Dr Faust
- Historia Borkmana mogłaby z powodzeniem trafić na pierwsze strony dzisiejszych gazet - twierdzi GRZEGORZ WIŚNIEWSKI, reżyser sztuki "John Gabriel Borkman" w Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Małgorzata Matuszewska: Dlaczego premierę prasową poprzedziły pokazy biletowane?
Grzegorz Wiśniewski: Chętnie słucham opinii ludzi przychodzących na spektakle przedpremierowe. Szczególnie młodych widzów. Ciekawi mnie, co w obejrzanym przedstawieniu ich dotyka, co jest dla nich czytelne i aktualne. Tym razem zorganizowaliśmy rzecz wyjątkową: po jednym z pokazów zaprosiłem studentów różnych wydziałów na rozmowę. Okazało się, że tekst porusza skrajne emocje i skłania ich do dyskusji.
Co interesującego dla współczesnego widza znalazł Pan w sztuce Ibsena?
- Historia Borkmana mogłaby z powodzeniem trafić na pierwsze strony dzisiejszych gazet. Bohater jest synem górnika, który zrobił oszałamiającą karierę. Został dyrektorem banku, zdefraudował ogromne pieniądze i dostał wyrok: osiem lat więzienia. Po wyjściu izoluje się od świata, przez kolejnych osiem lat dom stał się jego drugim więzieniem. Borkman nie utrzymuje nawet kontaktu z najbliższymi. Sztuka Ibsena mówi o żądzy władzy separującej od rzeczywistości, o egoizmie i skrajnej bezwzględności prowadzących do degradacji więzi rodzinnych. Światem tym rządzi diabeł. Borkman, podobnie jak Faust zawiera pakt ze swoim przyjacielem i "sprzedaje" miłość swojego życia w zamian za stanowisko dyrektora banku.
Jak odzwierciedlił Pan współczesność myśli Ibsena w swojej inscenizacji?
- Wspólnie ze scenografem Magdą Gajewską odarliśmy tekst z realiów epoki, aby podkreślić uniwersalność opowiadanej historii. Sztuka Ibsena nie jest wyłącznie dramatem naturalistycznym. Dlatego przestrzeń sceniczna nie będzie ilustracją, tylko interpretacją przedstawionej rzeczywistości.
Czy Ibsen jest moralistą?
- Tak. To się rzadko zdarza wśród współczesnych dramaturgów. Ibsen nie boi się mówić o ludziach balansujących na granicy dobra i zła, ostrzega przed niebezpieczeństwem błędnych wyborów.
Pan też zamierza moralizować?
- Chciałbym stawiać trudne pytania bez łatwych odpowiedzi. Nie chcę nikogo pouczać, wolę, aby widz przeglądał się w przedstawieniu jak w lustrze i wyciągał własne wnioski.
Na zdjęciu: "John Gabriel Borkman" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego.