Dwie humoreski
Popularność Mrożka jest olbrzymia, grają go i czytają nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Jedynie tylko w Stanach Zjednoczonych nie odniósł sukcesów, nie rozumiano go, a krytyka twierdziła, że jego sztuki nie mają ani sensu, ani normalnej intrygi. Nie zrozumiano, że dramaturgia Mrożka - a napisał dotąd 11 sztuk, w tym tylko jedną, ostatnią "Tango" pełnospektaklową - nie jest tradycyjną dramaturgią charakterów i sytuacji, ale teatrem idei. Mrożek uprawia z zamiłowaniem groteskę społeczną i obyczajową, stale tą samą bronią walcząc przeciwko wszelkim stereotypom działania i myślenia.
We wstępie do swej pierwszej sztuki "Policjanci" Mrożek pisał: "Sztuka nie zawiera niczego poza tym, co zawiera, to znaczy nie jest żadną aluzją do niczego, nie jest też żadną metaforą i nie trzeba jej odczytywać. Grać powinien przede wszystkim nagi tekst, podany jak najdokładniej z podkreślonym sensem logicznym zdań i scen". Skoro zastosujemy to do "Kynologa w rozterce" ujrzymy w nim surrealistyczną groteskę demaskującą kłamstwo! oparte na fałszywym sentymentalizmie. Ostrze tej sztuki jest skierowane przeciwko obłudnej tkliwości, za którą często kryje się brutalność i okrucieństwo.
Wbrew życzeniom autora publiczność Mrożka szuka zawsze aluzji, metafor i podtekstów i bawi się ich rozszyfrowywaniem. Nie obejdzie się zapewne i tym razem bez tego, bo ostatecznie każdy ma prawo na miarę swych intelektualnych aspiracji drążyć tekst Mrożka, rozszerzać i pogłębiać jego obraz miłośników zwierząt.
Dodatkową atrakcją, na którą warto zwrócić uwagę, jest język "Kynologa w rozterce". Podobnie jak w "Indyku" pobrzmiewały echa Wyspiańskiego, a w "Śmierci porucznika" dźwięczały słowa Mickiewicza, tak tu bez trudu odnajdziemy kapitalny persyflaż stylu Fredry. Choćby w tkliwo-ironicznym zakończeniu: "Każda historia skończy się szczęśliwie, kiedy dwa serca kochają się tkliwie".