwy świat od świata marzeń i snów. Jednak ukazanie owego zawieszenia pomiędzy dwoma światami nie wyczerpuje tematu. Początek przedstawienia pokazuje, że z chwilą narodzin dziedziczymy pewne zachowania i zostajemy wtłoczeni w gotowe schematy. Nabieramy cech zwierzęcych - zaczynamy ze sobą rywalizować i wzajemnie się zwalczać. By przeżyć w realnym świecie konieczne jest dostosowanie się do jego wymagań.

Kolejne sceny spektaklu są zwiastunami coraz bardziej niebezpiecznych, a powszechnych, zjawisk - zwalczania konkurencji, zatracenia się relacji międzyludzkich. Ukazują, jak życie na coraz większych obrotach staje się kolejną religią, a wyścig szczurów i ciągła bieganina doprowadzają do choroby psychicznej. Zaciera się granica pomiędzy jawą a snem. Schizofreniczny stan człowieka został świetnie oddany w jednej ze środkowych scen poprzez zastosowanie równoczesnych projekcji i akcji na deskach. Na ekranie widać opuszczone jasne wnętrze z ustawionym na środku łóżkiem, na którym siedzi skulony człowiek. Na proscenium w takiej samej pozycji leży tancerz. Początkowo ruchy obojga nie różnią się. Potem jednak rozmijają się, a do postaci na ekranie dołącza druga, nieruchoma. Powstają dwa równoległe, choć odmienne światy. W jednym mężczyzna miota się, walczy z samym sobą. W drugim zaś toczy boje z innym człowiekiem, który na pozór przyszedł mu z pomocą.

Spektakl został zbudowany z ośmiu etiud, mniej lub bardziej ze sobą powiązanych. Pomiędzy kolejnymi częściami przedstawienia zaplanowano dwuminutowe przerwy na refleksje i dyskusje, które miały toczyć się pomiędzy widzami. W efekcie na sali panowała kompletna cisza. Napięcie w czasie pauz zamiast rosnąć - spadało. Każdą kolejną scenę zapowiadał gong i następujący tuż po nim ryk lwa, które bardziej śmieszyły niż nastrajały do późniejszych refleksji.

Popularne twarze utalentowanych tancerzy znanych z telewizyjnych programów nie zagwarantowały dobrego przedstawienia. Nie zapewniły nawet pełnej widowni, której większość stanowili rodzice z dziećmi. Przedstawienie miało być skierowane do młodych ludzi. Małe dzieci nie są jednak odpowiednią widownią. "Dzieci innego Boga" to nie przykład teatru edukacyjnego.

Gdzieś w tym całym zgiełku ekranów, świateł, muzyki i tańca zabrakło też reżysera, który nie pozwoliłby widzowi na nudę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji