Artykuły

Teatr Kolady, czyli powtórka z rozrywki

"Hamlet" i "Król Lear" w reż. Nikołaja Kolady z Teatru Kolady w Jekaterynburgu na XV Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Spektakl "Hamlet" [na zdjęciu] Nikołaja Kolady, który zobaczyliśmy na Festiwalu Szekspirowskim w poniedziałek, podniósł poprzeczkę tegorocznej imprezy wysoko. Nie jest to wierna adaptacji szekspirowskiego dramatu.

Dzieło Kolady, znanego przede wszystkim jako dramatopisarza, autora słynnej "Martwej królewny" czy "Merylin Mongoł" oraz dyrektora teatru w Jekaterynburgu, nie jest wierną adaptacji szekspirowskiego dramatu. Słynny monolog królewicz duński wygłasza np. dopiero pod koniec sztuki..., ale Szekspir mu to wybaczy, bo spektakl jest rewelacyjny.

Gdy zapalają się światła, na scenę wpada grupa dziwnych

postaci w rastamańskich czapkach, tańcząc do skocznej muzyki. Hamlet to na poły chuligan, na poły buntownik. Ofelia zamiast kwiatów nosi szczura, królowa Gertruda jest w ciąży, błąka się też duch ojca z anielskimi skrzydłami, aureolą i miotełką do kurzu. Na scenie walają się krowie kopyta, puste puszki po piwie, a na ścianach wiszą kopie obrazów z wizerunkiem Mona Lisy (obiekt podziwu i pożądania). Widać w tym przedstawieniu także zapożyczenia z rosyjskiej kultury. Ten "zbydlęcony" śmietnik, świat ludzi żyjących i tańczących na gruzach dawnej kultury i cywilizacji to... współczesna Rosja, ale to także nasz świat. W przedstawieniu zachwycił Oleg Jagodin jako Hamlet. Zresztą wszyscy aktorzy byli znakomici.

We wtorek Nikołaj Kolada pokazał "Króla Leara". Niestety, była to powtórka z rozrywki. Estetyka obu widowisk podobna - szaleńcza, chwilami nawet orgiastyczna. Zamiast obrazów były metalowe brytfanny, ale były, i owszem, krowie kopyta i dzikie tańce. Na scenie "ani śmieszno, ani straszno", jak powiedzieliby Rosjanie. Choć do "Króla Leara" dobierać się można różnymi kluczami, zawszy trzeba grać go na najwyższych emocjach. Niestety, tym razem zobaczyliśmy wydeklamowaną historię o lekkomyślnym królu, który zbyt pochopnie oddaje władzę w ręce niewdzięcznych dzieci, chcąc jeszcze cieszyć się życiem. Jakże różnił się ten spektakl od "Króla Leara" innego wielkiego twórcy z Rosji Lwa Dodina, którego oglądaliśmy na XI Festiwalu Szekspirowskim. Dodin, zaglądając w zakamarki ludzkiej duszy, uświadomił nam wtedy, że każdy z nas ma w sobie i wielkość, i nikczemność, i właściwie nikt nie jest bez winy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji