Artykuły

Powstanie - instrukcja obsługi

- Teatr to nie kanał telewizyjny nadający prawdę - mówi Michał Zadara. Reżyser przygotowuje na 1 sierpnia w Muzeum Powstania Warszawskiego premierę spektaklu "Awantura Warszawska...". Rozmowa z artystą w Gazecie Wyborczej.

Muzeum co roku zaprasza twórców teatru, aby wyreżyserowali spektakl ukazujący ich stosunek do mitu Powstania. W ubiegłych latach były to często głosy ostre i przejmujące. Jan Klata skomponował "Triumf Woli" z relacji niemieckich żołnierzy raportujących z zachwytem o rzeziach mieszkańców Warszawy. Paweł Łysak w "Opowiem Wam bajkę" przypomniał, że w powstaniach dzieci giną i żyją wśród śmierci, a w hołdach dla pomnika "Małego Powstańca" kryje się coś okrutnego. Michał Zadara wyprowadzi widzów z walczącego miasta w sferę bardziej abstrakcyjną.

Nie będzie pytał o motywy i doświadczenia walczących stron. Pokaże, czym latem 1944 było Powstanie z perspektywy świata. Czy faktycznie stanowiło centralny problem międzynarodowej polityki? Czy było wyzwaniem moralnym dla całej ludzkości?

***

Joanna Derkaczew: Waszyngton - Moskwa - Londyn. A gdzie Warszawa?

Michał Zadara: W "Awanturze Warszawskiej..." walcząca stolica pojawia się tylko w jednym monologu mówionym przez cały spektakl, ale dość często zagłuszanym przez resztę scen. Główny tekst "Awantury Warszawskiej..." to suche, oficjalne depesze, telegramy i listy wysyłane przez dyplomatów i przywódców. Kto pisze do kogo?

- Razem z Danielem Przastkiem zajęliśmy się korespondencją międzynarodowej dyplomacji prowadzoną w dniach Powstania. Zaczynamy 25 lipca, kończymy 4 października 1944. Są to m.in. listy Roosevelta, Stalina, Churchilla, ale też depesze wysyłane z Londynu i z Rzymu do władz Powstania. Są też dwa stenogramy rozmów, np. zapis spotkania premiera Mikołajczyka ze Stalinem.

Jak wygląda Powstanie z perspektywy "świata"?

- Wydaje się, że Związek Radziecki nie mógł się zdecydować, ciągle zmieniał zdanie i ocenę wydarzeń w Polsce. Churchill stale się Powstaniem interesował, starał się na wszelkie sposoby pomóc, i to chyba rzeczywiście ze względów czysto ludzkich, honorowych. Takich, jakie chcielibyśmy pewnie móc przypisać wszystkim naszym sojusznikom. Z kolei Rooseveltowi Warszawa była chyba dość obojętna Z jego depesz wynika, że Polakom można pomóc lub nie, ale nie ma to jakiegoś szczególnego znaczenia dla sytuacji globalnej. Gdy skierował w końcu uwagę w tę stronę, a Rosjanie zgodzili się na amerykańską pomoc dla Warszawy, wystarczyły dwa dni, by rozpoczęła się ogromna operacja wojskowa. 18 września wysłano sto samolotów, latających fortec, zrzucano niesamowite ilości sprzętu. Niestety, z powodu wiatru prawie cały zrzut wylądował po stronie niemieckiej.

Wszystkie historie są oryginalne?

- "Awantura Warszawska.." jest rozpięta między autentycznymi dokumentami, czyli prawdą a obrazami teatralnymi, które ciągle podkreślają swoją sztuczność i nie mają nic wspólnego z historyczną rekonstrukcją. Dodatkowo spektakl jest podzielony na dwa plany: teatralny i kinowy. Widzowie wchodzący do muzeum zobaczą ekran, a na nim obrazyjakby z kina - tyle że one są transmitowane w czasie rzeczywistym z drugiej strony ekranu. Będzie pięć planów teatralnych przedstawiających stolice: Londyn, Moskwę i tak dalej, w których akcja toczy się symultanicznie.

O ile w kinie da się zrozumieć kolejne sceny, to po stronie teatralnej trudno jest się skupić na jednym wydarzeniu, bo tak dużo się dzieje jednocześnie. Nie da się też obejrzeć wszystkiego jednego wieczoru. Po co takie rozbicie?

- Muzeum Powstania Warszawskiego prezentuje historię w sposób jednolity i ma wyrazistą linię światopoglądową, nie ujawnia w swoim przekazie żadnych sprzeczności. A sztuka się żywi sprzecznościami i kontrastami. Wchodząc w kontekst tego muzeum, miałem trzy możliwości: a) wpisać się w ten przekaz, nie kwestionując sensu zabijania się dla ojczyzny, b) sprzeciwić się, prowokując konflikt z przekazem muzeum (co też nie jest aż takie ciekawe), albo c) przenieść dyskusję na inny poziom - meta-historii. Spektakl nie polemizuje z muzeum na poziomie treści historycznej, tylko na poziomie podejścia do historii.

Nie lubi pan realistycznego odtwarzania i reprezentowania wielkich dramatów historycznych?

- Realizm wymaga wielkich uproszczeń i nie jest kopią rzeczywistości. Nie lubię pokazywać czegokolwiekjako kopii rzeczywistości, mówiąc: "taki jest człowiek!" albo "tacy byli Niemcy!", albo "taka jest miłość!". W dziele sztuki przecież nie występują ani człowiek, ani Niemcy, ani miłość, tylko imitacje człowieka Niemców lub miłości. Zapisana w Biblii pierwotna wersja drugiego przykazania mówi tak wyraźnie, że aż pedantycznie: "Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią". Kościół katolicki pomija to przykazanie w katechizmach - dobrze, bo gdyby je zatrzymał, nie mielibyśmy Michała Anioła, Leonarda, no i całej kulturowej podstawy cywilizacji zachodniej.

Pana odpowiedź na ten biblijny zakaz jest daleko posuniętą komplikacją?

- Staram się podkreślać, że to, co zostało przedstawione, jest konstrukcją, a nie żadnym kanałem telewizyjnym nadającym prawdę. Staram się pokompilować obraz i przekaz, dając widzowi i drugie, i trzecie dno do odkrycia. Tymczasem nasza zachodnia kultura ciągle tęskni za jednolitością: za jedną prawdą, jednym modelem rozwoju, jedną słuszną historią i jednym pojęciem piękna Lyotard pisak "Zapłaciliśmy wysoką cenę za tęsknotę za spójnością i ta cena nazywa się Auschwitz". Wolę być po stronie komplikacji,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji