Artykuły

Sztuka trzymała mnie z dala od więzienia!

Jesteś wolnym człowiekiem? - Tak, na ile można czuć się wolnym we własnym więzieniu. Bo tylko kreując swoje więzienie, można zrozumieć, czym tak naprawę jest wolność - odpowiada Jan Fabre, światowej sławy artysta, którego rzeźby, rysunki, zapisy performace'ów i manifesty pisane krwią pokazuje Muzeum Sztuki - pisze Marta Pietrasik w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Ekspozycja "Sztuka trzymała mnie z dala od więzienia!" jest prezentacją, która na długo pozostaje w pamięci oglądających. Można wręcz napisać, że jest ona dla widzów o mocnych nerwach. Niczym w sensacyjnym filmie pojawiają się tu krew, przemoc, sceny namiętności i wyciszenia. Kim jest Fabre, artysta znany z kontrowersyjnej sztuki na całym świecie, w Polsce wciąż owiany tajemnicą? Fabre to belgijski reżyser teatralny i operowy, choreograf, performer, artysta sztuk wizualnych i dramaturg. Określany często mianem artysty totalnego. Wytrwale szuka absolutnego piękna i duchowości. - Piękno ma w sobie zew wolności - mówi.

Fabre przekracza granice dyscyplin, nie daje się zaszufladkować. Wciąż eksperymentuje - sam ze sobą lub w relacjach z drugim człowiekiem. Również z aktorem i widzem. - Przed każdym spektaklem dużo ćwiczymy. Pomaga w tym medytacja, niezawodna jest joga - opowiada.

Aktorów oraz tancerzy określa mianem wojowników piękna. Dlaczego? - Od ponad pięciu lat pracuję z ludźmi, którzy osiągnęli mistrzostwo w metodach, jakie im wpoiłem - tłumaczy Fabre. - Wojownik piękna jest mistrzem przedstawienia, wyczucia ruchu i czasu. Oni dokładnie tacy są.

W książce "Corpus Jan Fabre" Luka Van den Driesa, wydanym przez Korporację Ha!art, czytamy: "Fabre obserwuje swoich aktorów. Pracuje z nimi jak biolog. Jest zafascynowany strukturą ich ciała, rozmieszczeniem kończyn, działaniem organów. Jego reżyserowanie przypomina czasem sekcję zwłok. Fabre analizuje każdy ruch, aż do najcieńszych włókien. Jest także biologiem, który chce wiedzieć, jak stworzenia się rozwijają, rozmnażają i umierają. Cykle życiowe każdej istoty intrygują go i stanowią nieustanne źródło inspiracji. Również motyw biologicznych różnic między stworzeniami płci żeńskiej i męskiej ciągle powraca w jego pracy. Według Fabre'a to biologia decyduje o różnicach między kobietą a mężczyzną. (...) W przeciwieństwie do wielu innych ludzi teatru, którzy obecnie koncentrują się przede wszystkim na społecznych definicjach płci, Fabre koncentruje się na jej różnicach biologicznych. Według niego te różnice tkwią w samym ciele: w różnicach anatomicznych, w organach płciowych, w innym kodzie genetycznym. One są dla niego punktem wyjścia".

Skąd u Fabre'a zainteresowanie biologią? Pradziadkiem artysty był Jean Henri Fabre, sławny francuski entomolog, który pozostawił w spadku wnukowi nie tylko pasję do laboratoryjnych eksperymentów, ale również kolekcję tysięcy owadów. Fabre wykorzystał je już w pierwszym performansie w 1978 roku.

Występując przed publiką, Fabre całkowicie ufa swojej biologicznej stronie natury: zdaje się na intuicję i instynkt. Mawia: "Staram się czynić tak mało sztuki, jak to tylko możliwe". - Chorobą sztuki jest jej międzynarodowość - wyjaśnia. - Staram się być artystą lokalnym, indywidualnym. A przez to również uniwersalnym. Jeśli sztuka jest, to ja staram się używać jej, jak najmniej się da.

Ekspozycja "Sztuka trzymała mnie z dala od więzienia!" jest pierwszą w Polsce indywidualną wystawą artysty. Twórca jest znany szerszej publiczności jako reżyser teatralny. W Muzeum Sztuki zobaczymy, jakim Fabre jest artystą. W jaki sposób ekspresję, pomysły i energię twórczą przekłada na sztukę. Twórca wybiera kontrowersyjną drogę: maluje własną krwią, robi rany w ciele swoich współpracowników, na bohaterów projektów wybiera dyskusyjne postaci, choćby owianego złą sławą francuskiego przestępcę Jacques'a Mesrine'a. Czterogodzinny performance inspirowany życiem złoczyńcy "Art kept me out of jail!" ("Sztuka uchroniła mnie przed więzieniem!") artysta pokazał w 2008 roku w Luwrze. W Muzeum Sztuki mamy okazję zobaczyć zapis tej prezentacji. Są również projekty "Virgin Warrior" ("Dziewica Wojownik") oraz "Sanguis Mantis" ("Krew Modliszka"), w których w intrygujący sposób nawiązuje do fascynacji owadami. W obydwu performance'ach występuje Fabre - ubrany w zbroję wygląda jak wojownik. Wnikliwy widz spostrzeże jednak, że pancerze mają owadzie kształty. W perfomansie "Virgin Warrior" wykonanym w 2004 roku w paryskim Palais de Tokyo jego zbroja nawiązuje do żuka rohatyńca (stąd jej nazwa Oryctes Rhinoceros), zaś w pokazie "Sanguis Mantis" z 2001 roku do modliszki.

"Fabre pozostaje artystą treści jawnych, czasem wręcz ostentacyjnych, i dzieł ze wszech miar tajemnych i trudnych w interpretacji - pisze w katalogu wystawy Bogusław Deptuła. - Jedno nie ulega wątpliwości - w obu przypadkach nie chce być twórcą letnim czy oziębłym i wciąż mu się to udaje. Jest niezłym emocjonalnym intrygantem, bo nie zostawia swoich widzów w spokoju i najpewniej za to właśnie powinien być oceniany i doceniany".

Wystawa

"Sztuka trzymała mnie z dala od więzienia!", ms2 (ul. Ogrodowa 19). Wystawa czynna do 2 października; wt. 10-18, śr.-niedz. 11-19. Ekspozycja pod patronatem "Gazety"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji