Artykuły

Historia jakiej nie uczą w szkole

- Żadne ankiety czy badania socjologiczne w tak przejmujący i precyzyjny sposób nie oddałyby stanu zbiorowych emocji współczesnych Ślązaków, naszego postrzegania historii Śląska, dnia dzisiejszego jak te teksty. Te jednoaktówki precyzyjnie oddają w emocjonalny, często wzruszający sposób trudny proces kształtowania się i definiowania poczucia naszej tożsamości narodowej - mówi dramatopisarz Ingmar Villqist, juror konkursu na jednoaktówkę po śląsku.

Waldemar Szymczyk: Już jutro podczas gali w teatrze Korez okaże się, kto został laureatem konkursu na jednoaktówkę po śląsku. Ogółem nadesłano prawie 40 prac. To dużo czy mało w tego typu konkursach literackich?

Ingmar Villqist [na zdjęciu], pomysłodawca konkursu i członek jury: W żaden sposób nie mogłem przewidzieć, ile osób na Śląsku odpowie na nasz konkurs. Spodziewałem się kilku prac. Nikt tego jeszcze wcześniej nie sprawdzał, nie ogłaszano konkursów na dramat w języku śląskim. Prawie 40 jednoaktówek to bardzo dużo. Dramat to mało popularna forma literacka. Na ogólnopolskie konkury dramaturgiczne nadsyłanych jest zazwyczaj około 100 tekstów, a tutaj trzeba było dodatkowo wykazać się znajomością śląskiego.

Jakie były pana oczekiwania związane z tym konkursem?

- Znakomity amerykański dramatopisarz Tennessee Williams powiedział kiedyś, że jeśli jakiś językjest władny wydać tekst dramaturgiczny, to jest językiem. Czy się to komuś podoba, czy nie. W dramacie, w odróżnieniu od innych form literackich, posługujemy się wyłącznie dialogiem. Wszystko - akcja, czas, przeszłość, przyszłość, emocje, konstrukcja postaci dramatu, kolory, zapachy, wielowarstwowa symbolika, metafora - musi być generowane z dialogu. A dialog to język, który musi zawierać w sobie tak bogatą plastykę i jej wielowarstwowe znaczenia, by stać się dobrym materiałem dla piszącego. Język w drama-

cie jest jak glina dla rzeźbiarza. Artysta może z niej stworzyć dowolną wartość formalną i wyrazową. Chciałem się przekonać, czy to jest możliwe. Okazało się, że jest. I to jak.

Jak pan jako dramatopisarz ocenia poziom artystyczny tych prac?

- Nie ma wśród nadesłanych ani jednego tekstu grafomańskiego, i to mnie pozytywnie zaskoczyło, bo zazwyczaj na konkursach tego rodzaju grafomania to znaczny procent. Nie ma tekstu kabaretowego czy jakichś dowcipasów. Teksty te, bardzo różne warsztatowo, bo przecież pisane tak przez profesjonalistów, jak i przez ludzi, którzy pewnie pierwszy raz chwycili za pióro, zaskakują mnie swoją zwartą, zdyscyplinowaną formą, a szacunek budzi obszar podejmowanej problematyki. Prawie wszyscy autorzy konstruują historie naprawdę ważne dla nich, dla ich bliskich, dla Śląska. Żadne ankiety czy badania socjologiczne w tak przejmujący i precyzyjny sposób nie oddałyby stanu zbiorowych emocji współczesnych Ślązaków, naszego postrzegania historii Śląska, dnia dzisiejszego jak te teksty. Te jednoaktówki precyzyjnie oddają w emocjonalny, często wzruszający sposób trudny proces kształtowania się i definiowania poczucia naszej tożsamości narodowej. Ja tak je odczytuję. Oceniam poziom tych prac bardzo wysoko, niezależnie od wielu uwag konstrukcyjno-warsztatowych. Wiele z tych tekstów już w tej chwili, po obróbce, nadaje się do wykorzystania. Ajaki piękny literacko okazuje się język śląski, jak intymne i wieloznaczne uczucia może nieść w sobie. Niektórzy autorzy piszą tak pięknie po śląsku...

Język śląski do tej pory kojarzył się z dowcipami. Jak brzmi w dramacie?

- Pięknie i emocjonalnie prawdziwie. Najważniejszą cechą charakterystyczną używanego i odbieranego języka w dramacie jest to, że jak zaczynamy czytać taki tekst, to po chwi-li zapominamy, w jakim języku jest pisany, i idziemy tropem emocji, które ten język generuje.

Jaka tematyka dominuje w tych pracach?

- Większość akcji tych tekstów dzieje się w śląskich domach. Tych starych i tych najnowszych. W tych miejscach, w których jest najbezpieczniej, bo tam zawsze można się było schować przed determinującymi żywiołami. Miejscach, w których zawsze biło serce naszej ojczyzny. Śląsk to miliony takich domów, w których ludziom udało się zachować wiarę i własną tożsamość. Mamy w tych tekstach pytania o tożsamość, a także rozmowy różnych pokoleń, przez które poznajemy historię Śląska, której nikt nas nigdy nie uczył w szkole.

Czy te jednoaktówki opisują prawdziwy Śląsk, czy też może są próbą naśladowania "Cholonka"?

- Spektakl teatru Korez był tak wielkim przełomem, że można podzielić śląski teatr na ten przed "Cho-lonkiem" i po nim, ale naśladowanie nie miałoby sensu. Nasze jednoaktówki opisują, czasem naiwnie, czasem trochę nieporadnie, nie do końca rozpoznawalny, dopiero wyłaniający się z mgły nieustannych zakłamań śląski pejzaż.

Wyniki konkursu to spory kapitał wiedzy o regionie, historii, ludziach. Co można z tym teraz zrobić?

- To ważne pytanie. Poza samymi nagrodami zamierzamy wystawić zestaw wybranych prac, organizować cykliczne warsztaty dla autorów, tak by pracując nad kolejnymi dramatami, mieli zajęcia z reżyserami, dramaturgami, żeby poznawali warsztat dramatopisarza, uwarunkowania teatralnej sceny. Moim marzeniem jest, aby ci i inni autorzy dalej pisali dramaty w języku śląskim. Wierzę, że będą coroczne edycje naszego konkursu. Tego kapitału nie można zaprzepaścić. A może za kilka lat autorzy piszący dramaty po śląsku stworzą zbiorową wartość artystyczną i ich sztuki będą regularnie wchodzić do repertuarów naszych teatrów? Na razie zaczynamy od krótkich jednoaktówek. Nie możemy pozostawić tych autorów samym sobie z ich tekstami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji