Artykuły

Provisorium: Fascynujący trans z Dostojewskim

"Bracia Karamazow" w reż. Janusza Opryńskiego w Teatrze Provisorium w Lublinie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospoltej.

Bracia Karamazow" w Teatrze Provisorium są spektaklem wybitnym.

Janusz Opryński mierzył się kilkakrotnie z twórczością Dostojewskiego. Premierę "Braci Karamazow" przygotowywał wyjątkowo starannie. Przez ponad rok odbywały się w Lublinie próby czytane fragmentów powieści, którym towarzyszyły wykłady prof. Cezarego Wodzińskiego. Cieszyły się dużym powodzeniem, zwłaszcza wśród młodych. A dwie prace profesora - "Święty Idiota" oraz "Trans, Dostojewski, Rosja, czyli o filozofowaniu siekierą" - okazały się punktem wyjścia dla obecnej inscenizacji.

Wodziński, filozof, tłumacz i eseista, na zamówienie reżysera przetłumaczył na nowo fragmenty "Braci Karamazow", które znalazły się w przedstawieniu. Dzieło Dostojewskiego w ujęciu Opryńskiego stało się ważnym głosem w dyskusji nie tylko na temat naszej duchowości, religijności i poszukiwania Boga. Są w nim odniesienia do bolesnych doświadczeń II wojny światowej, Holokaustu i Katynia. Są lęki, niepokoje, namiętności człowieka przełomu XX i XXI wieku.

Januszowi Opryńskiemu zależało na obsadzie idealnej, zapraszał więc do współpracy artystów niemal z całej Polski. Zagrali aktorzy z Warszawy, Lublina, Szczecina i Płocka. Są tancerz, choreograf i wokalistka.

Trzygodzinne widowisko rozgrywa się na obrotowej scenie niczym na gigantycznym kole fortuny. Bohaterowie poruszają się niczym w transie, czasem wydaje się, jakby biegli gdzieś na zatracenie.

Alosza, grany przez Marka Żerańskiego, jest ucieleśnieniem szlachetności i miłości. Głęboko wierzy, że świat jest dobry, a Bóg miłościwy. A może raczej - bardzo chciałby wierzyć. Widać to zwłaszcza w rozmowie z Iwanem (świetna rola Łukasza Lewandowskiego). Ich dyskusja o Bogu odnosi się też do doświadczeń XX wieku. Gdzieś w tle pojawia się obraz Holokaustu oraz nawiązanie do mordu katyńskiego.

Reżyser przypomniał w ten sposób, że pustelnia optyńska - klasztor, w którym przebywał starzec Zosima, duchowy przewodnik Aloszy - była potem miejscem postoju polskich oficerów wiezionych przez NKWD do Starobielska.

Ciekawą i niejednoznaczną postać stworzył Mariusz Pogonowski. Jego targany namiętnościami Dymitr doskonale łączy mroczny temperament ojca z płynącą z serca dobrocią Aloszy. Przypomina współczesnego nieco pogubionego chłopaka.

Wspaniały jest Adam Woronowicz. Jako stary Karamazow rzadko się odzywa. Raczej nie podnosi głosu. Na wydarzenia patrzy z dystansem, czasem z uśmiechem, a mimo to nie ma wątpliwości, że w tej grze to on rozdaje karty. Jest groźnym, nieprzewidywalnym bufonem i cynikiem.

Na uznanie zasługuje cała obsada spektaklu. Karolina Porcari oddała wszystkie odcienie kobiecości Gruszeńki, a Magda Warzecha jako pełna szlachetności Katia pokazała, do jakich poświęceń, a czasem upokorzeń, zdolna jest kochająca kobieta. Anastazja Bernad zaś gra Lizę - bezbronną, kruchą marzycielkę.

Rytm tego rozedrganego, pełnego emocji spektaklu nadaje muzyka Marka Dyjaka. Lubelscy "Bracia Karamazow" zachęcają do dyskusji, ale przede wszystkim przywracają wiarę w sens tworzenia teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji