Artykuły

Ten ruch jest w nas

To konceptualny kolaż ruchowych scenek, które dla mnie ułożyły się w afabularną opowieść o tym, jak emocje i sytuacje przekładają się na reakcje ciała - o spektaklu "Prawa półkula" w choreografii Marysi Stokłosy prezentowanym na XXI maltafestival poznań pisze Katarzyna Piwońska z Nowej Siły Krytycznej.

Przywołanie w tytule spektaklu prawej półkuli mózgu powinno zasugerować odbiorcom, że tematem stanie się samodoświadczenie ruchu. Nie chodzi bowiem o żadne anatomiczne zawiłości, ale elementarną wiedzę o funkcjach organów. Performerki testują w spektaklu różne parametry ruchu - od form poruszania się w płaszczyźnie horyzontalnej do osiągnięcia postawy wertykalnej, porównują bezwładność materii z jej mobilnością. Kontrapunktem będzie zestawienie tych wszystkich elementów z chwilami bezruchu, który - biorąc pod uwagę także kontekst przedstawienia tanecznego - daje poczucie nienaturalności, a nawet niestosowności. "Prawa półkula" jest konceptualnym kolażem ruchowych scenek, które dla mnie ułożyły się w afabularną opowieść o tym, jak emocje i sytuacje przekładają się na reakcje ciała. Na co dzień wydarzenia widzimy w szerszym kontekście - tutaj jednak został on wycięty, jedyny komunikat dociera poprzez fizyczność tancerek. Widz może zarówno skupić się na odszukiwaniu wzorca w codzienności, jak i skoncentrować na samym fenomenie ruchu.

Widowisko otwiera długa sekwencja taneczna, w którą wpleciono znane z codzienności gesty: wymachy rąk (zaczerpnięte z zajęć gimnastyki?), wirowanie wokół własnej osi (taniec na łące? a może derwiszów?), upadki... Twórcy pozostawili odbiorcy sporą swobodę w przypisywaniu ruchowi znaczenia. Motywy, które prowokują działanie performerek, są bez znaczenia - istota kryje się w reakcji ciała. Występ trzech kobiet tylko pozornie cechuje synchronia; wykonując te same czynności, nadają im indywidualny rys. Ciało każdego człowieka, nawet gdy realizuje schemat ruchowy, pozostaje charakterystyczne i niepowtarzalne.

Podejrzewam, że każdy z nas kojarzy śmiech przede wszystkim ze stanem emocjonalnym, w mniejszym stopniu dostrzegając jego cielesne wykładniki. Na te drugie uwagę zwraca scena, w której dwie kobiety zaczynają się śmiać i trwa to dobre kilka minut (czyżby wzięły lekcje u Antonii Baehr, która rok temu pokazywała na Malcie "Laugh"?). Widz nie zna przyczyn, ale właśnie dzięki temu może zainteresować się wstrząsanym śmiechem ciałem (również wtedy, gdy chce się powstrzymać spazmy). Rozpisanie tej sceny na dwie osoby sprawia, że dostrzec można, jak na pozór jednoznaczna emocja nabiera charakteru poprzez ucieleśnienie.

W solowej sekwencji Joanna Leśnierowska, kuratorka tańca w Starym Browarze, a w tym wypadku jedna z performerek, długo trwa w bezruchu, by w końcu ostrożnie i niepewnie zacząć testować możliwości motoryczne szyi, rąk, części twarzy - sprawdzi każdy mięsień i staw. Własne gesty i miny przyjmuje z miłym zaskoczeniem, jakby stwierdzała z niedowierzaniem: "to naprawdę działa". Uważnie obserwuje swoje ciało; gdy z rzadka spogląda na widzów, w jej wzroku odczytać można pytanie "Czy wy też to widzicie?". Wydaje się, jakby właśnie uświadamiała sobie swoją materialność. Paradoksalnie powodem ku temu spostrzeżeniu są w życiu momenty przymusowego unieruchomienia. Wtedy doskwierająca staje się własna bezradność i konieczność polegania na innych. Spektrum dostępnych przeżyć i możliwości znacznie się zawęża. Powrót do sprawności łączy się wówczas z wrażeniem obcości ciała - odkrywa się na nowo zakres ruchów wszystkich stawów i mięśni.

"Druga półkula" sprowadza się w moim odczuciu do prostego, ale kluczowego dla zrozumienia naszego sposobu funkcjonowania w świecie wniosku: jedyną drogą, by zawiązać relację z otoczeniem, wyrażać siebie i poznawać innych jest ciało - dzięki temu medium cały świat doznań, myśli, staje się dla nas dostępny. Odkrycie należy więc raczej do gatunku nihil novi - warto jednak potraktować je w charakterze przypomnienia, bo oczywistościach zapomnieć najłatwiej. Spektakl wcale nie chce się podobać - wykazuje niski stopień widowiskowości, brak w nim popisów umiejętności wykonawców - przez co wielu widzów może pozostawić obojętnym na treść stojącą za formalnym konceptem. Obierając jednak taką drogę artystycznego wyrazu, trzeba się liczyć z dużą ambiwalencją w opiniach publiczności. Nowy taniec, oprócz nowych odbiorców, miewa również tych mniej postępowych, którym po spektaklu w głowach może pozostać tylko znak zapytania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji