Artykuły

Ciała obłe

Szwedzki spokój wymaga skupienia i całkowitego zaangażowania w najdrobniejsze szczegóły gestu, słowa, zmian przestrzeni - o spektaklu "JJ's voices" Cullberg Ballet ze Szwecji prezentowanym na Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej w Bytomiu pisze Natalia Wilk z Nowej Siły Krytycznej.

XVIII Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Sztuki Tanecznej toczy się już na pełnych obrotach. Poniedziałkowy występ Cullberg Ballet nie tylko przygrzmocił energią bomby w bytomską publiczność, ale tym samym już drugiego wieczoru Festiwalu narzucony został poziom, który ciężko będzie przekroczyć.

Czym szwedzki zespół zaskoczył i ożywił Bytom? Wydawałoby się zupełnie prosto zbudowanym spektaklem, dla którego inspiracją stały się songi Janis Joplin. "JJ's voices" to historia o człekokształtnych zakapturzonych tworach, które wpuszczone na scenę, budują na niej swoją rzeczywistość. Obłe, w szerokich narzuconych na siebie bluzach i luźnych spodniach, postaci ruszają się niby porażone elektrowstrząsami w rytm elektryzujących kawałków cieszącej się kontrowersyjną sławą Janis.

Na scenografię składają się drewniane kostki, na których można siedzieć, tańczyć, po których można spływać, omdlewając (na początku układają się w schody, potem wykonawcy zmienią ich położenie). Za nimi - metalowe konstrukcje, do których przyczepiane będą tabliczki z wypisanymi na nich słowami (nazwy uczuć, części ciała, czynności). Te hasła stanowią swoiste tytuły epizodów, nadają sens poszczególnym scenom. Spektakl rozpoczyna długa sekwencja trójkowych kombinacji. Osoba będąca w środku stara się niby wyrwać, wyszarpać z mocnego uścisku, wykorzystując zarazem mocne oparcie trzymających do iście akrobatycznych wyskoków. W tym czasie na szczycie piramidy słów widnieje "listen". Czego jednak mamy słuchać czy raczej, w co się wsłuchiwać, skoro ze strony tańczących nie pada ani jedno słowo? Istotny kontrapunkt stanowi tu piosenka Joplin ze słowami "you don't know me", w znakomity sposób korespondująca z wcześniejszymi ruchami tancerzy.

Luźne bluzy maskują ciała tancerzy, kaptury zakrywają ich twarze, uniemożliwiając odczytanie emocji. Strój czyni też wszystkich tańczących podobnymi do siebie, niemal identycznymi. Wymieniają się bluzami, co podkreśla jedność w grupie, wzajemne powiązania. Przełomem akcji jest moment, w którym tancerze kolejno wychodzą na proscenium i rozsuwają zamki bluz, odciągają kaptur, ukazując swoją twarz. Odkrywają tajemnicę - samego siebie. Po tym subtelnym odsłonięciu siebie, nastąpi prawdziwa eksplozja indywidualności - jeden z tancerzy demonstracyjnie zrzuca bluzę, niczym balast ukrycia. Jego ciało wstrząsają coraz silniejsze drgawki. To silne przeżycie jest deprecjonowane poprzez przewijającym się gdzieś co chwilę zapisane na tabliczce słowo "grotesque". Na koniec spektaklu tancerze zaledwie na moment wybiegają na scenę, by zawirować swoją bluzą-opakowaniem i ostatecznie ją zrzucić. Nie wiadomo do końca, jak określić uczucia, które się w występujących wtedy rodzą. Najlepiej chyba mówić w tym wypadku o oczyszczeniu. Redukcja skorupy, odrzucenie tego, co konstruowało byt, pozwala na dojście do jakiejś prawdy o sobie.

Choreografia przywodzi na myśl ciało szarpane elektrowstrząsami; jeśli już dochodzi do interakcji, ruch przenosi się pomiędzy tancerzami jak gwałtowny impuls. Dużo w tym co widzimy na scenie, w ruchu tancerzy czy układzie przestrzeni odwołań do transowości. Trans następuje przez liczne repetycje, nagromadzenie drgawek i wstrząsów, niemoc w nieustannym staraniu wyrażenia czegoś zza zasłony ubrania, w wnętrza siebie. W tym sensie Cullberg Ballet przypomina trochę estetykę belgijskiego choreografa Alaina Platella np. w jego produkcji Vespers, gdzie przy dźwiękach "Magnificatu" Monteverdiego tancerze zaczynają trząść się, a wzmagające się drgawki w pewnym momencie przypominają zbiorową masturbację. Tym samym osiągają stan niepewności tego, czy to wciąż oni się poruszają czy to raczej coś, co w nich siedzi nakazuje im się poruszać. Dochodzą do stanu oczyszczenia.

"JJ's voices", zbudowane prostymi środkami, rozgrywające się w minimalistycznej scenografii, jest spektaklem ocierającym się o mistykę. Podejmuje problem istnienia, permanentnego zmagania z samym sobą. Sądząc jednak po reakcji bytomskiej publiczności - przedstawienie nie do końca trafiło w jej gusta. Liczni twierdzą, że w tej niemal godzinnej produkcji brakuje dramaturgii, a dominującą jest estetyka nudy. Wydaje się jednak, że i to może być atutem Cullberg Ballet - ich szwedzki spokój wymaga skupienia i całkowitego zaangażowania w najdrobniejsze szczegóły gestu, słowa, zmian przestrzeni. "JJ's voices" jest wydarzeniem, które warto przeżyć i poczuć się zmęczonym - niekończącymi pytaniami o kondycję współczesnego człowieka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji