Artykuły

Powoli już się wycofuję

- To nie ja zrezygnowałem z filmu, tylko film ze mnie. Liczę, że to nie jest stan permanentny i kiedyś się odmieni. Miewałem już w swoim życiu okresy ciszy filmowej. Ale w teatrze galop trwa nadal- rozmowa ze ZBIGNIEWEM ZAMACHOWSKIM.

Ryszarda Wojciechowska: Gratuluję pierwszego, jeszcze ciepłego jak poranne bułeczki, miejsca na liście przebojów radiowej "Trójki". W ten oto sposób stał się Pan muzycznym gwiazdorem.

Zbigniw Zamachowski: Proszę to wziąć w cudzysłów. Ale jeśli ktoś się choć trochę interesuje tym, co robię, wie, że od muzyki wszystko się w moim życiu zaczęło. Pierwszy pomysł na życie miałem taki - będę śpiewać, będę pisać sobie piosenki. Co zreszt czynię do dziś.

Można o Panu powiedzieć: śpiewa, tańczy, recytuje, pisze wiersze, komponuje...

Znam inną wersję, ale nie musimy jej tu przytaczać (śmiech). Staram się robić różne rzeczy i mam wrażenie, że dzięki temu jakoś pełniej żyję. Wracając do listy przebojów. To cudowne, że zdarzyło się nam to miejsce na szczycie. Mówię - nam, bo wdrapałem się tam wspólnie z Grupą MoCarta. Ta piosenka pochodzi z naszego wspólnego muzycznego przedsięwzięcia "Zamach na MoCarta".

Ale to nie koniec gratulacji. Bo następne powinny być za niedawno obronioną pracę magisterską po.... 26 latach od skończenia studiów. To dowód na to, że aktorowi tytuł magistra... jak dalej?

- magistra sztuki aktorskiej...

nie jest potrzebny.

- Gdyby mnie ktoś zapytał - dlaczego teraz, odpowiedziałbym, że mnie akurat ten tytuł jest potrzebny jako wykładowcy akademickiemu. Trudno nim być bez tytułu naukowego. I głównie z tego powodu się obroniłem. Ale nie bez satysfakcji, bo bohaterem mojej pracy magisterskiej był dla mnie najukochańszy reżyser i człowiek teatru, który odszedł przed paroma laty, Jerzy Grzegorzewski.

26 lat temu, kiedy Pan się pierwszy raz przymierzał do pracy magisterskiej, przyniósł Pan podobno tylko cztery strony maszynopisu.

- Jakoś mi tak wyszło. To pewnie odzwierciedlało stan mojego ówczesnego doświadczenia i wiedzy dotyczącej mojego zawodu, którą byłem w stanie przelać na papier. Chyba lepiej się stało, że odczekałem.

Pan sobie w ostatnich latach zluzował zawodowo, czy mi się tylko tak wydaje? W filmie Pana nie widać, galopu nie słychać...

- Może nie powinienem się do tego przyznawać, ale to nie ja zrezygnowałem z filmu, tylko film ze mnie. Liczę, że to nie jest stan permanentny i kiedyś się odmieni. Miewałem już w swoim życiu okresy ciszy filmowej. Ale w teatrze galop trwa nadal. Pracuję w Narodowym i równolegle w teatrze Syrena. Dzięki temu mniej boli nieobecność na dużym ekranie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji