Artykuły

Teatr A. Millera

Słabiutko wypadł ostatni program rozrywkowy z serii "TV Warszawa to programie V". Autorzy scenariusza i reżyserzy S. Bareja i J. Fedorowicz dali rzecz bezbarwną i ubogą w pomysły, niezawodny był tylko Bogdan Baer jako sportowy sprawozdawca, walczący z trudnościami w wysłowieniu.

Poniedziałkowy Teatr TV przyniósł głośną sztukę Artura Millera "Wszyscy moi synowie" w reż. Jana Kulczyńskiego. Był to dobry teatr, dobrze zagrany, teatr wielkich moralnych problemów: Miller dotyka spraw leżących u podstaw filozofii życiowej przeciętnego Amerykanina, bazującej na kulcie pieniądza, bogacenia się za każdą cenę, kulcie życiowego sprytu i bezwzględności. Co odnosi się zarówno do sfery karier jednostkowych, jak i metod stosowanych w wielkim, biznesie.

Jako "prawo silniejszego", jak życie bez praw moralnych odbijać się będzie w sferze stosunków rodzinnych, relacji uczuciowych? Odpowiedź daje Miller ustami młodego Kellera, potępiającego handlarzy ludzkim życiem. Świetna to rola Piotra Fronczewskiego, ani przez chwilę jego tekst nie brzmiał sztucznie, miał potężną siłę oskarżenia, a ostatnia rozmowa z ojcem (Henryk Bąk) - to aktorstwo wysokiej próby.

Z uznaniem też o roli Jolanty Zykun i Mariana Kociniaka. W epizodycznej roli lekarza wystąpił - inny niż zwykle - Stanisław Mikulski, a Hanna Skarżanka (Matka), po początkowych chropowoatościach, miała dobre momenty w drugiej części spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji